Przeczytałem właśnie dwa wpisy ludzi z gastro którzy wręcz DOMAGAJĄ się napiwków i nie pojmują jak można ich nie zostawiać.
Szczerze? Po ostatnich kilku dniach gdzie stołowałem się w knajpach (wyjazd majówkowy) to powiem, że takiego uja. Restauratorzy już tak polecieli z tymi cenami zasłaniając się inflacjami, cenami prądu i płacami minimalnymi że już sami się zatracili w tym, gdzie jest granica.
Rozumiem ładna knajpka, ładny ogródek, miła obsługa, DOBRE jedzenie -
Szczerze? Po ostatnich kilku dniach gdzie stołowałem się w knajpach (wyjazd majówkowy) to powiem, że takiego uja. Restauratorzy już tak polecieli z tymi cenami zasłaniając się inflacjami, cenami prądu i płacami minimalnymi że już sami się zatracili w tym, gdzie jest granica.
Rozumiem ładna knajpka, ładny ogródek, miła obsługa, DOBRE jedzenie -
A bo tylko w świecie zwierząt? Dawniej ludzie też stawali przed takimi trudnymi wyborami i dzieci chore lub kalekie były zabijane lub zostawiane na śmierć. Co paradoksalnie było najlepszym rozwiązaniem. Dzisiaj na siłę utrzymuje się przy życiu osoby, które niesamowicie cierpią, a ich egzystencja nie ma żadnego sensu ani celu poza "buk tak chcioł".
Podobnie w przypadku głodu i/lub biedy: karmiono przede wszystkim te dzieci z których był pożytek i/lub