Teledurniej, czyli jak wyjść na idiotę na własną prośbę
Docieram na miejsce. Powoli schodzą się gracze. Wszystkich łączą - subkultura jakaś - podkrążone oczy, fryzury z piekła rodem i niemrawość. Efekt całonocnej podróży. Do tego galowe wdzianko. Mam takie samo. Różni mnie tylko czerwony krawat, ale to kwestia genów. Reszta, czyli znużenie i fryzura te same.
z- 5
- #
- #
- #
- #
- #
- #