Nie jestem jakimś turbokoksem, zawsze tych bezszyjowców unikałem.
Jak czytam że mam iść i zrobić "na ławeczce wyciskanie piruetem francuskich serdelek z podchwytem nadrzędnopodbrzusznym" to mnie strzela taka #!$%@?, że wszystkie porady mam ochotę przerzuć i wsadzić autorowi
Ogólnie granie w Fifę było fajne, ale w '98. Gdy nazywała się "World Cup" ;-)
GTA nie przebije.