Mirki, kilka razy wspominałem, że wychowałem psią ofiarę losu, bo od szczeniaka uczyłem ją szanowania natury, podtykałem różne żyjątka pod nos, pozwalałem wąchać początkowo asekurując za obrożę. No i wychowałem psa, który jest praktycznie pozbawiony agresji, próbuje zaprzyjaźniać się z wolno żyjącymi kotami, jeżami, itd.
Ale tym razem to JUŻ PRZESADZIŁA! Mój pies praktycznie całe dni spędza na balkonie. Tak lubi. Ma tam jakiś mój stary fotel na którym się wyleguje przez cały dzień obserwując co się dzieje w okolicach bloku. Do mieszkania wchodzi głównie po to, aby się napić i zjeść. No i wychodzę sobie wczoraj na balkon, zaniosłem jej gryzaczka i dostrzegłem jakiś poruszenie w roku balkonu jakieś 2 metry od stanowiska obserwacyjnego mojego psa.
#anonimowemirkowyznania #anonimowemirkowyznania #anonlurker Cześć, od 10 dni mieszka pod moim dachem siedmioosobowa rodzina z Ukrainy (totalny random, przejąłem ich od znajomych). Rodzice, babcia i czwórka dzieci. Ojciec rodziny jest skrzypkiem i kompozytorem. Mam już dla nich załatwione: szkołę dla dzieci, opiekę prawną, mieszkanie (dziś się udało). Wszystko mam pod kontrolą :)
Ojciec o którym wspomniałem, skomponował (będąc u mnie w domu, na prowizorycznym stanowisku) utwór, który możecie zobaczyć tutaj:
@Patrickll: Belka podniesiona o jeden próg. Wiatr niebezpiecznie wieje pod narty, ale to nie przestraszy młodego Mazocha. Chorągiewka Słowacji uniesiona nad głową trenera, w myślach Mazurek Dąbrowskiego.
Jejku, to takie prawdziwe. Ostatnio mega mnie to irytuje, nie widzę nawet dobrze dnia codziennego, ciągle tylko zapalona lampka w pokoju i chęć spania.
Tak to wczoraj wyglądało. 24 minuty w górę, 5 minut w dół. Pierwszy raz od listopada 2019 latałem sam (przez te krótkie chwilę po tym jak wysiadali spadochroniarze), a w dodatku jeszcze za cudze pieniądze. Żyć nie umierać.
W zeszłym roku narzekałem, ale jak się z nią bliżej zaznajomić to w sumie ta Cessna 207 to bardzo przyjemny samolot. Taki nie za szybki, nie za wolny. Zabiera ponad pół tony spadochroniarzy, chce latać. Trzeba tylko uważać na temperatury silnika i wszystko jest okay.
Bo w zasadzie wywożenie skoczków polega na tym, żeby robić te całe "pilot thing" jak najszybciej i w nakazanych widełkach. Do startu to wiadomo - obroty max, ładowanie 36.5, czyli do czerwonej kreski i fuel flow 31 galonów na godzinę. Jak już jest trochę wysokości to zaczynamy grę o temperatury. Chodzi o to, żeby nie przekraczać 390F na najcieplejszym cylindrze, ale też nie wspinać się zbyt wolno. Czyli jak temperatury rosną to trzeba zmniejszyć moc, obroty, albo przyspieszyć. Jak temperatury są niskie to znaczy, że można troszkę docisnąć. I tak przez te kilkanaście minut wspinania się na 3 albo 4 kilometry.
@PositiveRate: Czelendż akcepted ;) @Gon70: Szczególnie, że te samoloty, którymi wywozi się skoczków to nowe nie są. Zazwyczaj to ostatni etap życia maszyny :) @moxie: @Hav0c: To akurat @gaddemyt dobrze wyjaśnił. Jest taki moment, w którym po prostu trzeba przestać lecieć i nie ma co się brendzlować z tym, żeby było to tak delikatne jak całowanie się z siostrą. @Toxxy: Cieszę
Typowy obraz polaka i jego myślenia rodem z prlu, oni nie chcą mieć lepiej, oni nie chcą zarabiać więcej, nie chcą żyć godnie. Oni chcą, żeby somsiad (i przy okazji cała reszta) miała gorzej, oni mogą mieć źle, ale ważne, by somsiad miał jeszcze gorzej, żeby mogli sobie podbić ego. No i to jest też ten typowy polacki ból d--y, komuś coś wychodzi? KUURŁA ZŁODZIEJ JEDEN XDD I to wieczne podbijanie swojego
@Student_AWAS: @AlexR: Też wrzucałem. Fajna gierka. W zamyśle służyła pewnie do nauki geografii Stanów. Dla mnie barierą nie do przejścia było wpisanie nazwy miast na klawiaturze. XD Czasami udawało się wbić na gapę do pociągu. To jedna z tych gier, o których najpierw przeczytałem w giełdowej instrukcji odbitej na powielaczu, a zagrałem po kilku latach na #commodore. ( ͡°͜ʖ͡°)
Twarz męska, brutalna. Brutalna, ale męska! Niewolnico, klęknij, na kolana! Oj, nie zaznasz ty dzisiaj litości od swojego pana, Szatana, Paździocha Mariana!
No i wychowałem psa, który jest praktycznie pozbawiony agresji, próbuje zaprzyjaźniać się z wolno żyjącymi kotami, jeżami, itd.
Ale tym razem to JUŻ PRZESADZIŁA!
Mój pies praktycznie całe dni spędza na balkonie. Tak lubi. Ma tam jakiś mój stary fotel na którym się wyleguje przez cały dzień obserwując co się dzieje w okolicach bloku. Do mieszkania wchodzi głównie po to, aby się napić i zjeść.
No i wychodzę sobie wczoraj na balkon, zaniosłem jej gryzaczka i dostrzegłem jakiś poruszenie w roku balkonu jakieś 2 metry od stanowiska obserwacyjnego mojego psa.