"Pozwoliłem sobie zamieścić relację, którą nagrałem tuż po zakończonych działaniach ratowniczych. Bardzo jestem wdzięczny, że w tej całej tragedii mogłem być ..."

z kamerki samochodu

Sznur karetek na podjeździe Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Gorzowie Wielkopolskim to już codzienność. Zespoły pogotowia, zamiast nieść pomoc kolejnym osobom, muszą czekać z pacjentem nawet przez dwie godziny. To efekt zmian wprowadzonych z powodu koronawirusa.

Kulisy mojej pracy. Zapraszam.

Pędził osobówką po zielonogórskim Przylepie (woj. lubuskie). Nagle wypadł z trasy i zatrzymał się na ogrodzeniu. Po drodze zniszczył skrzynkę elektryczną do bazy śmigłowca ratowniczego. Załoga HEMS musiała zawiesić dyżur na kilka godzin.

Pan Marcin ratuje ludzkie życia w zielonogórskim pogotowiu. Sześć lat temu zdiagnozowano u niego toczeń układowy. Niestety do dzisiaj nie udało się zatrzymać choroby. Ratownik nie poddaje się i walczy dalej. Potrzebuje jednak wsparcia m.in. na pobyty w klinikach, które pochłaniają wiele pieniędzy.

Wynalazcy z Zielonej Góry stworzyli urządzenia do wymuszania przepływu powietrza w maskach pełnotwarzowych. Po testach w miejscowym pogotowiu sprzęt zakupiono dla wszystkich karetek w województwie. To "zbawienie" dla medyków.