✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Tl;dr Odczuwam samotność pomimo bycia wśród ludzi. Mam problem z zawieraniem przyjaźni. Wolę poznać jedną osobę, dla której będę naprawdę ważny, niż 10 powierzchownych znajomych "od piwa".

Przepraszam, że długi wpis, ale krótko się nie da.

Od pewnego czasu bardzo doskwiera mi #samotnosc - w rozumieniu ogólnym, nie mówię tylko o miłości. Nie mam pomysłu jak to zmienić. Niedawno rozstałem się z partnerką i bardzo to przeżyłem. Jestem bardzo ostrożny w doborze osób i na pewno wiele czasu musi minąć, nim znów będę gotowy na relację romantyczną. A nie poszukuję nikogo celowo, nie miałem nigdy ciśnienia. Randkowanie nie sprawia mi przyjemności, może warto to zmienić?
@mirko_anonim myśle ze odczuwasz teraz samotnosc bo nie przerobiles sobie tez jeszcze utraty ważnej dla ciebie osoby.
A wtedy poczucie samotności jest spotęgowane jeśli nie ma zaplecza społecznego większego.
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Wkurzają mnie już znajomi. Nie mam z kim wyjść, jestem na studiach i czasami chciałbym spasować. Tak to siedzę w weekendy w domu i robię zadania w obrębie moich studiów albo coś w kierunku pracy. Tak o, żeby nie oszaleć. Jak myślę to jest jeszcze gorzej. Powiecie, że to dobrze. Ale idzie och#jeć od tego. Jest przyjemnie, ale chciałbym trochę wciągnąć emocji oprócz tego co widzę na moich studiach. A z nikim się z mojego roku nie utożsamiam, tudzież nie mam wśród tych ludzi żadnego zalążka przyjaźni. Przykro mi z tego powodu. Moi wszyscy znajomi albo wychodzą w zamkniętym kręgu, albo nawet nie przypominają o spotkaniach/odwołują je na ostatnią chwilę. Wygląda to tak, jakby nie wiedzieli jak odmówić, bo nie chcą ze mną w ogóle wyjść.

Już się tak ciągnie to trochę czasu. Nie wiem, nie mogę nawet nikogo znaleźć do pogadania.

#zalesie #przyjaznie #znajomosci
#anonimowemirkowyznania
Mirki, mam taką dziwną przypadłość. Właśnie skończyłem szkołę średnią i rozmyślam nad studiami, nad życiem itp. Ogólnie nie mam jakiegoś złego - takie zwyczajne, raczej jestem z niego zadowolony. Wychowywałem się w małej miejscowości, więc przyzwyczaiłem się do samotności - albo po prostu zawsze byłem introwertykiem, trudno powiedzieć. Czas głównie poświęcałem na hobby, samokształcenie się, zdobywanie nowych umiejętności itp. - rysunek, sporty itp.

Mam grono bliższych osób, które mógłbym nazwać przyjaciółmi, ale zarazem mam trochę kompleksy na tym punkcie, zwłaszcza, że większość mieszka gdzie indziej i widzimy się max. kilka razy w miesiącu, więc choć znamy się bardzo dobrze, te kontakty trochę oziębły przez brak ciągłej aktywności jak kiedyś. Kompleksy te są spowodowane, iż kiedyś byłem ofiarą bardzo bliskiej fałszywej przyjaźni, która pochłonęła wiele lat mojego życia. Od tego czasu jestem podświadomie bardziej podejrzliwy i każdy drobiazg interpretuję jako coś skierowanego w moim kierunku. Przykład? Przyjaciel olewa cały dzień moją wiadomość, choć jest online (albo brak odpowiedzi na proste pytanie pomimo wyświetlenia, gdzie odpowiedź to tak/nie, czy nawet zwykłe okej) - ja wiem, że strasznie głupio to brzmi, bo jestem dorosłym człowiekiem i wiem, że ludzie mają co robić w ciągu dnia i takie rzeczy to czasem norma, ale jednak trochę mnie to irytuje, z drugiej strony nie mam podstaw, by komuś powiedzieć, że mi to przeszkadza, gdyż po prostu wyszedłbym na osobę przewrażliwioną, mało mądrą i dziecinną - delikatnie mówiąc.

Zauważyłem też, iż podświadomie szukam osoby, której mogę się wyżalić i po prostu od tak pogadać. Jestem zamknięty w sobie, ale niektóre osoby mają na mnie wręcz przeciwny wpływ - że chętnie opowiedziałbym całe życie, pomimo iż znamy się kilka miesięcy. Tylko odnoszę wówczas wrażenie, że to ja darzę większą sympatią tę osobę, niż ona mnie i że jest to relacja jednostronna. Trochę, źle to ująłem - ja bardzo rzadko się żalę, więc na pewno nie jest tak, że osoby mają mnie dość przez to (wiem jak to jest takie otrzymać i nikogo nigdy bym tym nie katował) - wręcz przeciwnie, jestem uśmiechniętym i radosnym człowiekiem w towarzystwie. Do tego takim, który nie lubi się narzucać i mieć do kogoś prośby. Ale jednak w swojej głowie osoby, dla których jestem co najwyżej dobrym kumplem, traktuję jak prawdziwych przyjaciół i kogoś na kim mogę polegać (to trafniejsze określenie - szukam osób, którym ufam na tyle, by w razie czego móc poprosić je o pomoc - choć zazwyczaj to się nie zdarza). Może z braku prawdziwych przyjaciół sobie takowych imaginuję? A może to są prawdziwi przyjaciele, tylko nie odbieram tak tego przez kompleksy i poczucie niższości?
Słuchajcie, taka rozkmina mnie naszła. Czy Waszym zdaniem bliskie kiedyś relacje, które z różnych przyczyn niejako się rozmyły można jeszcze w dzisiejszych czasach reanimować? Uzmysłowiłam sobie ostatnio, że w przeciągu X lat utraciłam kontakt z trzema osobami, które na pewnych etapach życia były mi bardzo bliskie. Mowa o przyjacielu ze studiów, który aktualnie mieszka w innym mieście, pewnej współlokatorce mieszkającej obecnie w Londynie, z którą dzieliłam dom przez prawie dwa lata i
  • 2
@jankes83
Odezwałam się do wszystkich, ale udało się wskrzesić tylko jeden kontakt. Nie mogę nazwać już tego przyjaźnią, bo w istocie sporo się pozmieniało, ale ponownie ciepło się do siebie odzywamy i kontakt ten (zapośredniczony) wychodzi z dwóch stron. Nie jest to już to samo świeże ciasto, ale często wyczuwam na języku jego posmak. To już coś. :)
  • Odpowiedz
  • 1
@jankes83
No to domyślam się, że bardzo musi Cię to jeśli nie boleć, to zastanawiać. Ogólnie wydaje mi się, że to wszystko sprowadza się tak naprawdę do tego, że sporo osób po długiej ciszy w eterze już nie odnajduje się w takich "wskrzeszających" konfrontacjach i od nich zwyczajnie ucieka. Ja ogólnie jestem typem aspołeczniary trochę i nie mam wielu przyjaciół czy bliskich znajomych, ale mam w sobie coś takiego, że jak
  • Odpowiedz
Mam przyjaciela chorego na depresję - nie myślącego, że ją ma, czy przechodzącego trudny okres, ale po prostu na nią choruje. Żona, dzieci, w sumie stabilne i w miarę dostatnie życie, a to gówno go złapało.

I tak się dzisiaj po prostu popłakałem, ludzie dziwnie na mnie patrzyli jak szedłem przez miasto i nie mogłem powstrzymać tej guli w gardle, tych łez wielkości kuli bilardowej które nie płynęły po policzkach, kapały. A nie płakałem ze smutku, a najpiękniejszego co mogłem usłyszeć (sorry, ale teraz też mi się trochę ulewa z oczu). Że tylko ze mną o tym rozmawiał, tylko do mnie mógł się zwrócić, że pomagałem mu jakoś ogarnąć całą tą sytuację, leczenie, życie. Dopiero dziś dowiedziałem się, że jak rozmawialiśmy dwa miesiące temu przez telefon o 2 w nocy, to był moment w którym chciał się targnąć na swoje życie, ale z automatu wybrał najpierw mój numer. Ja nic nie wyczułem, po prostu rozmawialiśmy 2 godziny pomimo tego, że mnie w sumie obudził.

Nikt #!$%@? nigdy nie dał mi takiego dobrego kopa jak teraz dostałem. Czuję się wręcz onieśmielony tym wszystkim, że dla kogoś w tak trudnym czasie tyle znaczyłem, choć w sumie starałem się tylko być, wysłuchać i pomóc, ale bez wchodzenia z butami. Zdarzyło się tylko na początku, gdy niemal siłą go zapchałem do lekarza, żeby stwierdzić co tu może się dziać, bo jego zwierzenia stawały się niepokojące.

Prawdziwa
@oiio: Wyrazy szacunku, zrobiłeś jedną z najpiękniejszych rzeczy jakie może zrobić człowiek, uratowałeś komuś życie. Ale nie tylko to dobrze o Tobie świadczy. To że zdecydował się zwrócić do Ciebie o pomoc też. Jak i zresztą to jak bardzo emocjonalnie teraz do tego podchodzisz.
  • Odpowiedz
@oiio: #!$%@?, miałem ziomeczka co powiesił się na imprezie rodzinnej, ojciec dwójki dzieci, żonaty, wporzo praca i takietam... uśmiechał się sztucznie po czym poszedł na pięterko i kaput.
Zrobił sobie nawet kanapki do pracy na następny dzień, taką miał rutynę.
Nigdy nie wiesz, nie ma reguły, oni gotują się w środku a nie na zewnątrz.
  • Odpowiedz
#anonimowemirkowyznania
Mirki, jak to kurde jest, że w tych czasach łatwiej za przeproszeniem, puszczać się, niż zbudować normalną zdrową relację z drugim człowiekiem? Poszerzę temat o inne relacje, czyli nie tylko związki, ale i przyjaźnie chyba corsz ciężej nawiązać. Czy tylko ja to zauważam? Czy to kwestia środowiska? Dużo dookoła mnie się dzieje. Dużo zdrad, zawiści i dziwnych nieporozumień. Czy to może ze mną coś nie tak? Boję się, że będę żyć samotnie, bez przyjaciół i drugiej połówki.
#tfwnobf #tfwnogf #zwiazki #przyjaznie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Magromo