Jestem aktualnie na – mam nadzieję – zasłużonym urlopie. Odpoczywam sobie, ale zostałem przez jednego mirka wywołany do tablicy. A że pewności nie mam, czy jak wrócę, to będę miał czas coś napisać (a o tag #chemiczneopowiesci dbać trzeba), to opowiem wam już teraz historie, która mi się przypomniała. Dlatego muszę wrócić na swój pierwszy wydział i do początku mojej „kariery” w ciężkiej chemii.
Zanim przejdę do szczegółów, to napisze tylko, że to był pierwszy raz (ale nie ostatni), kiedy miałem pełne gacie. Wtedy po raz pierwszy doświadczyłem organoleptyczne, że powiedzenie „mieć nogi jak z galarety”, to czysta i okrutna prawda. Ale po kolei.
Część z was pewnie wie, część pewnie nie wie, co to jest „gazometr”. Dla nie wiedzących: zbiornik gazu, który z całą pewnością nie jeden raz widzieliście (pic. rel.). Dolna część tego zbiornika wypełniona jest wodą po brzegi. W nim są – najczęściej – jeden, dwa, bardzo rzadko, trzy dzwony a na samej górze kopuła. Bywają różne gazometry. Nasz należał do tych (raczej) dużych. Zamknięcie wodne, dwa dzwony i kopuła. Wszystko o średnicy ok. 45 m. Tyle tytułem wstępu.
To
Zanim przejdę do szczegółów, to napisze tylko, że to był pierwszy raz (ale nie ostatni), kiedy miałem pełne gacie. Wtedy po raz pierwszy doświadczyłem organoleptyczne, że powiedzenie „mieć nogi jak z galarety”, to czysta i okrutna prawda. Ale po kolei.
Część z was pewnie wie, część pewnie nie wie, co to jest „gazometr”. Dla nie wiedzących: zbiornik gazu, który z całą pewnością nie jeden raz widzieliście (pic. rel.). Dolna część tego zbiornika wypełniona jest wodą po brzegi. W nim są – najczęściej – jeden, dwa, bardzo rzadko, trzy dzwony a na samej górze kopuła. Bywają różne gazometry. Nasz należał do tych (raczej) dużych. Zamknięcie wodne, dwa dzwony i kopuła. Wszystko o średnicy ok. 45 m. Tyle tytułem wstępu.
To
Zakładam tag #piorniknabudowie . Mam nadzieję, że niektóre moje historie i przygody Wam się spodobają. Od razu zaznaczam, że mam niewielki staż w porównaniu do wielu Mirków specjalistów z Wykopu.
Otóż mam bzika na punkcie awarii maszyn budowlanych. Głównie tych, które mają zamiar pracować na asfalcie pod obiektem. Chodzi o wycieki olejów (to z przewodów, z siłowników, ze źle dobranych uszczelek itp...). Jak wiadomo olej hydrauliczny/ silnikowy ma destrukcyjny wpływ na powierzchnie asfaltowe. Rozpuszcza je i przede wszystkim powoduje brak przyczepności (do opony samochodowej lub warstwy wyżej położonej).
Zawsze takie awarie operator musi mi zgłosić, a ja piszę meila do bazy z prośbą o usunięcie