Wpis z mikrobloga

Nigdy nie zrozumiem tej logiki, która nakazuje mojej matce kupić dla siebie samej lub dawniej dla siebie i dla mnie dwadzieścia bułek i później przez cały tydzień jeść stare i niesmaczne bułki. Pamiętam, że jak sobie kupiłam świeżą, to zawsze było darcie się "JEDZ TO, CO JEST! NIE PO TO KUPIŁAM, ŻEBY SIĘ MARNOWAŁO!". I tak codziennie mija sklep. Nie rozumiem tego, a dużo starych ludzi tak ma. Nie wiem, czy może boją się, że im zabraknie?
#przemyslenia #logikarozowychpaskow
  • 67
@Shanny: O kurczę, moja matka też tak ma. Przyjeżdża do mnie i narzeka, że nie mam w domu jedzenia. Tzn. jedzenie jest, ale na maks 2 dni, uważam, że bez sensu jest kupować rzeczy na cały tydzień, jeśli masz 3 sklepy dookoła domu otwarte od 6 do 23, zwłaszcza że przy takich dużych zakupach na bank połowy rzeczy nie zdążysz zjeść zanim się zepsują. No ale weź wytłumacz niektórym. :/
@Shanny: To pewnie pozostałość z domu rodzinnego, gdzie starsze pokolenie pamiętało czasy gdy jedzenia brakowało. Albo z czasów komuny, gdy były kartki. Żyjemy we wspaniałych czasach, gdzie coś takiego jak brak żywności jest czymś abstrakcyjnym, ale wielu starszym ludziom tak się to wbiło w mentalność, że nie mogą inaczej. Dlatego marnotrawienie żywności jest ciągle takie piętnowane, mimo że to przecież zwykły, tani produkt.
@Shanny: Tak jak mówi @Elaviart to zaszłość po tym jak nie było nic. Ojciec mojej różowej tak robi. Kupuje chleb który smakuje tylko jemu i jakieś pseudowiejskie bułki. Ani to skacze ani nic. Ale najczęściej kupuje jak z różową kupimy świeże bułki dla wszystkich. Może to jakiś bunt czy coś ale tak czy siak to marnowanie pieniędzy. Albo kupowanie serków do smarowania bo były na promocji i pół lodówki #!$%@? XD.
@Shanny: Oglądałam kiedyś wywiad z babuszką zesłaną na Sybir. Mówiła, że najgorszy był głód, do dziś się go boi. Mimo, że od wielu lat żyje już "w normalnych warunkach", to zawsze kupuje mnóstwo jedzenia na zapas. Zwłaszcza chleb, który mrozi. W domu zawsze musi być chleb.

Mogę się tylko domyślać, że starsze pokolenia wyrobiły w sobie ten nawyk doświadczone przez lata komunizmu i kilka wojen.
I tak codziennie mija sklep. Nie rozumiem tego, a dużo starych ludzi tak ma. Nie wiem, czy może boją się, że im zabraknie?


@Shanny: Serio tak jest, @Ryksa dobrze mówi nazywając to przyzwyczajeniem z PRLu.

Idź po ten chleb, bo już 10:30, zaraz wykupią i nie będzie!


Wysyłanie do osiedlowego sklepiku 5 razy dziennie, dobrze że nigdy nie byli w supermarkecie, bo cała emerytura poszłaby na zakupy.
przygotować coś, czego nienawidzę i nigdy nie jem (np. nóżki w galarecie), a potem mieć pretensje, że ona się tak starała i nawet nie ruszyłam. xD


@Shanny: no przecież znacie się od tygodnia ledwo xD
a dużo starych ludzi tak ma.


@Shanny: nie wiem ile ma Twoja matka kresek na karku, ale moja ś.p. babcia która przeżyła wojnę miała schiza na punkcie chleba. nie było takiej opcji żeby chleba w domu nie było. just old people things...