Delo
Na moją mamę nawrzeszczano w szpitalu, że mając niesamowicie silne duszności, kompletny brak sił i test na covid zrobiony dzień wcześniej, 'po co dzwoni po pogotowie, zamiast czekać na wynik do poniedziałku?'. Zostawili Ją w jakimś namiocie i kazali czekać do poniedziałku (była sobota). Mama wybłagała pomoc, zrobili Jej jakiś przyśpieszony test, a godzinę poźnej już leżała w szpitalu. Teraz jest pod respiratorem w Lublinie.





