#anonimowemirkowyznania
Ja, przegryw, który dopiero w wieku 22 lat całował się z dziewczyną i nawet po tym wydarzeniu nie cieszyłem się zbytnim powodzeniem (same 3-4/10 z internetu wyrywane z wielkimi oporami), wielokrotnie przez ładniejsze loszki zlewany, miałem niegdyś wielkie powodzenie.
Kiedy, zapytacie, może w snach? Nie, w gimnazjum. Tak, właśnie wtedy, gdy hormony buchają a młody chłopak myśli tylko o jednym, koleżanki z klasy się za mną uganiały. Na 8 dziewczyn w klasie 5 było atrakcyjnych, 4 z nich na mnie leciały. I to nie tak, że mi się wydawało, ale same mnie zagadywały, proponowały spacer, przychodziły do mnie do domu, niby się razem pouczyć, ale oczywiście nie uczyliśmy się ( ͡° ͜ʖ ͡°), przytulały się, próbowały pocałować, nawet jedna mnie kiedyś za #!$%@? złapała xD, inna mówiła, że mnie kocha i chce ze mną być. Wiedziałem też, że kilka lasek z innych klas na mnie leci. Ale, jak powiedziałem, jestem przegrywem, i nie korzystałem z okazji bo 1) zadawanie się z dziewczynami to był wstyd przed kolegami 2) podkochiwałem się w niedostępnej damie z równoległej klasy i uważałem jakikolwiek bliższy kontakt z inną loszką za zdradę mojego ideału xD W rezultacie one do mnie podbijały, ja byłem obojętny. A jak wyglądałem? Jak typowy stulej w tym wieku: wysoki ale chudy do granic możliwości suchoklates, ubrany w jakieś dresiki albo tanie dżinsy i obuwie za 3 dychy, przetłuszczone, rzadko myte włosy, w ogóle rzadko się wtedy myłem, do tego się jąkałem. Co one we mnie widziały? Nie wiem.
Ale, przyszło liceum, gdzie nagle zainteresowanie spadło, co w sumie dziwne nie jest, bo wyglądałem dalej tak samo. A wtedy już bardzo żałowałem, że nie wykorzystałem okazji z wcześniejszych lat. Miałem coraz większą obsesję żeby z jakąś być, pocałować, chociaż za rękę potrzymać, ale nic z tego. Nieśmiałość i niska samoocena weszły mocno. Dopiero na studiach się ogarnąłem, zacząłem dbać o siebie, o higienę, o ubiór, zacząłem też normalnie mówić. Ale, że social skilla w kontaktach z dziewczynami nie wyrobiłem sobie w czasach przedmaturalnych, tylko zlewałem te, które na mnie leciały, to potem nie umiałem się przełamać. Efekt? Jak pisałem na początku - średnio udane próby w internecie i tkwienie w związkach tylko po to, żeby z kimś być, zobaczyć, jak to jest. Ale nigdy nie byłem z dziewczyną, w której naprawdę byłbym zakochany. Mam natomiast po tych gimnazjalnych przygodach kompleks, żeby brać co tylko się trafi, bo inaczej będę żałował. Chyba dopiero w pełni udany podryw, nie w internecie, ale w rzeczywistości, i to wobec naprawdę pięknej kobiety, pozwoliłby mi wyjść z tego kręgu. Ale, szanse mam na to nikłe, bo co prawda nie mam już brudnych uszu i brudu za paznokciami, ale moja aparycja nawet przy dbaniu o siebie nie jest powalająca, moje umiejętności podrywania są zaś żadne. Tak się tylko chciałem wyżalić.

#zalesie #zwiazki #przegryw #stulej #stulejcontent #logikaniebieskichpaskow
Wiadomość do wszystkich mężczyzn z pod tagu: #incel #przegryw #p0lka #stulej #tfwnogf #tinder i paru innych.

Czemu posiadanie dziewczyny jest dla was świętym gralem?

Nadal nie mogę tego pojąć. Facet do pewnego wieku (załóżmy że jest to przedział 25-30, ale bardziej ta górna granica) powinnien się skupić na swoim rozwoju pod względem:
- mentalnym - musisz mieć wypracowany swój własny światopogląd, być świadom jak pewne mechanizmy działają na tym świecie, dzięki temu na pewno bardziej zrozumiesz czemu w twoim życiu dzieje się tak a nie inaczej. Tutaj polecam obejrzeć filmiki z Jordanem Petersonem (lub podobne) i przeczytać jego książkę "12 zasad życia" itp
#anonimowemirkowyznania
Wszyscy uważają, że przegryw to sytuacja, w której dorosły chłop się nie całował z dziewczyną, nie trzymał jej za rękę itp. Ale czy nie większym przegrywem jestem ja? 29 lvl, razem 7 lat w związkach, dwie dziewczyny. Z pierwszą byłem trzy i pół roku. Nie można jej nazwać inaczej jak kłodą. Seks - tylko po misjonarsku albo na jeźdźca, nigdy od tyłu (czemu? nie powiedziała). Nie mogłem być w niej dłużej jak kilka minut, a taki szybki to ja nie jestem. Lubiła palcówki i minety, i wtedy dochodziła, ale gdy miała mi zrobić dobrze, to z wielkimi oporami. Brzydziła ją nie tylko sperma, ale chyba w ogóle penis, najchętniej dotykała go przez majtki. NIGDY nie zrobiła mi loda. Gdy dochodziłem, jak robiła mi dobrze ręką, zaraz po tym jak zacząłem tryskać, już dłoń zabierała. Potem OD RAZU zmiana całej pościeli, długotrwały prysznic itp. Jakby moja sperma była skażona... Dodam, że na dole zawsze byłem zadbany, w ogóle dbam o siebie. Oczywiście, wszystko, co dawało mi przyjemność i tak było bardzo rzadkie. Będąc z nią spuściłem się może 20-30 razy, oczywiście nie licząc sytuacji, gdy sam się musiałem zaspokoić w zaciszu wc. Ona uważała, że samo zrobienie jej minety powinno mnie zaspokoić.
Druga dziewczyna - cnotka. Zaczęło się od drobnych obmacywanek jej i na tym się skończyło. Widziałem jej nagie piersi, ale już nie cipki. Zaraz wkrótce i te zabawy przerwała, bo seks to dopiero po ślubie. Mój staż z nią - trzy lata. Trzy lata bez seksu, trzy lata bez innego spustu jak w masturbacji.
Zapytacie, czemu w tym tkwiłem? 1. Nie chciałem wychodzić na takiego, dla którego seks jest najważniejszy. 2. Niska samoocena - jak z tą nie będą, to już z inną też nie. 3. Byłem w obu mocno zakochany.
Obie poznane przez internet, obie dziewice. Uważajcie mircy na takie, chyba że uważacie, że faktycznie seks dopiero po ślubie.

#
@AnonimoweMirkoWyznania: a ja mysle ze teraz juz za bardzo przezywasz. Widzisz tylko szybki seks albo seks po slubie a mozna miec i seks po np pol roku i tez udane zycie seksualne. Robisz z siebie jakiegos przegrywa bo straciles czas i mlodosc a przegrywowe jest takie myslenie. Niektorzy w wieku 50 lat zyja lepiej i ciekawiej niz inni w wieku 20 lat wiec to zalezy od tego czego chcesz i
  • Odpowiedz
Zastanawiałem się, skąd się wzięło moje #!$%@? podejście w stosunku do dziewczyn - nieumiejętność zagadywania i nawiązywania kontaktu w rzeczywistości. Co prawda teraz jest o wiele lepiej niż kiedyś – trzymałem za rękę itp. dzięki laskom z internetu, które chociaż miały wiele wad a mało zalet, pozwoliły mi jednak przełamać pewne bariery. Ale zagadywać w rzeczywistości dalej nie potrafię, średnio mi też wychodzi rozmowa z dziewczynami, z którymi kiedyś poznali mnie znajomi. Oczywiście, dużo w tym winy kompleksów związanych z wyglądem (wysoki, ale 5/10, zajadanie nerwów zaczyna też robić ze mnie ulańca, mam już 6 kg nadwagi).
Tylko że, ja nie zawsze byłem taki. Co prawda, nigdy nie byłem duszą towarzystwa, ale potrafiłem rozmawiać w miarę normalnie z różowymi. Tyle że, od 4 klasy podstawówki byłem zakochany w jednej lasce z klasy – piękna brunetka z długimi włosami, oczywiście zupełnie beznadziejnie. Nie potrafiłem zamienić z nią kilku zdań, a jakieś przypadkowe rozmowy czy „cześć” urastały do rangi wielkich wydarzeń w życiu takiego dzieciaka.
Tymczasem, nie wyglądałem wtedy najgorzej. Nie chad, ale mocne 7/10. W gimbazie podkochiwało się we mnie kilka loszek, zagadywały do mnie itp., ale ja oczywiście je ignorowałem (uwierzcie, w gimbazie we wiosce na Podkarpaciu wszyscy wszystko wiedzą, stąd też doskonale orientowałem się, która czuje do mnie miętę), zapatrzony w swoją księżniczkę.
Wśród nich była jedna wyjątkowo atrakcyjna, blondyna 8,5/10 (nawet dzisiaj, po tylu latach to 7/10). Nie tylko do mnie zagadywała, ale niby pod pretekstem odrabiania lekcji przychodziła do mnie do domu z jeszcze jedną koleżanką w roli przyzwoitki xD (swoją drogą, też niezłą), i, co najlepsze, otwarcie mi w sumie mówiła, że jej na mnie zależy. Działo się to, gdy mieliśmy 15,16 lat. Ona nie poddawała się, mimo mojej zupełnie nieprzyjemnej wobec niej postawy – teksty w stylu „daj mi spokój” itp. Oczywiście z powodu mojej dziecinnej miłości do tamtego ideału.
Ale z czasem zacząłem się do niej przekonywać. I mniej więcej w momencie, gdy chciałem jej powiedzieć, żebyśmy byli ze sobą, tamta odpuściła. Poznała starszego parę lat faceta i zaczęła z nim być. Trochę jak w bajce o żurawiu i czapli (oczywiście, nie było w tym żadnej jej winy, w sumie trudno jej się dziwić). Ale dla mnie to nie było śmieszne. Byłem załamany, że moja nowa miłość przeszła mi koło nosa, tylko z powodu mojej #!$%@? postawy wobec niej. Próbowałem ją do siebie przekonać, ale teraz to ona mnie zlewała. Przecierpiałem parę miesięcy, ale gdy szedłem, do liceum, stare i nowe zakochanie przeszło.
Powiecie, że wzbogacające doświadczenie? Poniekąd. Wtedy jakby czarodziej #!$%@? wyrósł przede mną i swym #!$%@? ze stuleją mianował mnie na przegrywa. Atrakcyjność jako taka pozostała, ale pojawiło się przekonanie, że gdy tylko laska do mnie coś powie, uśmiechnie się, to już do mnie podbija. Więc gdy takie sytuacje pojawiały się w liceum (to się może zdarzyć przecież nawet ulańcowi 1/10) ja już sobie wyobrażałem nie wiadomo co, nie chcąc tylko zmarnować okazji. Ale, że byłem nauczony że to dziewczyna o mnie zabiega, marzyłem i nie robiłem nic. Z czasem hormony zrobiły swoje, w sensie fizycznym, ale i psychicznym. Na studia szedłem jako 5,5/10 (widać regres na zdjęciach) z parciem na potrzymanie jakiejkolwiek za rękę i chorobliwą nieśmiałością, w stosunku już nie tylko do dziewczyn, ale w ogóle. Ogólną nieśmiałość przełamałem po kilku latach, przekonanie, że każda rozmowa to szansa na związek po dłuższym czasie też, nawet, jak wspomniałem na początku, mam pewne doświadczenia z dziewczynami. Ale zagadywać w dalszym ciągu nie potrafię.
Nie potrafiłem zamienić z nią kilku zdań, a jakieś przypadkowe rozmowy czy „cześć” urastały do rangi wielkich wydarzeń w życiu takiego dzieciaka.


@nostalgiczny1990: najgorsze co można zrobić to wyidealizować sobie kogoś do takiego stopnia, że zastanawiasz się 100 razy czy lepiej napisać cześć czy hej
  • Odpowiedz
Dlaczego tak jest, że jak ktoś cały czas daje z siebie dużo i stara się ogarniać życie na przynajmniej średnim poziomie i czasem po prostu mu się nie chce (i nie mówię tu tylko o #pracbaza ale również o relacjach w rodzinie) to zaraz wszyscy wokół są zawiedzeni.
A jak ktoś jest całe życie #przegryw i #stulej i ciągle leci w ciulki i jak nawet ugotuje
@goly8622: po prostu przyzwyczaiłeś wszystkich do tego, że np. zawsze komuś pomagasz, wiedzą, że mogą na Ciebie liczyć. A jak raz powiesz "nie" to od razu psy na Tobie wieszają. W skrócie - brak asertywności.

Polecam przyjęcie strategii "plan minimum" - robić tylko to, co jest konieczne.
  • Odpowiedz
Mirki, wstydliwa sprawa. Kiedyś pracowałem na infolinii i miałem umowę o pracę. Byłem tam zatrudniony przez agencję. Ogólnie przyjmuje tam jakieś 5 różnych agencji. No i pewnego dnia mi odwaliło i przestałem przychodzić. Powiedziałem babce z agencji, że nawet nie mam zamiaru dokończyć okresu wypowiedzenia i że niech da dyscyplinarkę. :D Wtedy myślałem, że już tam nigdy nie będę chciał wracać itd. No ale jak poszedłem do innych gówno robót typu sprzedaż
@m____s: Palenie mostów nigdy nie jest dobrą opcją, tym bardziej że z tego co piszesz to żadnych dymów tam nie miales ze strony pracodawcy tylko Tobie coś nagle odwaliło. Gratuluję ;) I myślę, że to będzie bardzo zła opcja.
  • Odpowiedz
Oficjalnie oświadczam, że moja i @Rurzowy_Rzufff rodzina #zwiazki powiększyła się o te dwa gnoje ze zdjęcia ()

Są dopiero na etapie kształtowania się dla nich imion, ale rudy tak nas urzekł swoim wyrazem pyszczka, że został ochrzczony #kitku. A szary jeszcze nie wiemy, może ludwiczek, bo taka trochę #!$%@? z niego. Niebieski próbował przeforsować #cipeusz i #
czarna_jagoda - Oficjalnie oświadczam, że moja i @RurzowyRzufff rodzina #zwiazki powi...

źródło: comment_zU2MhIV7uluRgvJT7w3eZRSxuuBsAyft.jpg

Pobierz
#anonimowemirkowyznania
#przegryw w potrzebie, Mireczki pomóżcie ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Jestem III klasa #licbaza i podoba mi się już chyba od roku (albo i dłużej) taki jeden #rozowypasek Z tym, że my się nie znamy, nigdy ze sobą nie gadaliśmy. Udało mi się poznać jej imię i nazwisko, znalazłem konto na FB. Nie znam jej charakteru ale z takich obserwacji zauważyłem, że mocno się różnimy. Prawdopodobnie mam #fobiaspoleczna i generalnie nie mam jakoś wielu znajomych. Lubię siedzieć w domu, moze czasami gdzieś wyjść ale zwykle nie mam z kim. Mam sporo takich "naukowych" zainteresowań przez co uważam się za takiego trochę dziwaka, nie lubię sportu jak większość. Jestem fanem mocnych brzmień, ale Ona też, co sprawia, że jeszcze bardziej mi się podoba. Z wyglądu to mam kuca (jedyny w szkole długie włosy xD), niedowaga, generalnie ładny to ja nie jestem o czym uświadamiają mnie też moi koledzy. Teraz coś o niej. Z tego co zauważyłem, to jest dosyć aktywną dziewczyną, ma wielu znajomych w tym wielu kolegów. Nawet ostatnio na przerwie widziałem jak sobie z jakimiś rozmawiała. Wydaje się dobrze czuć w towarzystwie płci przeciwnej - ja mam odwrotnie... Skoro ma wielu kolegów to podejrzewam, że ma do czynienia też ze znacznie fajniejszymi chłopakami niż ja. Może nawet ma chłopaka? Doradźcie Mireczki co w ogóle z tym zrobić. Starałem sobie dać spokój, zapomnieć. Całe wakacje o niej myślałem, przez co minęły trochę szybciej, podobnie było z feriami (byle tylko znów ją zobaczyć, chociaż z daleka). Zagadać? Jak? Nie chcę, żeby poczuła się speszona albo smutna tym, że podrywa ją #stulej Poza tym najpierw chciałbym ją poznać z charakteru więc wolałbym się z nią na początek kolegować. Tylko jak zagadać do dziewczyny, żeby to nie dawało jej do zrozumienia, że się mi podoba... Z resztą, jak się w ogóle przełamać gdybym już znalazł sposób? Czy próba utrzymania kontaktu wzrokowego kiedy akurat na mnie spojrzy jest dobrym sposobem na początek?

Wybaczcie, że tak dużo się rozpisałem. Czuję, że potrzebuję o tym z kimś pogadać. Nikomu o tym nie mówiłem, bo też w sumie na mam komu. Także wiecie o tym tylko Wy i ja
#anonimowemirkowyznania
bycie inwalidą jest do bani:( tyle ładnych dziewczyn i wiesz ze nie masz szans pobzykac bo dla kobiet jesteś nieatrakcyjny i aseksualny :( #stulej #przegryw #takaprawda

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: dorotka-wu
Sorry za głupie pytanie, ale sprawa wygląda tak, że jutro wychodzę z piwnicy. Idę pierwszy raz do pubu z pewną dziewczyną (koleżanka z liceum)

W związku z tym mam kilka pytań:

1. Jak się przywitać? Podać rękę, powiedzieć "cześć", czy może się przytulić? (xd)

2.
STUDNIÓWKA STULEJA/PRZEGRYWA

elo anony, może na początek się przedstawie ? #20lvl #stulej hmm i to w sumie chyba tyle..
od czego tu zaczac, moze tego ze w tym roku mialem zajebiscie wczesnie studniowke, wszystkie przygotowanie szly po mojej mysli, az do grudnia. Ogolna koncepcja byla taka ze place pol ceny, ide sam, zre i chleje z innymi #stulejamizklasy (co tez mieli takowy plan). I tu ku mojemu #!$%@? umyslowemu w styczniu organizatorka studniowki, pyta z kim ide - to ja do niej ze sam, bo zaplacilem polowe, ona do mnie ze anon ty #!$%@? umyslowa zaplaciles calosc, nie ma zwrotow i masz se #!$%@? znalesc jakas karyne w tym tygodniu (ostatni tydzien przed studniowka), ja zalamany ze jednak nie popije do oporu, wysmiany przez innych stuleji z klasy, poszedlem na poszukiwania, po jakis 2 dniach sie poddalem i udalem sie do karynki 7/10 z klasy co by nie miala jakiejs loszki 8/10 co by mi nie potowarzyszyla - ku mojemu zdziwieniu znalazla mi zajebista loszke 9/10, za darmo - to ja mysle ze na szczescie nie wyjde na totalna #!$%@?, ale jednak mentalnosc stuleja w takich momentach plata figle...
TIMESKIP
#dzienstudniowki #polgodzinyprzedprzyjazdem
Mirasy!
Chciałbym podzielić się z Wami efektami domycia garków przy użyciu magicznego płynu.

Strach przed potencjalnym skreśleniem z listy marzeń #rozowypasek i tkwienia w stanie #stulej skłonił mnie do doczyszczenia swoich naczyń. Nie może być przecież, że loszka zobaczywszy stan kawalerskiego oprzyrządowania koczowniczego ucieknie w popłochu!

Brakuje jedynie efektu usunięcia herbacianego osadu z kubka, ale niestety nie mam takiego narzędzia na swoim warsztacie.
kofal15 - Mirasy!
Chciałbym podzielić się z Wami efektami domycia garków przy użyciu...

źródło: comment_jqV5IJiLH5liWtFWe9D0V8gWz0H24KBl.jpg

Pobierz