Ehh na ulicy zaczepila mnie osoba pod wpływem alkoholu i się pruje czy znam jakoms Karolinę xD Myślał że ja pukam bo powiedział "Frajerze tobie ta szmata też dupy dała i mnie popchnal ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kusilo oddać pijakowi ale grzecznie powiedziałem że się spieszę i sobie poszedł. Jak coś nie pukalem tej Karoliny ( ͡º ͜ʖ͡º) #gownowpis #polska
Ostatnio spotkałem człowieka który jest pretendentem do nagrody Darwina.

Na początku warto wspomnieć że była osoba tak nawalona że nie kojarzyła większości tego co się dzieje wokół niego.
Wstępnie myślałem że to kolejny wcięty jadący do domu/rodziny/gdzieś facet w średnim wieku jakich wielu poznałem. Byli i awanturnicy, często jeżdżę pociągami więc czasami spotykam różne osobistości. Jednak owa persona jest perełką wśród nich. Zaczyna się od tego że z stacji Białystok do Lublina wybrał podróż pociągiem w sobotę. co niestety skutkuje podróżą trwająca min.6h i co najmniej 1 przesiadką. za to połączeń autobusowych jest naprawdę wiele i są o niebo lepsze. 4hmax bez przesiadek. Nawet nie można go bronić że do PKS ma dalej niż do PKP i nie był w stanie dojść bo PKP i PKS dosłownie obok siebie. Coś na wzór warszawy wschodniej.

Nie licząc spontanicznych okrzyków, pierwszy przełomowym momentem było kiedy z powodu zamkniętych torów po Orkanie Ksawerym padł komunikat że jest opóźnienie 15 min i może ono ulec zmianie. Wydarł się że chce jeszcze dzisiaj dojechać do Lublina, po chwil spojrzał na mnie i spytał czy go obudzę jak będziemy w Lublinie. Oznajmiłem że to nie jest możliwe gdyż ten pociąg jedzie do łodzi przez warszawę i sam tam wysiadam. Jego mina niemal bezcenna kiedy próbuje złączyć wątki, po czym pada tekst rodem z podstawówki "zobaczymy u konduktora gdzie jedziemy". Poinformowałem go że nie jest to konieczne, w tym bowiem pociągu na ekranie który góruje nad nami widnieje lista stacji, godzina i nawet prędkość z jaką jedziemy. Gdy mu ją wskazałem palcem spojrzał na nią i nie był w stanie uwierzyć w takie cuda. Ale dość szybko udał się spać.
  • Odpowiedz
Ostatnio wzięło mnie na przemyślenia i doszedłem do wniosku, że jestem statecznym człowiekiem. Mam pracę, żonę dziecko. Nie przysparzam kłopotów szefostwu, żonie rogów nie robię. Jak kolegami idę na piwo, do 3, 4 piwka i spokojnie przed 24 do domciu wracam.
Ale przed świętami spotkałem się z kolegami z poprzedniej pracy i nie skończyło się na piwkach a na kilku flaszkach i to marnej jakości. Drogi powrotnej nie pamiętam za wiele, ale
  • Odpowiedz