Wpis z mikrobloga

Kiedyś, przed laty, zimą, miałem wtedy pięć lat, wybrałem się na sanki.
Na wzgórza morenowe na Grabówku.
Będąc na szczycie kładę sie na sanki i walę ile tego wlezie w dolinę. Glowa z przodu jako taran.
Parę dni temu na dole wykopali rowy na stalowe rury do gazu.
Oczywiście nic nieoznakowane, ale za to zamaskowane świeżym śniegiem.
Jak mnie walnęło w tą przepaść głową prosto w rurę. Doszedłem do siebie chyba po godzinie. Wiedziałem, że tutaj mnie nikt nie znajdzie. A więc wyczołgałem się i do domu. Zaczynało się ściemniać. Takie ostre zimowe powietrze i karminowe zachodzące słońce.
W tej okolicy było słychać stocznię. Takie dziwne dźwięki ogromnych płyt stalowych. Hamowanie po szynach. Stanąłem na drodze i spojrzałem w kierunku morza i stoczni. Jak to jest piękne. Udało się, żyję.
I nagle tak ciepło zrobiło mi się na brzuchu. Jakby coś naraz puściło. Zsikałem się.
To z głową zostało mi do teraz.( ͡° ͜ʖ ͡°)
#truestory #gdynia #gownowpis #waleniekonia
  • 1