Wpis z mikrobloga

Jak to jest, że uczelnie jak MIT czy jakieś Yale University, które za kształcenie się na nich wymagają sporych pieniędzy udostępniają olbrzymią część wykładów/notatek z wykładów/egzaminów nieodpłatnie w internetach, a w Polsce niewielu wykładowców udostępnia swoje prezentacje (choć jeden z profesorów u mnie stwierdził, że mają taki obowiązek, jeśli je wyświetlają), a jedyne co udało mi się znaleźć, to kurs fizyki na poziomie licbazy z UWr i kilka wykładów z AGHu
wydaje mi się, że to pilniej strzeżone sekrety niż receptura coca-coli
#studbaza #studia
  • 82
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

pal licho udostępnianie wykładów, mnie zastanawia, dlaczego polskie materiały są zagmatwane, jakieś skróty myślowe etc. Kiedyś miałem w ręku angielskojęzyczną książkę do fizyki - to było coś pięknego.
  • Odpowiedz
@Nattuggla: ale w 3/4 krajów europy uczelnia nie zarabia tylko dzięki temu ilu studentów przyjmie...
dziś się przyjmuje setki studentów, bo za studenta jest kasa...
ograniczmy ilość dostępnych miejsc na uczelniach państwowych i sytuacja się zmieni...
  • Odpowiedz
@strikingsurface: No to nie jest powodem darmowość edukacji, tylko idiotyczny system, który uzależnia wysokość dotacji od liczby studentów. Nie wyrzucajmy do śmieci wielkich osiągnięć XX wieku tylko dlatego, że jako naród nie potrafimy stworzyć systemu, który nie byłby patologiczny jak rodzina Kiepskich.
  • Odpowiedz
@arcybiszkopt: Kiedyś półżartem mówiłem, że w Polsce są dwie uczelnie, a reszta to szkółki, ale tak chyba rzeczywiście jest. Ze swoich studiów pamiętam normalnych profesorów z osiągnięciami, normalne egzaminy na ludzkich warunkach, wysoki poziom, żadnego utrudniania życia, a na wykopie dowiedziałem się, że cała Polska studiuje w szkołach jak z filmów Barei.
  • Odpowiedz
to czemu nie korzystacie z prezentacji zagranicznych uczelni? Są przecież łatwo dostępne, bardzo dobrej jakości. Bylibyście chyba najlepszymi studentami na roku


@Dzonzi: Jeszcze jest taki problem, że na zachodzie wzór o nazwie X to niekoniecznie ten sam wzór co sobie wymyślił (lub wytargał z rosyjskich książek) polski wykładowca. Kolega się tak raz przejechał, bo się uczył z amerykańskiej (zresztą zajebistej, 10/10) książki i się okazało, ze nasz wykładowca ma trochę
  • Odpowiedz