Wszyscy którzy tłumnie ruszą z noworocznym postanowieniem szturmując siłownie z zamiaram zrzucenia nadmiarowych kilogramów czy poprawienia swojej sylwetki. Niech wiedzą, że nie jest obciachem przyjść na siłownię z piwnym brzuchem lub brakiem wiedzy jak ćwiczyć, zawsze znajdzie sie ktoś chętny kto was pokieruje jeśli poszukacie.
Największym obciachem jest ładowanie sobie ciężaru dużo powyżej swoich możliwości i wykonywanie jakichś konwulsyjnych ruchów.
Pamiętajcie żeby swoje ego nieco przytemperować jeśli nie chcecie się zbłaźnić.
#
nO-C34 - Wszyscy którzy tłumnie ruszą z noworocznym postanowieniem szturmując siłowni...

źródło: comment_1641038026qcvQ0V2JwC3sEMGajgcEVK.gif

Pobierz
@dawid3012: najbardziej wkurza mnie w tych ludziach to, że zbierają większość obciążeń na jednej maszynie. Efekt ich wysiłku i tak jest żałosny, jeśli nie szkodliwy dla zdrowia
  • Odpowiedz
Dziwny miesiąc. Spadki, wzrosty, spadki... Po równym miesiącu -1,4 kg w plecy. Niestety, leki hormonalne swoje zrobią. Od poniedziałku szprycowanko i dieta. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Co jem? Warzywa,owoce i kurczaka bez skóry. Zero chleba, tylko ryż, oliwa i suszone owoce ;) Sorry, ale tak to teraz wygląda. Za tydzień konkrety, bo dzisiaj nie mam siły.
#odchudzanie
#zrzucamsadlo ----> obserwuj, jak lubisz patrzeć jak ktoś cierpi ale
@Pshemeck -1.5 to słabo nawet przy zaburzeniach z hormonami. Słaba dieta, pewnie nie liczysz kalorii i sie spinasz z gotowaniem kurczaka na parze w między czasie jedząc owoce, które mają w uj kcal i cukrow. Polecam cardio na czczo, spacer z rana na problemy z hormonami albo rowerek jest good gut gut.
  • Odpowiedz
Ten tag znowu zacznie nadawać... Tym razem bardziej profesjonalnie i ze szczegółową rozpiską. Nie z chęci, a z przymusu. Od 1 czerwca zobowiązałem się o comiesięczne wpisy na temat BARDZO restrykcyjnej diety, typu "Nie chcesz, ale musisz".
Będzie grubo, bo dieta dożywotnia.
Jak komuś się nudzi i lubi smęcenie to zapraszam do polubienia :)

#zrzucamsadlo #odchudzanie.
  • Odpowiedz
Kolejny zastój w opisywaniu mojego boju ze zrzucaniem tłuszczu. Czemu? Bo wstyd przyznać, ale przez ostatni tydzień przytyłem :) Owszem, w przedostatnim straciłem trochę, ale to jednak wstyd.
Czasami człowiek ma taki okres w życiu, że nie ma czasu ani głowy do zakupów, obliczania kcal itd.
Jesteśmy tylko ludźmi, i sprawy osobiste,rodzinne, praca, stres i wszystko potrafi się zepsuć.
Wychodzi na to że ostatnie 2 tyg to jednak waga in plus, ale jest jeden PLUS całej tej sytuacji.
Od października jak dobrze pójdzie będę mógł zacząć delikatnie ćwiczyć.
Jest mi trochę przykro bo zawsze zrzucanie wagi to nie był wielki problem. Owszem, wyrzeczenia ale sam etap odchudzania, a raczej jego sfera mentalna to był pikuś. Człowiek jednak się starzeje i już inaczej reaguje na nawarstwiający się stres.
@Pshemeck: uwierz ze doskonale rozumiem, bo jak od lutego sama sie wzielam za siebie tez mialam takie momenty, a mimo to efekty na wadze widac, wiec nie ma sie czym az tak przejmowac :)
  • Odpowiedz
Obiecuję że w przyszłym tygodniu będzie dłuższy wpis. W tej chwili żadnych większych zmian w jadłospisie no i jednak do pierwszego dieta trochę zachwiana, ale wszystko pod kontrolą :) Za tydzień opowiem co i jak i dlaczego ;)

  • Odpowiedz
W tym tygodniu mniejsza utrata wagi... Niestety, takie okoliczności przyrody ;)
Porno i duszno, człowiek większość czasu spędza na łonie natury. Jak to na powietrzu przy wodzie ( nie wódzie ) grill się rozpali, coś tam ciekawego wypije i czas leci ;)
Myślałem że będzie gorzej bo nadal zero poważnego ruchu ze względu na kolano. Jest znośnie. 0,5 ( nie wódki ) kg się wytopiło więc nadal progres. Mały ale zawsze.
Rano sałatka lub jakiś owoc/jogurt/serek a później warzywa/owoce i wieczorem kawałek mięsa z grilla plus coś do picia. Przez ten grill i coś do picia spada wolniej niż zwykle. Do końca sierpnia zwolnienie, więc do końca miesiąca może spadać w takim tempie. Po pierwszym znowu totalna dieta i zero litości.
Wycwaniłem się, i zamówiłem sobie 2 kg piersi z kury i kilogram mięsa wołowego. Takie coś to mogą mi grillować codziennie. Do tego dużo ostrych przypraw, jakaś sałatka bez majezonu i śmietany i można biesiadować z miłośnikami golonki i karkówki ;)
Do listopada założyłem, że zrzucę jeszcze 20 kg. Więcej nie chcę bo raz że mam zamiar znowu ćwiczyć, a dwa że jak ważę mniej niż 75 to czuje się jak Gollum.
Miniony tydzień, jak i trwający spisuje na straty...Takie życie :)
Ślub kolegi, urodziny innego kolegi, imieniny kuzyna, mecze na Euro i trzy grille ;)
Do "imprezy" mało jedzenia ale później to trzeba po prostu z ludźmi się integrować. Na całe szczęście po Euro powinno być już spokojniej.
Sam jestem pod wrażeniem, że spadło o te 0,2 bo 0,7 było grane zbyt często :/

Reasumując:
  • Odpowiedz
Trzeci tydzień zwalczania sadła uważam za zakończony :)
Czy był kryzys? Żadnego, wręcz przeciwnie.
Ogrom pracy i sporo stresu. Człowiek wskoczy w wir pracy i zapomina o jedzeniu.
Po przebudzeniu szklanka soku czy jakaś kawka, owoc i uzupełnienie witamin. W południe beef jerky i zanim zauważyłem że jestem głodny to już była noc.
Jak nie praca, to sporo stresu który u mnie totalnie odcina łaknienie.
Od piątku do niedzieli już spokojniej, więc powrót do 3-4 małych posiłków dziennie.
Wpis we wtorek, bo w poniedziałek czasu nie było )
Prawie kilogram progresu w rzucaniu sadła uważam za sukces tego tygodnia.
Sukces, bo jeśli miałbym być dokładny, to miałem nie jeden a dwa cheat day w ciągu 7 dni.
Jeden planowany ale bez większych szaleństw ( Pizza, domowy obiadek ze schabowym w tle i wypad na krewetki z grilla plus sporo alkoholu)
Drugi to niestety niespodziewane odwiedziny kolegi kucharza, który zapomniał ze zacząłem dietę... Chłopak z pasjami, nie uznaje sprzeciwu plus jego różowy pasek który miał tego dnia imieniny... Nie mogłem odmówić ;)
Przez kolejne trzy dni przykręciłem śrubę i jakoś udało się wyprostować sytuację. Trzeba jednak przyznać że bywały chwile ciężkie jak bebech Ryśka Kalisza.
Poniedziałek więc wpis odnośnie mojej walki z otyłością.

Pierwszy tydzień diety mam z głowy. W sumie bez większych problemów. 3 posiłki dziennie plus przegryzki w postaci beef jerky,warzyw,owoców (w rozsądnych ilościach) i z najedzeniem się nie ma żadnych problemów.
Jako gorliwy wyznawca pomidorów mam teraz swój sezon. Nie liczę, ale pewnie z 6-7 dziennie zjadam, plus sok pomidorowy. Zapycha lepiej niż owoce a do tego jak smakuje...
Jak pisałem zero cukru i słodyczy, bo ze słodyczy to ja tylko śledzie lubię.
Wszelkie niedobory uzupełniam.Zestawy witamin etc grane są codziennie.Bez tego trudno o dobrą dietę.
@Pshemeck: u mnie glownie brzuch, klatka piersiowa no i zad, miesnie znikome. ( ͡° ʖ̯ ͡°) Pare miesiecy temu ograniczylem alkohol i schudlem jak na razie z 10kg, ale do tych wymarzonych 85 jeszcze daleko. Powodzenia Mirek, bede obserwowal tag, moze czegos sie naucze
  • Odpowiedz
@mirekgorszegosortu: Alkohol i słodkie to podstawa. Trzeba ograniczyć. Ja na szczęście nie lubię słodkiego więc mam łatwiej. Tyle że w tej chwili zero ruchu więc i o progres w odchudzaniu trudniej. 10 kg to już sporo, od czegoś trzeba zacząć. Tobie też dużo wytrwałości i samozaparcia :)
  • Odpowiedz
Wpis miał być co tydzień, ale zrobię mały wyjątek.
Niestety, ćwiczenia odpadają. Po dzisiejszej wizycie u lekarza dowiedziałem się, że albo ćwiczę tylko i wyłącznie górną partię mięśni ( i to na siedząco ) albo zostanę kaleką. Cyrk z kolanem potrwa jeszcze 3-4 miesiące. Odpuszczam więc ćwiczenia i pozostaje przy czystej katorżniczej diecie ;)
To, że trzeba pić dużo wody to wie każdy, w szczególności gdy mamy pogodę taką jaką mamy o tej porze roku.
Warto jednak sprawdzić w chwili gdy chwyta nas głód czy aby na pewno brakuje nam jedzenia, czy może jednak organizm dopomina się nawodnienia. Nie jeden raz uratowało to mnie, przed zbytnim powiększeniem ilości kalorii spożywanych w ciągu dnia.
O ile 4-5 posiłków dziennie idealnie działa u mnie w chwili, w której ćwiczę, o tyle przy redukcji i odchudzaniu bez ćwiczeń wolę jednak zjeść 3 posiłki dziennie a chwilowy głód zabić jakąś małą przegryzką. To jednak działa prawdopodobnie tylko na mnie ;) Mam to szczęście, że nie lubię słodyczy, alkohol postanowiłem odstawić na 5-6 miesięcy ( powodzenia... ) a chipsy i inne słone przekąski które uwielbiam zastąpiłem własnoręcznie ususzoną wołowiną ( POLECAM ! ) oraz ogórki kiszone. Wiem, te ogórki mogą śmieszyć ale uzależniony od nich jestem :)
Owoce dobra sprawa ale bez przesady, za dużo cukrów i ogólnie... ile można.
  • Odpowiedz