Wczoraj pojechałem normalnie na rower się n-----ć, bo oczywiście melanż ze znajomymi to nie dla mnie, bo ich nie mam. No i i jak wracałem to sms od koleżanki z pracy, że są w piwiarni z paroma ludźmi z pracy i żebym wpadał. Fajnie w ogóle, że wcześniej nie powiedzieli, tylko dopiero jak im kogoś zabrakło na spotkaniu. No i idąc do meritum, to wpadłem, no i była tam taka Luiza, 10 lat starsza ode mnie tzw. "kadrowa" czyli w nowomowie "HR" od nas z łagropolu.
Ja byłem w trakcie robienia 0,5 Wyborowej na rowerze więc już byłem komunikatywny i tylko wprawne oko mogło rozpoznać u mnie syndromy s----------a.
Nawet wyszedłem z inicjatywą konwersacyjną i zagaiłem, że za tydzień jest koncert Kultu w Katowicach, ale taki Marcin z roboty mnie zaczął gasić, że kto tych dziadów słucha i że on mi puści modną muzykę, po czym puścił w tym barze z jakiegoś głośniczka bluetooth Matę xD No i tu wkracza Luiza z tekstem, że ona to lubi Kult, Pidżamę P---o i T. Love i żebym dalej puszczał swoje. Marcin o dziwo stulił pysk i potulnie odłączył się od głośnika. Samica Alfa.
Dobra, przechodząc do meritum. Tutaj w zasadzie tracę trzeźwy osąd sytuacji, bo ani trzeźwy szczerze mówiąc nie byłem, ani zdarzenia które miały miejsce nie są dla mnie chlebem powszednim. Jak dziwnie to nie zabrzmi, Luiza mnie chyba polubiła, zaczęliśmy gadać o muzyce, chodzeniu po górach, o grzybach (wymieniła cechy szczególne Borowika Ceglastoporego jednym tchem) Potem to już w ogóle jazda bez trzymanki, aż mi się ręce trzęsą gdy to piszę. Była już noc, każdy n------y, tamte dynamiczaki coś rozprawiały na swoje tematy, a Luiza była już chyba śpiąca, oparła się o mnie, potem głowa zsunęła jej się na moje nogi, to chyba jest to przytulanie. Jasny c--j już słabo pamiętam jak boga kocham tuliliśmy się, rozumiecie to? Ona mówi, że mieszka w Poraju (taka wieś pod Częstochową) i czy bym mógł ją przenocować do pierwszego pociągu. Ja na to no nie wiem, ale jakoś mnie namówiła.
























No i tak jej "odpisywałem" jak faja przez prawie 10 lat. No... czyli nie odpisałem w końcu. Ciężko to wytłumaczyć. Dużo w tamtym czasie miałem na głowie – tak to jakoś wszystko odkładałem i odłożyłem w końcu na dobre do szuflady na 9 lat z okładem. Nie mam w zasadzie zbyt wiele na swoje usprawiedliwienie. W międzyczasie usunęła konto na Wykopie i to już dość dawno – ostatnie wpisy znajduję właśnie z 2012. W każdym razie, o ile dobrze kojarzę, to ona raczej była dość rozpoznawalna wśród społeczności. Nie była na pewno takim typowym no-name, więc stara wykopowa gwardia pewnie by skojarzyła jej nick. Ale sam list wracał do mnie co jakiś czas, jak jakaś nieodrobiona praca domowa i zdecydowanie jeden z tych wyrzutów sumienia, których bardzo chciałem się pozbyć.
No i odnalazłem go – był w jednym z pudełek z moimi pamiątkami zebranymi w podróży przez życie. Na kopercie jest jej adres. Napisałem dziś odpowiedź już niemalże po dekadzie xD, a jutro (de facto dziś – jest już prawie 2 godziny po północy) zamierzam to wysłać.
źródło: comment_1636936691MYTPNuITO0MN8ZRx6REfJ8.jpg
Pobierzźródło: comment_1636937157DYnBdFke0FwQfWRtUFRhrh.jpg
Pobierz