@Enignum: Chodziło mi o to, że mi to śmierdzi ( ͡°͜ʖ͡°) niefortunnie napisałem. Nie podoba mi się to, dlatego nie próbuję, to nie dla mnie. Co innego mi odpowiada ( ͡º͜ʖ͡º)
#wykopjointclub #truestory #coolstory Ogarniałem sobie coś właśnie i tak sobie myślę jak już mam to polecę kupić sobie jeszcze jakieś piwa na wieczór. Wchodzę do sklepu i od razu do lodówek po zimne Perły i słyszę gadkę pani za ladą z klientem który stał z dużym owczarkiem niemieckim na smyczy. On coś tam mówi że spokojnie, ten pies to emerytowany pies policyjny, a on był jego
@Minieri: Ja tam myślę, że pies wiedział, że ty wiesz, że on wie co masz ale po pierwsze był na emeryturze a po drugie szedł już do domu na miskę chapiego i nie będzie czekał aż inne psy przyjadą i rozpoczną swoją procedurę psując mu wieczór a później ciągając jako świadka po sądach za skręta marihuanen.
tl: dr Dobre podsumowanie tego co się dzieje z Kubicą
Wydarzenia z lodowych tras są, można powiedzieć, sensacyjne, a zarazem dla wielu osób bardzo… niepożądane. Niepodważalną gwiazdą tegorocznego rajdu jest nikt inny jak Robert Kubica. Polski as kierownicy w przebojowy sposób radzi sobie na jednych z najbardziej zdradzieckich odcinków specjalnych świata. Jednak nie dowiemy się o tym oglądając relację wideo przeprowadzaną przez realizatora Rajdu. Nie dowiemy się o tym zaglądając na oficjalną stronę WRC. Nie dowiemy się tego wchodząc na strony WRC na portalach społecznościowych. Ktoś próbuje zataić genialne wyniki Polaka. Dlaczego? Gdy dwa lata temu Robert dołączał do Rajdowych Mistrzostw Świata włodarze serii pokładali w tym fakcie ogromne nadzieje. Nadzieje na podniesienie z ogromnego dołka poziomu zainteresowania najwyższą kategorią rajdów na świecie. W momencie, gdy końca dobiegała era Sebastiana Loeba rajdy były niesamowicie nudnym widowiskiem, którym interesowało się coraz mniej kibiców pojawienie się w stawce (co prawda WRC2) „kierowcy Formuły 1” spowodowało nagłe ożywienie w środowisku rajdów. Organizatorzy Mistrzostw zwęszyli w naszym kraju potencjalnych odbiorców przekazu i mocno pracowali nad propagacją WRC w Polsce (nagle udało nam się włączyć Rajd Polski do kalendarza Mistrzostw Świata, a chociażby strona WRC została udostępniona w naszym pięknym języku). Obecność Kubicy i jego genialna jazda w serii WRC2 robiła bardzo duży i jakże pożądany szum w mediach i środowisku. Notowania WRC zaczęły rosnąć wraz ze wzrostem zainteresowania. Jazda Kubicy była dla wszystkich bardzo wygodna. Wszyscy wiemy, jaką strategię Robert obrał na przyspieszony kurs zdobywania doświadczenia za kółkiem rajdówki – „FLAT OUT ONLY”. Jazda na limicie oczywiście dawała skrajne rezultaty – Robert albo notował genialne czasy, albo kończył kołami do góry gdzieś w tak zwanych „krzakach”. Taka jazda nie stwarzała żadnego zagrożenia dla konkurencji, ponieważ jeżeli Robertowi udało się wygrać jakiś odcinek lub uzyskać czas w czołówce, można było powiedzieć, że jedzie na limicie i udało się nie rozbić, a finalne rezultaty w skali całego rajdu zazwyczaj były mizerne, bo faktycznie najczęściej po drodze gubił kawałki swojego samochodu w mniej lub bardziej poważnych wypadkach. Niewiele osób oczywiście rozumiało zamiary Roberta. Szybko przypięto mu łatkę wariata, który nie potrafi się opanować za kółkiem i cały czas przekracza limity, wynikiem czego bardzo często się rozbija. Jednak największą cechą Roberta jest nie zwracanie uwagi na opinię innych, tylko cicha i niezwykle ciężka praca nad realizacją swoich celów.
@basssiok: Najbardziej szkoda tego, że większość problemów sprawiał samochód (światła, alternator, hamulce) i Robert niewiele mógł z tym zrobić... Mam nadzieję, że na Szwecję auto zostanie lepiej dopracowane, a Kubica utrzyma wysoką formę - będzie zamieszanie, jak zagości w pierwszej trójce :)
Opowiem wam kilka historyjek, jakich to rozmaitych zawodów się imałem w międzyczasie swoich przygód. Nie będzie narkotyków ani patologii, ale może coś tam ciekawego znajdziecie.
@gromwell: zrezygnowałem niedawno z dziur, jeszcze raz może pojadę bo będzie w pobliżu miejsca, gdzie przebywam, ale generalnie póki było blisko, to ok, ale jazda gdzieś w Polskę, bez ubezpieczenia, praca przy torach itd. to za duże ryzyko:) (albo raczej ryzyko małe, ale konsekwencje ewentualnego wypadku zbyt duże)
@plusbear: tylko w chemii właśnie ten plebs jest częściej używany w reakcjach, bo ta elita jest nietrwała i otrzymywana sztucznie i ma dużą masę atomową, s---------a ogółem ( ͡°ʖ̯͡°)
Wszyscy pozdrawiają kumatych, albo niekumatych, a ja chciałbym pozdrowić tych co przeglądają mirko i udzielają się mało, albo wcale. Wiem, że tu jesteście, bo widz wasze plusy. Nie bójta się i bardziej aktywnie zacznijcie brać udział w życiu myrko. Jeśli nie wiesz co pisać, to zawsze możesz smieszkować. ( ͡°͜ʖ͡°) #pozdro1k
@Blaskun: POZDRO DLA PRAWDZIWYCH MIRKÓW CO TO NIE #czarnolisto O BYLE G---O I ŚMIESZKUJO ZA DNIA I ŚMIESZKUJO I W NOCY CO WIEDZOM ŻE CHODZI O TO ŻEBY BYŁO MIŁO I JEDZO CZIPSY I BATONY NOSZĄC GÓRALSKIE SKARPETY TAKIE GRUBE
Sprawa wygląda tak że jeżeli uzbieram w tym wpisie 300 plusów będzie więcej cycków tej Pani Dowody? No nie mam bo wpis w którym to napisała poleciał, @92Gruszka czyli autor wpisu też poleciał no i ogólnie śmiesznie
K---a. Mnożą się kolejne grupy ludzi, które wyciągają łapę po nieswoje pieniądze.
Zamykają kopalnię? Górnicy: "stracimy pracę! Pomocy! Dofinansujcie nasze c-----e zakłady pracy!!!!!111oneone". Pytanie do was: a jak założę kopalnię piasku, będę w niej ciężko tyrał, ale mimo to będzie przynosić straty, to zrobicie na mnie zrzutkę w kopalni? Wyskoczycie z kasy? I nie mam na myśli tego, żebyście zrobili burdę pod sejmem, żeby rząd skroił innych w podatkach. Skoro to WY domagacie się mojej pomocy, to czy pomożecie mi z własnej kieszeni w analogicznym przypadku?
Kurs CHF szybuje w górę? Ludzie, którzy wzięli kredyt we frankach: "rata mi podskoczyła dwukrotnie! Mam małe dzieci! Spłaćcie za mnie kredyt!!!!!111oneone". Pytanie do was: a jakby kurs franka poszybował w drugą stronę, i mielibyście dwa razy mniejszy kredyt do spłacenia, to zwrócilibyście nadwyżkę do budżetu? Skoro domagacie państwowego zabezpieczenia kredytów walutowych, to czy bylibyście gotowi sfinansować taki system w przypadku korzystnych warunków makroekonomicznych, czy schowalibyście kasę do kieszeni? Czy jak ja wezmę ryzykowny kredyt (niekoniecznie walutowy, załóżmy że po prostu wysoki), którego nie będę mógł spłacić, to spłacicie mi raty?
@sureshot: Nie zgodzę się, że zestawienie tych kwestii jest nieuprawnione.
Oba te przypadki to sytuacje, w których grupa interesu domaga się specjalnego traktowania i finansowania ze strony podatników. To samo tyczy się także prezesów i bankierów, którzy wypompowali zyski z firmy doprowadzając ją na skraj upadku, a potem stosują bandycki szantaż wobec społeczeństwa: "dofinansujcie nas, bo się ekonomia posypie".
Tematem mojego wpisu nie jest ani bezmyślność kredytobiorców, ani problem restrukturyzacji kopalń, ale trend, który gdybym miał opisać krótkim sformułowaniem brzmiałby: "zyski prywatne, straty
Pamiętam dobrze czas kiedy obowiązki zawodowe rzuciły mnie za polską granicę. To był dziki okres końcówki pierwszej dekady XXI wieku. Gimby pewnie nie pamiętają jak to drzewiej bywało w Rzeczypospolitej i jak trudno było o pracę dla ludzi z wyższym wykształceniem. Doktoranci umierali z głodu na ulicach a studenci Wyższej Szkoły Lansu i Baunsu bili się z bezdomnymi o kawałek chleba do żurku w Caritasie. Tak było. Mój ówczesny pracodawca oddelegował mnie na jakiś czas zagranico. Zgodziłem się, bo raz, że kasa mocno lepsza a dwa, że w sumie byłem ciekawy jak to jest żyć gdzieś daleko od domu. Przyznam, że trochę się obawiałem. Uznałem, że jednak, że jestem młody a wolny rynek sam się nie zrobi. Wynająłem więc mieszkanie w Katowicach i zacząłem poznawać język i kulturę Śląska. Pierwsze dni były trudne. W ogóle, ciekawostka, jak się wyjeżdża z Polski na Śląsk to nie ma żadnej tablicy. Jedziesz, jedziesz, jedziesz, hałda, bramki, śląsk. Jako pierwsze ujawniły się oczywiście problemy komunikacyjne. Tubylcy porozumiewają się jakimś dziwnym narzeczem. Taki trochę polski ale zupełnie inny, z ogromną naleciałością niemieckich słów. Nawet jeśli używają polskiego, to w sposób zwulgaryzowany, połamany i często niepoprawny. Podobne problemy z językiem polskim mają chociażby Słowacy czy Czesi. Drugim problemem okazała się śląska kuchnia, oparta głównie na węglu i kapuście. Na początku bardzo trudno było mi dostać jakieś normalne jedzenie ale z czasem odkryłem polskie sklepy. Szczęśliwie, Polacy często otwierają swoje biznesy na Śląsku. Znalazłem też restaurację w centrum Katowic, która bodaj jako jedyna nie sypała tego czarnego gówna na każdą możliwą potrawę. Rozumiem, że to niby zdrowe i dobrze robi na zęby ale bez przesady. Trzecią nowością były tąpnięcia. Nic tak nie raduje jak małe trzęsienie ziemi o 4 rano, kiedy wszystko leci z szafek, stół się dygocze a Ty modlisz się tylko żeby ten cholerny azbestowy blok się nie zawalił. A propos. Obok mojego azbestowego bloku były tak zwane familoki, w których gnieździła się jakaś mentownia. Władze miejskie w zabawny sposób stworzyły im getto - otóż otoczyły familoki innymi budynkami i dostać się do nich można było jedynie dwiema bramami. Żulia bawiła się niemal codziennie krzycząc coś o Gieksie.