Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Anonimowe przemyślenia co do Tindera. Od jakiegoś czasu jestem z dziewczyną, ale ja to taki typowy IT mirek, co to dłuższy czas nie miał nikogo od poprzedniego związku, wiadomo jak jest.
Sama dziewczyna jest miła, ładna, zabawna, ma swoje zainteresowania itd. Jest po prostu 'normalna'.
Dlaczego więc o niej tutaj piszę? Bo NIE poznałem jej na Tinderze. Co ciekawe dziewczyny moich znajomych czy ogólnie znajome też są takie właśnie 'normalne'. Mają swoje zainteresowania, mają jakiegoś tam psa, uprawiają sport, jeżdzą ze swoimi niebieskimi paskami na wycieczki itd itd

Nie wiem skąd u mnie taka dychotomia, ale uważam, że dziewczyny z tego portalu randkowego są jakieś właśnie takie dziwne, 'mało normalne' i mega trudno poznać tam jakąś 'zwykłą' dziewczynę. Matchy miałem jakieś 400 , spotkałem się z może z ośmioma. Większość z nich to były często jakieś aspołeczne istoty, z jakimiś dziwnymi problemami i dodatkowo z mega podrasowanymi zdjęciami - kiedy przychodziło się na spotkanie, spotykało jakieś takie rozczarowanie i zawód (dlatego #rozowepaski podrasowywanie swoich zdjęć to słaby deal). Może powiecie, że oczekuję za dużo, ale niestety nie broniły się tym bardziej charakterem.

Co do pozostałych 390, to większość to były jakieś ładne księżniczki, które albo nie odpisywały, albo po prostu chciały pogadać i tyle. spotkałem tam też kilka dziewczyn, które znałem i wiem, że miały chłopaka. Używały tej aplikacji dla rozrywki.

Co do spotkanych dziewczyn to tylko dwie były w miarę 'normalne'. Pierwsza jednak nie pasowała do mnie, a druga była po zerwaniu i też jakoś się nie ułożyło. Tyle, że te dwie ostatnie korzystały z tindera w miarę krótko i to były zupełne wyjątki na 400+ matchy. Tak, 2 (!)

A, i zdarzyła się jedna nimfomanka.

Tak więc skromnie uważam i nie napiszę nic odkrywczego, że tinder nie nadaje się totalnie na 'szukanie' partnera, co najwyżej do seksu. W tym przypadku jednak musicie być 8/10 co najmniej.

Chyba po prostu wszystkie 'normalne' dziewczyny nie muszą korzystać z portali randkowych, bo znalezienie dla nich partnera to pestka. Ogarniętość przyciąga. Nie czują też potrzeby szukania atencji.

Ten przydługi post piszę dlatego, że straciłem dużo czasu na Tinderze na jałowych, bezsensownych rozmowach z mało ciekawymi/atencyjnymi laskami i teraz widzę, że nie było warto, bo szukanie tam kogoś konkretnego jest niczym szukanie igły w stogu siana. Najlepszą radą na znalezienie partnera to chyba zagadywanie na ulicy czy domówki u znajomych. Ja właśnie poprzez zagadanie na mieście poznałem obecny #rozowypasek.

Tak więc nie warto :/

#tinder #zwiazki #przemyslenia #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #anonimowemirkowyznania

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
Pobierz
źródło: comment_bmH1Ir4VqVlt6xcDt9I1Q8hU2GKaqXc5.jpg
  • 6
@AnonimoweMirkoWyznania co do tindera to nie wiem nie uzywam.
Ale znam jedną pare co poznali sie na portalu dla singli, sa pare lat razem planuja slub.Wiec nie generalizowal bym ze internety to zło.

Czy wszystkie "normalne" dziewczyny nie maja problemu zeby znalesc chłopa? Watpie.
Tez jest wiele co ma partnera wedle motta " lepszy ten niz żaden "
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie bawię się w Tinderowanie, bo nie potrzebuję do tego aplikacji ale na 400 Twoich "tak" poznałeś 10 i przez ich pryzmat oceniasz pozostałe 390?

1. Jak laska jest ładna i Ci nie odpisuje to nie znaczy, że jest księżniczką tylko jej się nie podobasz tak na logikę.

2. Nie znam się ten match to znaczy, że oboje daliście sobie "tak", czy Ty dałeś kobicie "tak"?

3. Z moich znajomych
@spokojnie_to_ja: A' propos Tindera. Kiedyś jeszcze w gimbazie był taki Michał co zawsze był przygotowany na lekcje, zawsze miał zadania domowe, dobrze się uczył itp. Pewnego dnia pojechałem na rower i koło Biedronki jak chciałem przejechać na drugą stronę ulicy(jechałem po ścieżce rowerowej przy chodniku) patrzę na prawo- nic nie jedzie, na lewo też no to jadę, a że światło miałem zielone to niczego się nie bałem i później jeszcze przez