@wysoko: sofiści byli grupą bardzo liczną i niespójną światopoglądowo. Słowo "sofizmat" jest negatywnie nacechowane, a przecież w tej grupie można znaleźć wielu mądrych, ciekawych i wartościowych filozofów. Przynajmniej ja tak uważam ;).
Nie wiem dokładnie kto pierwszy zaczął używać słowa "sofizmat" w znaczeniu pejoratywnym, ale ja się z nim nie zgadzam ;). Tym bardziej, że niektórych "typowych sofistów" znamy tylko z dialogów Platona, a ja nie skłaniam się do tego, żeby
Jednym z tych kretyńskich powiedzonek obok "prawda leży pośrodku", za które powinno się autora skazać na prace społeczne jest "o gustach się nie dyskutuje".

Wat?

Wszystko o czym się dyskutuje to gusta i opinie. Nie dyskutuje się o faktach, bo jakie są - każdy widzi.

Dyskusja to dialog przynajmniej dwóch stron, które wymieniają się tezami, opiniami i popierają je stosownymi argumentami. Już z samej definicji widać, że to gust jest tą rzeczą,
ale po co przekonywać miłośnika blondynek że brunetki są lepsze?


@chixi: Następny. Tu nie o przekonywanie chodzi, a o dyskusję. Możesz powiedzieć: Pink Floyd jest słabe. Nie przekonujesz wówczas do swojej muzyki, tylko wyskakujesz z argumentami. Bo gitara nie taka, bo wokal, bo na tej płycie zagrali pod publiczkę, bo ktoś inny grał w tym stylu lepiej. I tak dalej.
Czy jak zostaje się przez niezrozumienie wypowiedzi przez odbiorcę, pokonanym w dyskusji, to wygrana jest faktyczna czy pozorna?

Załóżmy, że matematyk o nieznanym dla publiczności autorytecie powiedział żartem, że 2+2= 6, natomiast przeciwnik podchwycił to, skutecznie przed częścią publiki udowadniając, że matematyk posiada braki w podstawach kształcenia. Przeciwnik ma jakiś autorytet ograniczony.

Czy ów matematyk powinien ciągnąć dyskusję, kiedy sprawa jest przegrana czy dzielnie znieść upokorzenie? Czy może powinien wejść w rolę
@TripleSec: Tylko, że nie każda dyskusja przebiega w warunkach wzorcowych. Jeśli byłaby to dyskusja w studio, to automatycznie zyskujesz niezależnie od tym kim jesteś jakiś autorytet. Jeśli jednak taka dyskusja toczy się z wykładowcą na wykładzie czy sytuacja ma inne szczegóły, które podcinają Ci skrzydła, to jest znacznie trudniej niestety. Często lepiej w ogóle nie zaczynać, nie włączać się.

Dla mnie zdecydowanie okrutnym przykładem jest, kiedy kogoś wspierasz, a on przez
@BrygadaWypok: taki zabieg ze strony agresora to zwykła manipulacja. Zreszta bardzo często takie coś spotyka się w tv. "przegrywajacy" wtedy albo drze ryja poirytowany albo mówi żeby mu nie przerywać i nie wmawiac. Chcąc nie chcąc dobrym obiektem jest korwin, którego często próbują ogłupic w tv, prowokują i łapią za słówka używając ich w złym kontekście. No i oczywiście kobiety tak często maja. "ja wiem co słyszałam", "ja wiem lepiej".