Mój główny problem to uzależnienie od internetu. W pracy siedzę przy kompie przez 8h, a po powrocie z pracy jeszcze dodatkowo 6h. Codziennie łącznie 14h siedzenia przy kompie, od którego bolą mnie już oczy i plecy. Gdybym mieszkał z rodzicami, to dostałbym o------l od matki, albo ojciec wykręciłby bezpieczniki. Wtedy po prostu wyszedłbym na rower albo na spacer. Poza tym, w domu miałem różne zadania od rodziców, np. sprzątanie, podlewanie ogródka. Teraz nie mam żadnych obowiązków - poza pójściem do pracy i zrobieniem małych zakupów. Jest to dla mnie zgubne.
Oczywiście mógłbym sobie wymyślić jakieś zadania, ale jeśli nikt nie będzie mnie rozliczał z ich wykonania, to bardzo szybko mi się znudzą. Przykładem takim może być moje postanowienie, że będę miał porządek w ubraniach. Nie jest dla mnie problemem upranie ich i ładne ułożenie w szafie. Nie potrafię jednak dłużej wytrwać w utrzymaniu porządku. Po powrocie z pracy przebieram się w dresy, a ubrania wyjściowe lądują na krześle. Najgorsze jest to, że często tak mi się spieszy do kompa, że spodnie czy koszulę rzucam zwinięte na kupę. Następnego dnia rano są tak pogniecione, że nie nadają się do założenia do pracy i muszę wyciągać nową parę z szafy. Po niedługim czasie szafa jest pusta, a wszystkie ubrania leżą na wielkiej kupie. Potem znowu zryw, by utrzymywać porządek: zrobienie prania i ułożenie ubrań w szafie. I tak w kółko.
Nie
od dziś do soboty:
-bezwyjatku nie bedę wchodził na mirko
-nie bedę sprawdzał nic w internecie w celach rozrywkowych do godziny 20.00
-połnoc to bezwarunkowa granica wyłączenia internetu
-komunikatorów socjalnych nie usunę ale wchodzą w kategorię rozrywka