Wpis z mikrobloga

Wytrwanie w nofapie nie jest proste - szczególnie gdy w jednym czasie zbiegną się: zwątpienie w jego celowość oraz kilka nieszczęśliwych okoliczności. Jeśli dołożymy do tego brak silnej woli, to porażka gwarantowana.

Takie właśnie combo przytrafiło mi się w noc z piątku na sobotę.

Od kliku tygodni nie jeżdżę na weekendy do domu. Pojechać w piątek i wrócić w niedzielę, by z rodzicami oglądać "Barwy szczęścia" i "Familiadę", ale jednocześnie zjeść dobry obiad ugotowany przez mamę, to jednak trochę pójście na łatwiznę i cofnięcie się do czasów szkolnych, kiedy jedynym zmartwieniem było to, że na poniedziałek trzeba napisać wypracowanie z polskiego. Jeśli chce się wyjść z przegrywu, to należy mierzyć się z przeciwnościami, jakie pojawiają się w życiu.

Duże miasto to też dużo możliwości: bary, puby, kluby, restauracje, kina, kręgielnie, escape roomy, lodowiska, w ostateczności jakaś galeria handlowa - jest tyle miejsc, gdzie można fajnie spędzić piątkowy wieczór.

Ambitne plany jednak nie wypaliły. Jest piątek wieczór, a ja siedzę sam w mieszkaniu i nie wiem, co robić. Współlokatorki albo pojechały do domów, albo poszły na jakieś balety, bo w ich pokojach jest ciemno, a w przedpokoju widzę ich klapki. Leżę na wersalce z laptopem i przeglądam internet. Oglądam na youtube standardowe zabijacze czasu (nagrania z kamerek samochodowych, nagrania z kokpitów samolotów, starty rakiet, itp.), a na wykopie standardowe stulejarskie tagi.

W pewnym momencie wypok proponuje mi wpis, w którego komentarzach pojawiają się erotyczne obrazki (https://www.wykop.pl/wpis/30218645/). To zwiększa moje pobudzenie seksualne. Naprawdę mam ochotę sobie zwalić. Jestem jednak silny.


Jest piątek. W mieszkaniu obok, gdzie mieszkają jakieś studenciaki, około godziny 20 rozpoczyna się impreza. Muzyka mi w ogóle nie przeszkadza. Przeszkadzają mi natomiast głosy i głośne śmiechy różowych pasków. Wkurza mnie myśl, że około 2 metry ode mnie za betonową ścianą ludzie się dobrze bawią, a ja muszę siedzieć sam.

Dobra, trzeba coś zrobić ze swoim życiem. Czas przestać tracić czas na głupoty (tzn. te filmiki na youtube, których oglądanie do niczego nie prowadzi). Zaczynam czytać o samorozwoju. Czytam stronę http://wygryw.vegie.pl/ (znalezisko, wpis), czego przejawem na mirko jest mój króciutki wpis: https://www.wykop.pl/wpis/30219747/.

Impreza u sąsiadów trwa, a moja frustracja wzrasta. Po pewnym czasie nie wiem, co ze sobą zrobić. Zakładam słuchawki i puszczam głośno muzykę, żeby nie słyszeć dziewczęcych głosów zza ściany. Tamci się dobrze bawią, a ja czytam o samorozwoju.

Wychodzę z przegrywu, #!$%@?. Noc z piątku na sobotę, ja #!$%@?ę!
(Nie potrafię opisać tego, co czuję.)

Około godziny 2 impreza cichnie. Też mógłbym iść spać, ale już wpadłem w ciąg internetowy. Przeglądam różne strony, oglądam filmiki, których nawet teraz nie pamiętam.

Około godziny 3:30 sąsiedzi za ścianą zaczynają się ruchać. Tłuką łóżkiem w ścianę. No zajebiście, #!$%@?! Tego mi było trzeba.

Nadal przeglądam internet, jeszcze bardziej #!$%@?, rozczarowany i sfrustrowany. Nagle okazuje się, że skończyło mi się miejsce na dysku. Zaczynam szukać folderów, które dużo zajmują. Niedawno usunąłem z dysku 50 GB porno, ale okazało się, że uchował się jeszcze jeden folder. W nim folder z filmami porno - usunąłem bez najmniejszego żalu i zwolniłem kilkaset megabajtów. Jest też folder z flashowymi gierkami erotycznymi. Przyznam szczerze, że trochę mi szkoda usunąć. Zajmuje to stosunkowo niewiele, a jest to swego rodzaju ciekawostka. Niestety wpadłem na pomysł, żeby taką gierkę odpalić. W sumie słabe - klika się myszką, a rysunkowe postacie uprawiają seks jak w zapętlonym gifie. Potem kolejna gierka, i jeszcze jedna.

Trochę się podnieciłem, ale jestem już tak zmęczony tymi 9 godzinami przy kompie (od 19 w piątek do 4 rano w sobotę), że zasypiam z nadzieją, że polucja oczyści jądra i nasieniowody.

W sobotę wstaję o godzinie 13. Polucji nie było. Jestem bardzo podniecony. Odpalam komputer i zastanawiam się, czy nadal grać w te flashowe gierki, czy może już po prostu zwalić sobie przy regularnym porno.

Czytam wpis https://www.wykop.pl/wpis/24854239/ żeby się zmotywować do wytrwania w nofapie. Mimo to jednak cały czas myślę o porno i o tym, że muszę sobie zwalić. Podejmuję decyzję, że zwalę sobie do pamięciówki. Traktuję to jako takie zwalenie techniczne, bo bez niego nie mógłbym normalnie funkcjonować.

Tak więc zwaliłem sobie fantazjując o kreskówkowych postaciach z flashowej animacji sprzed 10 lat.

Po zwaleniu przestałem myśleć o porno. Chęć do życia wróciła. Wykąpałem się, zjadłem śniadanie, zadzwoniłem do kumpla, czy mogę do niego wpaść. Powiedział, że jasne, że mogę wpadać na obiad. Zaproponowałem, że kupię składniki. Zrobiłem zakupy i pojechałem. Jego dziewczyna przygotowała obiad, który wspólnie zjedliśmy. Potem wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy na spacer do lasu poza miastem. Pochodziliśmy kilkadziesiąt minut i wróciliśmy do ich mieszkania. Wieczorem jeszcze wpadła siostra kumpla i jej chłopak. Kumpel chwalił się winylami i komiksami kupionymi w jakimś antykwariacie. Trochę poplotkowaliśmy, pośmialiśmy się, wypiliśmy po browarze. Ogólnie było to kilka fajnie spędzonych godzin. Nie myślałem o swoim przegrywie i stulajarności. Naprawdę zupełnie o tym zapomniałem.

Wizyta u znajomych zakończyła się. Wróciłem do mieszkania. Hmm... co by tu porobić? No dobra, odpalę kompa. Hmm... ale co porobić na kompie?

Czuję się jakiś "niedobity". Tzn. zazwyczaj walę dwa razy pod rząd, żeby opróżnić jądra. Rano zwaliłem tylko raz, więc przydałoby się zrobić to drugi raz.

Próbuję zwalić do pamięciówki, ale coś nie mogę. Jak zwalić bez oglądania porno? (bo jednak cały czas udaję, że trwa nofapchallenge). Przypomniało mi się, że jest jakiś subreddit, na którym są tylko nagrania dźwiękowe. Nie muszę oglądać porno - wystarczy, że posłucham jęków. Okazało się, że nawet nie musiałem odpalać dźwięku. Przeczytanie opisu i kilka ruchów ręką załatwiło sprawę. Jestem oczyszczony. Pozostaje zresetować licznik i można dalej wychodzić z przegrywu.

W niedzielę zacząłem myśleć nad swoim życiem. Że fajnie jest wpaść czasem do starych znajomych, ale to tak naprawdę nie pozwoli mi wyjść z przegrywu. Jakie jest tego rozwiązanie? Zwalić sobie! Tak, #!$%@?! W niedzielę zrobiłem sobie prawdziwą ucztę.

W poniedziałek też uczta.

Nie pamiętam, czy we wtorek też waliłem...

Wczoraj nie waliłem.

Dzisiaj też nie, ale mam wielką ochotę to zrobić...

#nofapchallenge #nopornchallenge #nofap #noporn
#feels #tfwnogf
#przegryw #stulejacontent ##!$%@?
#uzaleznienie #uzaleznienieodinternetu
wyjzprz2 - Wytrwanie w nofapie nie jest proste - szczególnie gdy w jednym czasie zbie...
  • 2
  • Odpowiedz