Wpis z mikrobloga

Rok 1996
18 lat
Kojarzycie te wyzwolone laski: imprezy, narkotyki, modne ciuchy, sex, tatuaże, rave?
No właśnie poznałem przypadkowo na jakiejś imprezie. To co wtedy robiliśmy ze sobą to było czyste orgazmowe szaleństwo 24h/ dobę. Na drzewie, po lsd, na dachu, w aucie, na aucie, na klatce schodowej. W takim wieku wszystko jedno, a zwłaszcza w tych czasach...ale nie o tym będzie monolog.
Elwira miała brata ciotecznego - dilera, który handlował w latach '90 głównie ziołem i innym „badziewiem”.
To był najlepszy i najbardziej profesjonalny diler jakiego znałem. Nasz serdeczny przyjaciel.
Dżordż(24l) bo tak go nazywaliśmy był tym kim był Jordan Ross Belfort w świecie maklerskim. Król dilerki, osoba przytomna i mega ogarnięta. W tamtych czasach dilerzy wyglądali jak typowe prymitywne dresiarze, on był inny. To był człowiek który potrafił w mgnieniu oka wszystko zorganizować. Jeździliśmy z nim jego golfem III po mieście zaliczając masę ciekawych akcji i niezliczoną ilość imprez zarówno legalnych jak i nie legalnych. Pamiętam że to on zawsze kupował jedzenie u chińczyka bo my byliśmy na tyle nieogarnięci po ziole że szkoda gadać. On był na wiecznym haju, a zachowywał się normalnie. Wchodził i żartował z wietnamczykami, urządzał pogawędki. Zawsze poruszał temat wojny wietnamskiej z USA. Znał chłopaczyna historię świata jak mało kto. Każdy kitajec jego lubił. Znaliśmy każdy zakątek Warszawy lat '90. Kupowali od niego studenci, lekarze, doktorzy, wykładowcy , dziwki, gangsterzy, artyści, biznesmeni, a nawet kobieta 60 letnia – najlepszy klient (o tym kiedy indziej) . Miał najlepszy stuff w mieście. Tabliczki haszu, marokańską gandzie, skuna i inne „podroby” dobrej jakości. Królowie życia! Zaczynaliśmy przygodę zawsze w piątek po 19:00 (ja, Dżordż i Elwirka, czasmi ktoś się trafił do towarzystwa). Wpierw jechaliśmy do kasyna do Marriottu. Dżordż zawsze wchodził z 500zł i wychodził po pół godziny z 2000pln, magia. Nie wiem jak on to robił ale nigdy przy mnie nie przegrał. Dla najlepszych klientów zawsze coś dorzucał, robił promocje świąteczne, rozdawał prezenty, robił to co prymitywna dilerka nie robiła. Zawsze o konkurencji wypowiadał się jednym zdaniem „to nie jest konkurencja – prowadzimy całkowicie inną działalność”. Facet wyprzedzał o lata świetlne kulturę obsługi i dbałość o klienta innych dilerów. Jego auto było naszpikowane płytami Faithless, Prodigy, Aphrodite , Daft Punk ale także jego ulubionym zespołem : PINK FLOYD (posiadał wszystkie płyty). Czasami słuchaliśmy o 4 rano po pigułach lub po 10 blancie cały albumThe Division Bell w Golfie patrząc na panoramę starówki lub wypatrując letniej gry świateł pod Poniatoszczakiem. Dżordż miał czasami takie pomysły ze w sobotę około południa brał mapę zamykał oczy i palcem zaznaczał punkt. I tym oto sposobem zwiedziliśmy Zamość, bawiliśmy się nad jeziorem w lesie na jakiejś amatorskiej imprezie z DJ lub dotarliśmy do Wetliny po to aby wejść o 5 rano na Połoninę. Brzask za Augustowem. Rozumiecie? Żyliśmy! Piękne czasy. Mnóstwo wspomnień. Miliony opowieści!
Dżordż miał nietypowe hobby: chodził na wykłady na uniwerek lub asp jako wolny słuchacz. Nigdy nie skończył studiów ale wiedzę jaką posiadał zaginał niejednego cwaniaka.
Dzisiaj Dżordż mieszka w Kanadzie - ma 6 dzieci i dobrze prosperującą firmę maklerską. Ma żonę (Polkę!)...

#narkotykizawszespoko #lata90
  • 29