#anonimowemirkowyznania
Jestem żonaty od 8 lat, mamy synka. Jednak od dawna, a może nawet od początku nam się nie układa. Ciągłe kłótnie, awanturki mniejsze lub większe. Jednak zawsze rodzina była dla mnie ważna, więc nie dopuszczałem myśli, że kiedyś mogę być w takiej sytuacji jak teraz.
Mianowicie poznałem kogoś - Kasię. Poznaliśmy się online, zupełnym przypadkiem. Było to miejsce onlne zupełnie neutralne, nie był to portal randkowy lub inny serwis towarzyski.
Znamy się z Kasią od 13 miesięcy. Od takiego czasu rozmawiamy niemal codziennie. Nasza znajomość sama ewoluowała, bez szczególnych intencji z mojej strony. Spotkaliśmy się kilka razy, ale były to spotkania wyłącznie towarzyskie. Bardzo dobrze mi się z nią rozmawiało, super spędzało czas. Ale mając w głowie moją sytuację rodzinną, nie dopuszczałem myśli o czymś więcej. Przepraszam, może dopuszczałem, ale nic nie robiłem w tym kierunku. Zresztą byłem przekonany, że ona kogoś ma. Rozmawialiśmy o wszystkim, ale nie o takich poważnych tematach. Nigdy nie poruszyliśmy tematu związków.
Jestem żonaty od 8 lat, mamy synka. Jednak od dawna, a może nawet od początku nam się nie układa. Ciągłe kłótnie, awanturki mniejsze lub większe. Jednak zawsze rodzina była dla mnie ważna, więc nie dopuszczałem myśli, że kiedyś mogę być w takiej sytuacji jak teraz.
Mianowicie poznałem kogoś - Kasię. Poznaliśmy się online, zupełnym przypadkiem. Było to miejsce onlne zupełnie neutralne, nie był to portal randkowy lub inny serwis towarzyski.
Znamy się z Kasią od 13 miesięcy. Od takiego czasu rozmawiamy niemal codziennie. Nasza znajomość sama ewoluowała, bez szczególnych intencji z mojej strony. Spotkaliśmy się kilka razy, ale były to spotkania wyłącznie towarzyskie. Bardzo dobrze mi się z nią rozmawiało, super spędzało czas. Ale mając w głowie moją sytuację rodzinną, nie dopuszczałem myśli o czymś więcej. Przepraszam, może dopuszczałem, ale nic nie robiłem w tym kierunku. Zresztą byłem przekonany, że ona kogoś ma. Rozmawialiśmy o wszystkim, ale nie o takich poważnych tematach. Nigdy nie poruszyliśmy tematu związków.
Mam 22 lata i trudno mi się do tego przyznać, ale chyba mam problem ze swoją kobiecością.
Kiedy byłam w związku lubiłam pokazywać swoją niezaradność, słabość i uległość. Mimo że starałam się dawać od siebie sto procent i troszczyć się- i tak było to mało partnerskie. Dla mnie kobiecość to pewność siebie, seksapil, klasa, kokieteria, charakter. Ja jestem naiwnie dziewczęca. Obserwuje jak koleżanki potrafią odburknąć facetom, zdenerwować się z błahostki, którą ja bym odpuściła i nawet nie skomentowała. Podtrzymują w ten sposób w związku napięcie, pokazują że są ważne, podkreślają swoją pozycję oraz mają wrażliwe granice. Widzę że podobam się mężczyznom, zwracają na mnie uwagę, ale gdy próbują złapać kontakt wzrokowy, ja nie potrafię się nawet uśmiechnąć. Spuszczam głowę z poważną miną, czuję się tak zawstydzona j mam wrażenie że jeśli coś zrobię zapadnę się pod ziemię. Co za tym idzie- na trzeźwo nigdy nie próbowałam podrywać i zdobywać. Zawsze trzeba działać w moją stronę, a jest to naprawdę bardzo trudne, biorąc pod uwagę to co wyżej napisałam. Inne kobiety potrafią zalotnie się uśmiechnąć, wzbudzić pożądanie wzrokiem itd, Nie jest tak że nie mam żadnego obycia z mężczyznami, bo byłam w jednym związku. Poza nim mam też inne doświadczenia seksualne. Na randkach zawsze się spinam, mężczyźni łatwo mnie onieśmielają, pilnuje tego co mówię albo mówię za dużo ze zdenerwowania. Nie wiem co zrobić ze swoim problemem i jak być bardziej świadomą swojej kobiecości. Obawiam się że problem może leżeć w mojej relacji z matką i w tym jaki miałam wzorzec relacji od rodziców
#zwiazki #seks #relacje #rodzina
---
Natomiast, jeżeli widzisz u siebie cechy, które Ci nie pasują, to polecam terapię. Ale zastanów się czy to tobie te cechy nie pasują czy społeczeństwu ;)