Wpis z mikrobloga

#chemiczneopowiesci #bezpieczenstwowprzemysle

W poprzednim wpisie wspomniałem o – dość niefortunnym – zatrzymaniu instalacji do szybkiej naprawy. Zmiana dzienna miała usunąć nieszczelność i rozpocząć po naprawie uruchamianie. Zmiana popołudniowa z kolei dokończyć dzieła, żeby zmiana nocna (czyli nasza) mogła spokojnie się wyspać. ( ͡º ͜ʖ͡º)

Od bramy na wydział miałem jakieś 3 km, wiec poruszałem się po zakładzie prawdziwym potworem. Cale 3,5 KM zaklęte w Jawie 50 podwozi mnie po wydział. Zwykle już z odległości 200-300 m dało się słyszeć maszynę (i cala instalacje), ale nie tym razem… Cóż, nie pierwszy to raz, ze postój się przedłużył, bo cos po drodze wyszło dodatkowego. W momencie, kiedy wjechałem na hale już wiedziałem, ze nie jest to zwykły, przedłużający się, postój. Zmiana popołudniowa (nieprzebrana) lata z góry na dół, z dołu do góry. Dodatkowo połowa wydziału mechanicznego i automatyki. Ruch taki, ze ciężko się do schodów dostać, żeby dojść do sterowni. Już wiedziałem, parafrazując pewnego księdza, ze coś się dzieje. I działo się, oj działo.

Zanim przejdę do historii właściwej, muszę znów wtrącić krótkie wyjaśnienie dla zrozumienia tematu.

Kluczowym elementem instalacji była kolumna absorpcyjna (tzw. absorber). Konstrukcja dość prosta. 90 m wysokości, w środku 11 półek przelewowych. Działało to to na zasadzie kaskad. Od dołu wlatywał gaz poreakcyjny (tlenki azotu) i spotykał się z woda zdemineralizowaną, która z kolei wlatywała od góry. Jako ciekawostkę dodam, bo przyda się to do innej historii, ze czas przebywania jednej cząsteczki gazu, od momentu wlotu do absorbera aż do jego opuszczenia, to ok 12 sek. Wody (zanim pokona wszystkie 11 półek), to ok 8-9… godzin. ( ͡º ͜ʖ͡º) Cala konstrukcja wraz z orurowaniem była kajnerowa*.

Teraz wracamy do naszej opowieści.

Wchodzę na sterownie a tam… cale szefostwo naszego wydziału, wydziału automatyki itd. Pierwsza myśl – jest dym. Nie ma od nikogo odebrać zmiany, bo poprzednia zmiana ćwiczy latanie po schodach, wiec pytam szefa, co tu się właśnie dzieje?

- Nawet nie pytaj, verruct . Przygotowujemy się do 3 uruchomienia.
- Co? ( ͡º ͜ʖ͡º)
- Po kolei, ale siadaj do stacji. Najpierw to ogarnij, a ja ci wyjaśnię w międzyczasie wszystko. Po remoncie zaczęliśmy uruchomiliśmy instalacje i byliśmy w momencie przechodzenia z pary obcej na własną do turbiny. Zawór na parze obcej miał już tylko 10% do zamknięcia a nasza para miała 90%. Wystarczyło wklepać 0 na obcej i 100 na własnej. I teraz sobie wyobraź, verruct, ze ten idiota klepnął 0, ale pomylił zawory i zamknął nasza parę. I po ptokach.

- Zdarza się szefie, czynnik ludzki. Ale przez tyle godzin nie uruchomiliście instalacji???

- Czekaj, to nie koniec! Było, minęło. Dostał opierdziel i uruchamiamy drugi raz. Tym razem wszystko idzie perfekt. W utleniacz pali się aż milo, polki w absorberze zalane. Kwas zaczyna spływać na dół i mamy szybki wzrost poziomu w absorberze. Zawór na wylocie był w automacie, wiec zaczął się błyskawicznie otwierać, ale pomimo tego poziom cały czas idzie w górę, zamiast spadać. Posłaliśmy szybko jednego, ze otwierał zawór bocznikowy. Obydwa zawory otwarte na 100% i po chwili mieliśmy sygnalizacje przed maksimum poziomu i za chwile maksimum, czyli blokadę. I znów staliśmy…

- I co teraz?

- No, ruszamy jeszcze raz a popołudniówka zostaje wam do pomocy.

- Szefie, ale to bez sensu.

- Co jest bez sensu?

- Powiem do obrazowo. Próbuje pan, czy ściana jest twardsza od pana głowy. Bierze pan rozbieg i wali w ścianę. Niestety – zabolało, a ściana jak stała tak stoi. Teraz wpada pan na pomysł, szefie, ze może to był tylko przypadek i ze statystycznego punktu widzenia następnym razem powinno ścianę zaboleć.

- Przyznam, verruct, ze nie bardzo łapię te twoja zawoalowana przenośnię.

- Proste. Usterka nie została usunięta, a będziemy jeszcze raz próbować uruchomienia. A nóż się uda? No, nie sadze.

- Właśnie mechanicy sprawdzają zawór na wylocie z absorbera. Na 100% się zaciął. Tak czy owak, przygotuj powoli wszystko do uruchomienia.

- A zawór bocznikowy tez się zaciął? ( ͡º ͜ʖ͡º)

- No, tego to tez nie rozumiem…

I w tym momencie wchodzą na sterownie mechanicy z ogłoszeniami parafialnymi. Zawór w pełni sprawny. Działa, nie zacina się, grzybek tez nie jest zerwany. Na sterowni burza mózgów – Zyga naradza się z szefostwem co dalej robić. Ja w tym momencie wyciągam kilka metrów taśmy z drukarki, która drukuje każdą zmianę w systemie, każdy „ruch” sterowniczego. Dosłownie wszystko. Zawsze lubiłem czytać te wydruki, bo można się było wiele nauczyć i wyciągnąć cala masę wniosków. Inni te wydruki traktowali jako zło konieczne – nie wiedzieć czemu. Zobaczył to starszy mistrz.

- Ty, verruct, a co ty tam chcesz wyczytać?

- Studium przypadku. ( ͡º ͜ʖ͡º)

- Nic tam nie wyczytasz. Byliśmy przy uruchomieniu, to ci możemy wszystko opowiedzieć, hehe.

- Z nudów sobie poczytam, zanim wy coś wymyślicie, hehe.

I im bardziej brnąłem w te swoiste logi, tym bardziej się uśmiechałem. Coraz szerzej i szerzej, bo znalazłem w nich (tych logach) przyczynę problemu. Tym razem Zyga:

- Z czego się tam tak brechtasz, verruct. Dowcipy ci tam nadrukowało?

- No, tak jakby. A właściwie, to tylko jeden.

- To dawaj, może my się tez pośmiejemy.

- Zasadniczo, to mogę. Ale nie będę czytał wszystkiego, tylko kluczowe elementy, które pozwoliłem sobie popodkreślać.

- Dawaj!

- Zacznijmy od pierwszego elementu, czyli pomyłki sterowniczego.

- (szef) Weź ty, verruct, nawet tego nie przypominaj, bo mnie szlag zaraz trafi!

- Dobra, to pomijamy. Mleko się rozlało, maszyna stoi. Spada ciśnienie w instalacji i wszystko zaczyna w absorberze spływać na dół. Mamy sygnalizacje przed maksimum.

- (szef) No, to raczej normalne.

- Jasne. Idziemy dalej. Teraz sterowniczy przełącza zawór na spuście z automatu na manual i go otwiera na 100%. Poziom zaczyna schodzić aż do minimum, po czym sterowniczy przerzuca zawór znów w automat i zadaje mu wartość, żeby utrzymywał 45% poziomu.

- (starszy mistrz) I prawidłowo zareagował!

- Dacie mi dokończyć?

- (Zyga już wie, że ja coś wiem) Czytaj, czytaj…

- Za chwile mamy znów sygnalizacje przed maksimum, wiec powtórka z rozrywki i zabawa zaworem. Ale dodatkowo tym razem sterowniczy się połapał, ze zapomniał zamknąć zawór na wlocie wody do absorbera i po 15 minutach go zamyka. Przepływ do absorbera spada z 20 t/godz na 0.

- (starszy mistrz) Bo to 1 raz? I pewnie nie ostatni.

- To prawda. Sam raz zapomniałem. Ale tutaj dochodzi jeszcze jeden błąd. Kluczowy i najgorszy.

- (szef) Co masz na myśli, verruct?

- Znów poziom rośnie, bo przez te 15 minut „dopompowało” się jakieś 5 ton wody i sterowniczy znów otwiera zawór, żeby spuścić poziom z absorbera.

- (starszy mistrz) Dobrze zrobił, każdy by tak zrobił.

- No właśnie, nie każdy. Ja nie.

- (starszy mistrz) To miałbyś po premii, hehe.

- W LECIE TAK BY SIĘ STALO, hehe.

W tym momencie kierownik (szef) łapie się za głowę, wkłada ja miedzy kolana i kreci nią z niedowierzaniem. Zyga chciał coś powiedzieć, ale nie dokończył, wiec wyszło tylko:
- O ja pie…

Wszyscy załapali sedno, nawet starszy mistrz i skończyły się heheszki. Nie załapał tylko sterowniczy z poprzedniej zmiany.

- Ale że co?

- (szef) A że wpompowaliście do nieizolowanej rury 5 ton wody. W zimie, przy – 10 stopniach.

- Znaczy zamarzło?

- (starszy mistrz) Znaczy, #!$%@?, na kość.

W ten sposób zagadka drugiego zatrzymania stała się rozwiązaną. Później był już tylko teatr z rozmrożeniem rurociągu, ale to będzie kolejny wpis.

*kajner – nie wiem jaka jest fachowa nazwa stali kwasoodpornej, ale cały zakład posługiwał się ta właśnie nazwa: kajner.

Ps. W internetach znalazłem zdjęcie z czasu budowy i początkowych prób rozruchowych instalacji (pic. rel.). Po prawej stronie widać jakieś 1/5 cześć kolumny absorpcyjnej (to z zielonymi rurami po lewej) plus kilka elementów instalacji.
verruct - #chemiczneopowiesci #bezpieczenstwowprzemysle

W poprzednim wpisie wspomn...

źródło: comment_dR7oIxtLTJ0WJt1OJ2jS5ewOJI3Dhqcw.jpg

Pobierz
  • 25
  • Odpowiedz
@verruct: fajnie, chcialbym pracowac na takiej instalacji :) niestety zdarzylo mi sie tylko raz kopac doly na Anwilu we Włocławku no i w sumie przy remoncie instalacji tez we Włocławku ale tym razem na PTA
  • Odpowiedz
poruszałem się po zakładzie prawdziwym potworem. Cale 3,5 KM zaklęte w Jawie 50


@verruct: O... widze ze colega mial rozwiercony / wymieniony krociec od gaznika :)

Dla tych co nie mieli do czynienia z tym potworem to Jawki sprzedawane w Polsce byly dlawione do 2 kucy. Trzeba bylo rozwiercic krociec gaznika albo wymienic na normalny i moc rosla prawie 2 razy do 3,5 :)
  • Odpowiedz
via Android
  • 2
@Pertaseth: wcześniej wspominałem, że pracowałem tam od momentu lania fundamentów. Ogarnąłem wszystko dość szybko, ale uczyłem się później codziennie aż do końca. Ta instalacja była tak powalona, że codziennie jakieś cyrki odwalala. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
via Android
  • 0
@mikii77: Pracowalem. Jakiś czas temu zmieniłem branże. w tym wypadku chodzi o ZA w Kędzierzynie. Grupa Azotu była pozniej( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@maxelm2:

Gdzieś czytałem że miałeś instalacje ługu

Ścisłej - ługu potasowego. Przypomniała mi się pewna historia związana z ługiem, po której mam bliznę do dziś. Będzie kolejny wpis i pic. rel. (a wiec # nogiboners( ͡° ͜ʖ ͡°)) Dzięki!
  • Odpowiedz