Kiedyś, przed laty, zimą, miałem wtedy pięć lat, wybrałem się na sanki.
Na wzgórza morenowe na Grabówku.
Będąc na szczycie kładę sie na sanki i walę ile tego wlezie w dolinę. Glowa z przodu jako taran.
Parę dni temu na dole wykopali rowy na stalowe rury do gazu.
Oczywiście nic nieoznakowane, ale za to zamaskowane świeżym śniegiem.
Jak mnie walnęło w tą przepaść głową prosto w rurę. Doszedłem do siebie chyba po
Ważę teraz sto siedem kilogramów. Przed rokiem było dokładnie 97 kg.
Czyli przytyłem o 10 kg. I to mnie strasznie przeszkadza.
Weź w łapę 10 kilo odważnik i zrób aerobik z trzema młodymi laskami.
Nie mówię o kopulacji...
Dzisiaj zacząłem, mój plan dietetyczny:
1. Na śniadanie jedna kromka chleba razowego, masło, ser, pomidor. Do tego herbata z cukrem.
2. Obiad. Bez ograniczeń. To co gosposia ugotowała.
3. Wieczorem stop z jedzeniem. Tylko