Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki, mam taką dziwną przypadłość. Właśnie skończyłem szkołę średnią i rozmyślam nad studiami, nad życiem itp. Ogólnie nie mam jakiegoś złego - takie zwyczajne, raczej jestem z niego zadowolony. Wychowywałem się w małej miejscowości, więc przyzwyczaiłem się do samotności - albo po prostu zawsze byłem introwertykiem, trudno powiedzieć. Czas głównie poświęcałem na hobby, samokształcenie się, zdobywanie nowych umiejętności itp. - rysunek, sporty itp.

Mam grono bliższych osób, które mógłbym nazwać przyjaciółmi, ale zarazem mam trochę kompleksy na tym punkcie, zwłaszcza, że większość mieszka gdzie indziej i widzimy się max. kilka razy w miesiącu, więc choć znamy się bardzo dobrze, te kontakty trochę oziębły przez brak ciągłej aktywności jak kiedyś. Kompleksy te są spowodowane, iż kiedyś byłem ofiarą bardzo bliskiej fałszywej przyjaźni, która pochłonęła wiele lat mojego życia. Od tego czasu jestem podświadomie bardziej podejrzliwy i każdy drobiazg interpretuję jako coś skierowanego w moim kierunku. Przykład? Przyjaciel olewa cały dzień moją wiadomość, choć jest online (albo brak odpowiedzi na proste pytanie pomimo wyświetlenia, gdzie odpowiedź to tak/nie, czy nawet zwykłe okej) - ja wiem, że strasznie głupio to brzmi, bo jestem dorosłym człowiekiem i wiem, że ludzie mają co robić w ciągu dnia i takie rzeczy to czasem norma, ale jednak trochę mnie to irytuje, z drugiej strony nie mam podstaw, by komuś powiedzieć, że mi to przeszkadza, gdyż po prostu wyszedłbym na osobę przewrażliwioną, mało mądrą i dziecinną - delikatnie mówiąc.

Zauważyłem też, iż podświadomie szukam osoby, której mogę się wyżalić i po prostu od tak pogadać. Jestem zamknięty w sobie, ale niektóre osoby mają na mnie wręcz przeciwny wpływ - że chętnie opowiedziałbym całe życie, pomimo iż znamy się kilka miesięcy. Tylko odnoszę wówczas wrażenie, że to ja darzę większą sympatią tę osobę, niż ona mnie i że jest to relacja jednostronna. Trochę, źle to ująłem - ja bardzo rzadko się żalę, więc na pewno nie jest tak, że osoby mają mnie dość przez to (wiem jak to jest takie otrzymać i nikogo nigdy bym tym nie katował) - wręcz przeciwnie, jestem uśmiechniętym i radosnym człowiekiem w towarzystwie. Do tego takim, który nie lubi się narzucać i mieć do kogoś prośby. Ale jednak w swojej głowie osoby, dla których jestem co najwyżej dobrym kumplem, traktuję jak prawdziwych przyjaciół i kogoś na kim mogę polegać (to trafniejsze określenie - szukam osób, którym ufam na tyle, by w razie czego móc poprosić je o pomoc - choć zazwyczaj to się nie zdarza). Może z braku prawdziwych przyjaciół sobie takowych imaginuję? A może to są prawdziwi przyjaciele, tylko nie odbieram tak tego przez kompleksy i poczucie niższości?

Trudno powiedzieć, wiem, że to śmiesznie brzmi, ale naprawdę mnie to trochę męczy. Z jednej strony mam wszystko co chcę, mam pasje, realizuje cele i cieszę się życiem, z drugiej strony strony czuję się strasznie samotny w życiu i przykro mi, że bez względu na wszystko mam poczucie bycia zbędnym balastem i nikomu niepotrzebnym. Lubię te osoby, na których mogę polegać, ale to na pewno nie jest taka typowa przyjaźń, że można za siebie oddać życie, że się wszystko o sobie wie. Ktoś ma jakieś rady jak to sobie poukładać? Tylko nie piszcie, by chodzić na imprezy, do barów itp. - ja znajomych mam dużo i bardzo doceniam, ale mi brakuje takiej prawdziwej bratniej duszy jak przyjaciel. Byłbym też wdzięczny za pomoc z kompleksami moimi - albo przynajmniej tym jak odróżniać prawdę od wizualizacji nimi spowodowanymi, by się nie stresować i trzeźwo ocenić sytuację - na ile ktoś serio ma mnie w dupie i nie warto kontynuować znajomości, a na ile sam sobie to wmawiam.

#kiciochpyta #przyjazn #przegryw #przyjaznie #przyjaciele #pytaniedoeksperta #relacje

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 1
  • Odpowiedz