Wpis z mikrobloga

Babcia opowiadała mi kiedyś, że kiedy 30 lat temu moja ciotka oglądała jakiś film o wampirze, takim wampirze, że dla nas mogłaby to być komedia, wiecie, latanie na sznurkach i takie bajery, nie wytrzymała napięcia i zemdlała.... Ale tamci ludzie nie byli wychowani w scenach morderstw w każdym możliwym filmie, nie naoglądali się tylu zombie, potworów, demonów, duchów, katastrof i innych cudawianków, które nam serwuje się dziś na co dzień.
Jesteśmy pokoleniem, które jest na tyle delikatne i wrażliwe, żeby kolorować kredą ulice po zamachach, przywiązywać się do drzewek przed buldożerami, bo w lesie pod Pcimiem Dolnym widziano jakiegoś ptaszka, stanowczo przyozdabiać profilowe na fejsiku w kolory tęczy żeby okazać solidarność ze strasznie ciemiężonymi homo-, trans-, i bardziej alternatywnymi - seksualistami (których preferencje tak naprawdę nie obchodzą nikogo, poza nimi samymi). Jednocześnie autentyczne ataki bombowe, czy egzekucje z Syrii i innych miejsc tego samego świata, po którym stąpamy, w których giną autentyczni, trójwymiarowi, żyjący i prawdziwie niewinni ludzie, w których widać rozerwane ludzkie ciała i rozbryzganą na budynkach krew, taką samą jaka płynie sobie spokojnie w nas, oglądamy bez większych emocji, komentujemy tylko najwyżej, że słabe, bo grafika kiepska, kręcone kalkulatorem, a zresztą nudy.
Niedługo po premierze byłam w kinie na "Mieście 44". Kilka rzędów przede mną siedziała grupka rozkosznych, pyzatych i zajadających się cały seans tłustym popcornem dzieciaków z okolic wczesnej gimbazy.
Jest w tym filmie taka scena, w której młody chłopak, Polak, koło 20 chyba, nie pamiętam już dobrze, ale taki sam, jakich na sali było ze czterdziestu, zostaje postrzelony w twarz. Ten chłopak rozmawiał wcześniej z innymi bohaterami filmu, a teraz ma roztrzaskaną głowę, leje się z niego krew i umiera.
Zanim otworzę zaciśnięte odruchowo oczy, z sali usłyszę "Headshot!". I heheszki.
Wychodzę z tego kina, pyzate dzieciaki relacjonują sobie obejrzany film. "Ej, ale dobre było, jak temu na cmentarzu łeb odstrzelili, no nie? Pewnie mu czaszka pękła", hehe, "Nooo, albo jak te dziewczynę zabili strzelając do niej z czołgu", hehe. Jakaś niunia uwiesza się na swojego misia "O czym to w ogóle było, bo pół przespałam, ta komedia na której byliśmy ostatnio lepsza, idziemy na kurczaka?".
Tu powinna być chyba jakaś puenta, ale zabrakło mi słów.

#feels #przemyslenia #gorzkiezale #zalesie #nvmmpisze
  • 18
  • Odpowiedz
@nvmm: dzisiejsze filmy, seriale, gry czy co tam jeszcze, pokazują wszystko dosłownie, z detalami, nie pozostawiają w ogóle miejsca na wyobraźnię. Dzieciaki oglądają takie rzeczy od najmłodszych lat, to nie dziwne, że nie robi to na nich już wrażenia.

Ja jestem sporo starszy, a i tak od 20 lat nic nie zrobiło na mnie wrażenia. Pamiętam tylko, że wrażenie wywarł na mnie Pies andaluzyjski ( ͡° ͜ʖ ͡
  • Odpowiedz
@nvmm: z Twojego wpisu można wywnioskować, ze mdlenie na widok kukielkowych wampirów jest normalne, za to teraz ludzie są nieczuli i w ogole. Jak dla mnie teraz jest wszystko w porządku. Gimbami smiechajacymi ze scen śmierci bym sie nawet nie przejmował, na bank chcą sie popisać i tyle. Założę się, ze gdyby ludziom, na których zadnego wrażenia nie robi smierć na ekranie przydarzylo by sie byc świadkiem śmierci w rzeczywistosci
  • Odpowiedz
@nvmm: nie martw się, dorosną - będą inaczej podchodzić. Część mózgu, która dojrzewa i się 'cementuje' jako ostatnia to płaty czołowe odpowiedzialne za emocje dlatego nastolatkowie się tak głupio zachowują. No i to też zależy od jednostki, akurat trafiłaś takich, co nie oznacza, że można to rzutować na całą grupę zwaną 'dzisiejszą młodzieżą'. Ogólnie masz rację, że przez to, że jesteśmy 'karmieni' przemocą przez co się na tą przemoc uodparniamy,
  • Odpowiedz
@loopzilla: Czy tego chcesz, czy nie, Twój próg wrażliwości zwiększa się każdorazowo kiedy widzisz scenę z rannym / martwym człowiekiem / z krwią / z przemocą / z gwałtem. A teraz jeszcze raz przeczytaj to, co napisałam i postaraj się to zrozumieć.
@Krisskow: Zauważyłeś, że w swoim tekście nikogo nie oceniłam, a tylko zapisałam swoje obserwacje? Nigdzie nie piszę o tym, że "ta dzisiejsza młodzież, upadek moralności", to
  • Odpowiedz
@nvmm: nie widziałem całego filmu, widziałem fragmenty. Mnie ogólnie w filmach przemoc raczej nie rusza, czasem tak- gdy bywa zaskakująca (np. w filmie Drive) ale jakoś nie chcę oglądać całego "Miasta 44". Chociaż film jest świetnie zrealizowany i sceny walk przypominają "Szeregowca Ryana" i realizm stoi na bardzo wysokim poziomie, to odrzuca mnie jedna rzecz. To poświęcenie i niewiarygodna odwaga powstańców- poszło to wszystko na marne. Ci biedni ludzie oddali
  • Odpowiedz