@PachneImbirem: Wątpię, tanie produkty zazwyczaj mają więcej cukru, tłuszczu typu trans i innych dość niekorzystnych składników. do tego styl życia się diametralnie nie zmienił, więc ja podejrzewam, że problem otyłości zostanie u nas na dłużej i będzie postępował.
  • Odpowiedz
Kolejny tydzień za mną. I jestem z niego zadowolony. W niedzielę bez problemu wytrzymałem pokusy obejrzenia się na imprezie komunijnej. Skończyło się na dwóch kawałkach mięsa, dużej ilości mizerii i 3 małych kawałkach ciasta. Nawet wieczorem jak wracaliśmy do domu i wstąpiliśmy po drodze do maka nie miałem na nic ochoty (i tak nie jest tego typu fastfoodow, bo mi nie smakują). Cały tydzień poszedł gładko. Zero słodyczy, codziennie jakaś sałatka i
@schon: ja tak sobie mówiłem przez 3 tygodnie, że w końcu muszę się wziąć i przyszedł taki dzień, że zacząłem. Ni stąd ni zowąd. A najlepsze to do końca o tym nie myślęc tylko robić. Ja mam budzik na 5 chociaż mógłbym spokojnie mieć na 6.30. dzwoni budzik (najczęściej i tak budzę się przed) i się nie zastanawiam nad niczym tylko wstaje myje zęby, plukam pysk, ubieram. Się i idę
  • Odpowiedz
Miałem napisany cały tekst, ale bąbel skasował i nie chce mi się go pisać od nowa...
W skrócie. Dwa dni jadłem tylko obiad, bo nie miałem ochoty (dużo stresu). Dwa kolejne miałem lekko z cheatem - w jeden zjadłem garść laysow cheddar chili (moje ulubione, a na dodatek nie da się ich zjeść za dużo na raz), w drugi jakoś pół paczki żelków i garść tych samych laysow. W czwartek zjadłem pół
Tydzień minął i na ten moment mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Waga pokazała 99,3 kg. Poniżej telegraficzny skrót tego co przejadlem przez te 7 dni:
1) Sobota
śniadanie: tortilla z jajek (3 jajka, 100 ml mleka, łyżka kuchenna mąki) szpinak rukolą, plaster sera żółtego i plaster wędliny. Obiad: nic. Szykowałem się na bal, na którym wiedziałem że pojem. Na balu skończyło się na jakimś mały kawałku piersi z kurczaka, kawałku łososia, dużej ilości gotowanych warzyw i garstce kopytek, w między czasie jakieś 10 kielonow czystej, kawałek tortu i deserek sernikowy. Było sporo tańczone.
2) Niedziela
Śniadanie takie samo (w sumie polecam na prawdę dobre). Obiad w sumie zjadłem dopiero o 18, bo nie było kiedy, a składam się w sumie z jajochlebkow i sałatki greckiej.
3) Poniedziałek grillowy dzień
Dzisiaj obudziłem sie o 5.18 i stwierdziłem, że idę pobiegać i zacząć się odchudzać. Dosłownie było to moje pierwsze zdanie w myślach. Wstałem, wysralem się, umyłem zęby, ubrałem ciuchy i poszedłem biegać. W trakcie biegu przemyślałem jaki cel chce osiągnąć i w jakim czasie. Chce schudnąć do 90 kg do 1 lipca. Teraz ważę 101 kg. Cel chce osiągnąć przez bieganie 4 razy w tygodniu, robienie pompek z 3-4 razy w tygodniu
@Grenek: przede wszystkim licz kalorie, samo odstawienie węgli nie sprawi że schudniesz, możesz jeść masę węgli i chudnąć pod warunkiem że jesz mniej niż potrzebujesz

jeżeli twoja jedyna aktywność to będzie bieganie 4 razy w tygodniu to bez liczenia duża szansa że ci się nie uda (pompki nie spalają jakoś specjalnie dużo kalorii), zwłaszcza jak co sobotę zamierzasz mieć "labe"

"Maks jedna pizza, czekolada 100g i z 0.5 kg ciasta"
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 414
@Grenek: kilo tłuszczu to 7700 przepalonych kcal, czyli 11kg to 84700 spalonych kcal. Chcesz to zrobić do 1 lipca, czyli w 61 dni. To bagatela 1400 kcal deficytu dziennie, ergo - zesrasz się. A to tylko na papierze, nie uwzględniając wody, regeneracji itp, w dodatku nie chcesz liczyć kalorii i #!$%@?ć w soboty, powodzenia.
Sama sesja cardio przepali Ci pewnie jakieś 300-400kcal maks, to w skali tygodnia pogłębi deficyt tylko
  • Odpowiedz
@Hera_Koka_Hasz_LSD: Widzę, że zabierasz się do tego inaczej niż ja. Ja tam się po prostu ubrałem i poszedłem biegać/jeździć na rowerze przez kilka godzin. No i mniej żarłem. I to starczyło. Bez aplikacji i dodatkowego sprzętu. Rower też jakiś stary.
Niedawno zacząłem trochę poważniej ćwiczyć kalistenikę, może zapiszę się na siłownię. Wtedy będę bardziej na wszystko uważał.

Powodzenia i tak!
  • Odpowiedz
@Hera_Koka_Hasz_LSD: To ja mam tak, że jak biegam, to pierwsze 10-15 minut to taka trochę męczarnia/dostrajanie się. Potem biegasz i biegasz, a jak się zatrzymasz to nawet nie ma dużej zadyszki. Ale i tak co kilka(naście) minut się zatrzymuję.
  • Odpowiedz
@valdo: rzetelne dane o kaloriach, a raczej ich brak. niekiedy durne jednostki miary - nikt poważny nie liczy jedzenia w kuchennych 'cups' które mogą mieć rozmaite rozmiary.

do tego brak wielu ćwiczen w bazie danych, najlepiej wpisywac recznie kalorie.
  • Odpowiedz
Porobiłem przez miesiąc FBW, ale jakoś mnie ten trening nie satysfakcjonuje, co myślicie o czymś takim:

Poniedziałek (Mięśnie przyciągające: Plecy, bok barków, tył barków, kaptur, biceps):

- Podciąganie na drążku z obciążeniem - 4 x 6-8

-