Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki,

jakiś dwa miesiące temu rozstałem się ze swoją dziewczyną, a teraz od znajomych dowiaduje się, jaki to zły nie jestem. Chciałbym poznać waszą opinię. Kto w tej sytuacji jest winny ?

Byłem z nią trochę ponad rok, po 4 miesiącach związku zadecydowała, że czas zamieszkać ze sobą. W związku z tym, że ona jeszcze studiowała i wyprowadzka od rodziców wiązała by się z ujemną wartością jej portfela, całe finanse były na moich barkach. Oglądaliśmy bardzo dużo mieszkań, w każdym coś się jej nie podobało, a to za wysoko, a to za nisko, a to widok z okna, a to za mała kuchnia, po tygodniach narzekań w końcu wybrała jakieś, które się jej spodobało. Nie ukrywam, mi też się podobało.

Mieszkanie śliczne, niecałe 70 m2. Jest(nadal w nim mieszkam) tu mały pokoik, taki jak wagon pociągu, że wąski, ale długi. Przez pewien czas nie było co z nim zrobić, więc bez żadnych sprzeciwów zrobiłem sobie w nim graciarnię, lubię majsterkowanie i czasami sobie coś tam polutowałem. W pewnym momencie, zupełnie z dupy zaczęło jej to przeszkadzać, że mieszkanie to nie miejsce na takie zabawy itp. Dla jasności bawiłem się tylko elektronicznie, na niskich napieciach, naprawy wzmacniaczy audio i podobne zabawy.

Wymyśliła sobie, by w tym pokoiku zrobić garderobę, a całe moje "graty" wyrzucić, stanowczo sprzeciwiłem się temu pomysłowi (sam wcześniej proponowałem garderobę, ale wtedy, według niej, nie była potrzebna).

Zaczęła mi wstawiać tam kwiatki i inne pierdoły, narzekając przy okazji, że ich nie podlewam.

Pewnego dnia, siostra, która akurat u nas była wysyła mi zdjęcie, na którym widać mojego rozłożonego technicsa su810 w worku na śmieci, siostra poinformowała mnie, że dziewczyna zaczęła na własną rękę robić sobie garderobę, wywalając moje rzeczy po chamsku do kartonów.

#!$%@? wychodzę z pracy (na sprzęt wydałem parę ładnych zł) i jadę do domu. Gdy tylko wszedłem i wulgarnie zapytałem co ona robi, zaczęła się na mnie wydzierać, że koniec tego, że ona chce mieć garderobę itp. Zwróciłem jej uwagę, że wcześniej jej nie chciała, że ta moja skrytka jej nie przeszkadzała. Krzyczała coraz głośniej. To powiedziałem jej, że za mieszkanie ja płacę i jak zacznie się dokładać do rachunków, to dopiero będzie mogła coś powiedziec (przez pół roku żyła w 100% za moje). Ona w płacz i wybiegła z domu. Sam się do niej nie odzywałem i czekałem na jej reakcje, to ona postawiła mi ultimatum, albo w tym pomieszczeniu robimy garderobę za moje pieniądze i ja mam skończyć się bawić, albo ona odchodzi. Skwitowałem to chamskim "a to #!$%@?" spakowałem jej rzeczy i zawiozłem do rodziców.

Wiem, że byłem trochę wulgarny, może niewrażliwy, ale no WTF ?

#gorzkiezale #logikarozowychpaskow #rozowepaski

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 212
@AnonimoweMirkoWyznania: Za samo to, że wyrzuciła Twoje rzeczy należało jej się to "#!$%@?", a to że żyjąc na Twój koszt chciała coś tak chamsko na Tobie wymusić tym bardziej Cię usprawiedliwia. Jeśli znajomi nie są po Twojej stronie to znaczy że albo są obłudnymi różowymi paskami albo white knightami. Racja jest po Twojej stronie na 100%, nie daj się zwariować i przede wszystkim za nic w świecie jej nie przepraszaj.
Skwitowałem to chamskim "a to #!$%@?" spakowałem jej rzeczy i zawiozłem do rodziców.


@AnonimoweMirkoWyznania: Mógłbyś uczyć kilka osób w tagu #anonimowemirkowyznania, które boją się powiedzieć cokolwiek swojej partnerce jak im wchodzi na głowę. 10/10

Ogólnie sam pomysł zamieszkania razem, gdzie Ty płacisz za wszystko to moment, w którym #!$%@?łeś moim zdaniem. Mogłeś też dać sobie spokój z wulgaryzmami i zrobić to na zimno. To dlatego jesteś "tym złym" dla znajomych,
@AnonimoweMirkoWyznania: Stary nie zrobiłeś nic złego. Laska nie miała prawa spakować jakiejkolwiek Twojej rzeczy do kartonu. Ja mieszkam ze swoją od 8 lat. Też mamy taki "#!$%@?" w którym jest wszystko i nic. Kwestie zagospodarowania przestrzenią omawiamy wspólnie, czasami oczywiście kłócąc się o pewne sprawy :) ja bym jej czegoś takiego nie zrobił (choć wkurzają mnie jej lakiery do paznokci np w lodowce...) ale wiem, że jakby zobaczyła że mi na
@AnonimoweMirkoWyznania: Moim zdaniem niepotrzebne było to : "#!$%@?" , zachowales sie stricte w tym przypadku jak gowniarz, poza tym przez rok żyła na Twoim utrzymaniu, z tego co piszesz nie przeszkadzało Ci to, nagle wszystko jej wygadales, tak sie nie robi. Najpierw za nią placiles, utrzymywałes , niby wszystko ok a prawda okazała się inna. Dlaczego jej tego na początku nie powiedziałeś? Ze ma iść do pracy i zacząć się dokładać,
@AnonimoweMirkoWyznania: ostro ją potraktowałeś, można było to samo powiedzieć bez wulgaryzmów, okazałeś jej brak szacunku za te wszystkie lata, bo jedna głupota cię wyprowadziła z równowagi i nie panowałeś nad soba. Nie mówię, że ona dobrze postąpiła, ale to nie tak, że ty nie masz sobie nic do zarzucenia, bo masz. Trzeba było pogadać, może nawet w ostrzejszych słowach i podniesionym tonem, ale nie wyobrażam sobie powiedzieć "#!$%@?" do osoby, którą
@AnonimoweMirkoWyznania: Jedyne co źle to styl odpowiedzi. Dobór słów. Dorośli ludzie są dorośli kiedy potrafią rozmawiać po dorosłemu.
To poważny sygnał jaka ona jest naprawdę.
Ogólnie pogoń baba jagę. Jak jej pozwolisz wejść na głowę to będzie tylko gorzej. Noech się uczy pokory. Inaczej za kilka lat będzie na mirko kolejny post w stylu "pomocy ona mnie psychicznie niszczy i szantażuje ze zabierze dziecko".