W zakładzie były dwie kanalizacje. Burzowa (na deszczowkę) i przemysłowa. Przemysłówką płynęła woda ze wszystkich odwodnień z różnych instalacji. Ta trafiała do oczyszczalni ścieków przemysłowych. Oczyszczalni biologiczno-chemicznej. O tym (tej) kiedy indziej.
Taka „woda„ miała to do siebie, że zachowywała się, jak otwarta co dopiero gazowana woda mineralna.
@PanKracy582 To nie może być ten zakład. Mieszkałem pół roku w Łodzi i to było moje najgorsze pół roku w życiu. Pisałem już niejednokrotnie, że zakład w którym pracowałem był w Kędzierzynie-Koźlu.
@Suheil-al-Hassan Nie wiem za bardzo, za co przepraszasz, ale ok. Mogę się domyślać jedynie. Dodam tag #chemiczneopowiesci dla zasięgu, bo uważam, że wielu należą się wyjaśnienia, dlaczego nie pisze. "Poznałem" tutaj wielu fajnych i przyjaznych ludzi. To BYŁO - kiedyś - fajne miejsce. Niestety od dłuższego czasu, to jest miejsce do walki pomiędzy prawakami i lewakami. Ja w jakiejkolwiek walce nie chce brać udziału nie będę. Inna rzeczą jest,
Panie @verruct, dnia 20 września 2019 roku, o godzinie 20:47 pytałeś się czy są chętni na #chemiczneopowiesci, są, i to 419 osób. I gdzie jest ten wpis?
@bambus94 Strach tu cokolwiek pisać, żeby nie zostać zbanowanym. Mam wiele opowieści. Ale w tych czasach za wpisy np: o Roberciku - geju. Można tu dostać perma.
@NieJedynaNaWykopie Mnie w to, proszę, nie mieszaj. Ja w te miejsce dawno już przestałem zaglądać. To, co się tutaj ostatnimi czasy dzieje... Jeśli jednak ktoś chce, to może do mnie dziadku mówić. :)
@NieJedynaNaWykopie >przepraszam za wołanie Nie musisz przepraszać. Należą się Tobie podziękowania. Dzięki Tobie znów poczytałem sobie wykop i uswiadczylem się we własnym przekonaniu, że to miejsce jest prawdziwym wykopem. Muł tutaj jest pod dnem.
Gdzie szukać szczęścia, w codziennym życiu? Doszłam do ściany, i kompletnie nie rozumiem, jak można się cieszyć z...życia? z codziennych czynności?
Codziennie robię to samo - wstaję, jem, sikam, myję zęby, myję włosy, zapierd.alam do pracy, marnuje 8h w jakimś biurze, żeby na koniec miesiąca "powąchać" 1600zł, które notabene na nic nie starcza. Potem pierdoły dnia codziennego - zakupy,sprzątanie, gotowanie,jedzenie. Potem chwila tv, kompa, i znów - mycie się, spanie. To samo w kółko i w kółko. Odskocznia w postaci spotkania w weekend z koleżanką czy kupienie sobie nowej pary spodni albo pójście do kina. Płacenie rachunków i płakanie, że ledwo starcza. "Szał" w postaci 2 tygodniowego urlopu, gdzie rok ma 52 tygodnie, a szef z łaski daje "nieprzerwany 14 dniowy urlop". Święta, spotkania rodzinne. Lekarz, choroba, w kółko i w kółko to samo. Rok za rokiem, dzień za dniem. Aha, chwilowa odskocznia w sporcie, albo czytanie książki, czy malowanie - wszystko, co się nazywa "hobby"
Nie pamiętam, niestety, czy poniższa historia nie została już opisana, w czasach przed usunięciem konta. Nie jestem w stanie tego już sprawdzić. Dlatego może się zdarzyć, że ktoś już to czytał. Jeśli tak, to sorry. Jednak zdecydowana większość przeczyta to pierwszy raz. A może wszyscy?
Bogusia część z was już pewnie „zna“. Dziś będzie o nim. I o mnie (jako postać 7 planowa). Ale głównym bohaterem będzie on.
Trochę technicznego „ble, ble“ na początek, bo to ważne, żeby zrozumieć istotę późniejszych problemów.
O tym, jak ustawić się do emerytury – czyli o tym, co nie „pykło“
Jeśli chodzi o elektryków zakładowych, to na początek trzeba rozróżnić dwie rzeczy. Byli elektrycy zmianowi i dzienni. Zmianowi mieli za zadanie usuwać drobne awarie i wymieniać przepalone żarówki. Dzienni, to byli tzw. fachowcy. Przy czym dziennych można było jeszcze podzielić na dwie podkategorie. Fachowców i takich, którzy za długo nie popracowali. Bo jak można zostawić w remontowanym silniku młotek? Dlatego te drugą podkategorię pominiemy.
Zajmijmy się więc fachowcami. Każdy wydział miał swojego. Najczęściej był to ktoś, kto w trakcie budowy wydziału był razem z nim od początku. Owocowało to tym, że według schematów sam – osobiście, co ważne - „budował“ całą rozdzielnię. Przekaźniki, bezpieczniki i dzikie węże. Wszystko sam. Problem polegał na tym, że nikt mu na ręce nie patrzył. Wszystko miało DZIAŁAĆ.
@verruct: O ile sam sposób zarobku rozumiem (zrobić po swojemu i zakład musi mnie ściągać aby cokolwiek naprawić = $$$) to końcówki nie - czym jest blokada na 15 minutowe przedmuchiwanie silnika? Blokada obciążenia? Zasilania? Czym zakończyło się ściągnięcie tej blokady przez zmianowego? I czemu to wpłynęło na emeryturę (dziennego jak mniemam)?
@verruct: troche patola jak dla mnie, sam pracuje w tym i nie rozumiem jak cos moze byc zrobionie inaczej niz w dokumentacji i ktos za to przez kilka lat nie beknal
O tym, jak to się kiedyś malowało trawę na zielono.
Poniższe, to opis z przekazu ustnego. Na tyle jednak zweryfikowanego, ze jest autentyczny. Słyszałem to od kilkunastu osób. Dlaczego przekaz ustny? Na swój pierwszy wydział przyszedłem (bo miałem daleko) po 6 latach od wspomnianej „akcji”.
@Mr_RIP: Nie wiem, może jestem starej daty. Ale Twoje "Dziękuję" jest - zajebiście - motywujące. Malo jest ludzi, którzy mówią dziś "dziękuje". Mam w------e na plusy i atencje. Dzięki Ci, ze są JESZCZE tacy jak Ty.
@pyzdek: Chodzi, głownie, o wydajnośc. Zeby doszło do konwersji gazu syntezowego do wodoru potrzebne jest odpowiednie ciśnienie (ok. 3.1 MPa), katalizator i przepływ. Ten ostatni czynnik jest najważniejszy. :)
@snx @catch Nie jeczcie. Poczekajcie na rocznicę... :P Tak poważnie, to brak czasu i trochę rewolucji w życiu. Miejcie zrozumienie. Do weekendu wytrzymacie?
Potrzebuje ktoś bazy z (blisko) milionem użytkowników? W bonusie dostaje hasła trzymane otwartym tekstem. ( ͡°͜ʖ͡°) Pisałem do nich z rok temu. Zero odzewu i naprawy problemu. Dzis chciałem sobie przypomnieć hasło, żeby usunąć tam konto. I co? Hasełko przyszło. Tak jak i rok temu... Dodatkowo - słowo klucz - SQL Injection.
W zakładzie były dwie kanalizacje. Burzowa (na deszczowkę) i przemysłowa. Przemysłówką płynęła woda ze wszystkich odwodnień z różnych instalacji. Ta trafiała do oczyszczalni ścieków przemysłowych. Oczyszczalni biologiczno-chemicznej. O tym (tej) kiedy indziej.
Taka „woda„ miała to do siebie, że zachowywała się, jak otwarta co dopiero gazowana woda mineralna.
Razu