Często twierdzi się, że ateiści krytykujący Kościół powinni mieć dużą wiedzę biblijną, powinni także uwzględniać kontekst historyczny i orientować się w językach etycznych etc. Zastanawiam się, czy teolodzy piszący komentarze do Biblii spełniali te kryteria. W takiej Wulgacie Hieronima trochę błędów się pojawiło, jak choćby ten nieszczęsny Mojżesz z rogami. Wątpię także, żeby średniowieczni teolodzy byli w stanie wyłapywać niuanse językowe, zwłaszcza, że o nowoczesnej biblistyce można mówić, nie wiem od XIX
@BRTM: Ponieważ żaden człowiek nie jest nieomylny. Przeczytaj jeszcze raz że zrozumieniem to co napisałem wyżej.
Święty Tomasz nie wymyślał wszystkiego sam z tyłka tylko bazował na dorobku innych tak samo jak cały kościół i akurat jego praca była poddana skrupulatnej weryfikacji pod tym kątem.
@BRTM: A ktoś tak twierdzi? W sensie o ile nie tworzysz akurat argumentu opartego na jakimś tekście biblijnym to chyba nikt się Cb nie przyczepi, że nie masz wiedzy biblijnej. A jak tworzysz to chyba sensownie jest wymagać jakiegoś minimalnego obycia w temacie.
Przeczytałem wczoraj "Dlaczego nie jestem chrześcijaninem" Russella i niestety nie wyszła Russellowi ta broszurka. Owszem, nie mogę odmówić kilku trafnych obserwacji. Przypadło mi dosyć do gustu potraktowanie praw fizyki jako opisu zachowania obiektów, a nie czegoś co rozkazuje im się tak zachować. Niektóre obserwacje na temat socjologii religii też uważam za trafne, jak np. zauważenie, że religia niekoniecznie musi wiązać się ze wzrostem humanitaryzmu. Jednak historyczne dane przywoływane przez Russella są fałszywe.
@BRTM: @Arizona12: Przecież "historyczność Jezusa" nie przesądza czy Jezus istniał czy nie.
Historia jak każda nauka stara się budować możliwie najbardziej przybliżony model rzeczywistości. Historia dodatkowo opiera się o wyjątkowo ograniczony i całkowicie losowy zestaw ewentualnych dowodów*. Przyjmuje się zatem jakieś tam kryteria określające czy na podstawie skąpych danych można uznać kogoś za "postać historyczną", czyli wprowadzić go do aktualnego modelu jako faktycznie istniejącą. Oczywiście im większa starożytność i mniejsza
Na stronie Sadego można znaleźć sporą liczbę wykładów z historii nauki [1]. Sam się raczej nie skuszę (chociaż może zmienię zdanie), bo forma wrzucania wykładów nie jest zbyt dobra i wolę czytać, ale może ktoś się skusi. Natomiast bardzo polecam kurs Sadego z filozofii nauki na Copernicus College[2].
Zachód i cała reszta - Globalizacja a zagrożenie terrorystyczne. Roger Scruton
Postanowiłem sięgnąć po autora o innych poglądach niż moje. Spotkanie może nie było najgorsze, ale nie zaliczyłbym go do szczególnie udanych. Jak tytuł wskazuje książka skupia się na porównaniu kultury zachodu z innymi, zwłaszcza muzułmańską. Scruton stawia tezę, że zachód swoje powodzenie zawdzięcza rozdzieleniu religii od prawa obecnemu już w starożytnym Rzymie, jak nie Grecji. Za drugi istotny czynnik kultury politycznej
Chyba kiedyś wspominałem na wykopie o Pierze Bayle'u. Uważam go za postać bardzo zapomnianą. Przede wszystkim interesujące jest jego podejście do religii. Zmieniał religię z kalwinizmu na katolicyzm, by znowu powrócić do protestantyzmu. Uważał, że pogodzenie dobroci Boga z występowaniem zła jest nie do pogodzenia przez rozum ludzki. Z tego powodu czasami jest traktowany jest jako ateista, istnieje jednak odmienna interpretacja. W niej Bayle traktowany jest jako irracjonalny fideista, który godzi się
Jak tak dalej pójdzie, to w szkole rzetelną wiedzę (no dobra, do tego też czasem można mieć wątpliwości), zastąpi religijna propaganda. Ciężko oczekiwać czegoś innego, jeżeli pełnomocnik do spraw podstawy programowej wypowiada takie słowa:
„Antropogeneza [nauka o ewolucji człowieka] to opowiadanie bajek dzieciom, jako nauczyciel po prostu nie realizowałem tych tematów”.
Obserwujemy je do dziś w naszej szkole, kiedy polonista omawiając Pismo św. podkreśla, że będziemy traktować je inaczej niż na katechezie
Lubię ten cytat d'Alemberta. Oczywiście dzisiaj ze stosowaniem matematyki w biologii jest o wiele lepiej. Natomiast cytat dowodzi, że w oświeceniu niektórzy w oświeceniu bynajmniej nie przeceniali stanu nauki.
It must be confessed, however, that geometers sometimes abuse this application of algebra to physics. Lacking appropriate experiments as a basis for their calculations, they permit themselves to use hypotheses which are most convenient, to be sure, but often very far removed from
Ciekawy cytat Hayeka o tym, że liberałowie mają najmniejszy problem z akceptacją obecnego stanu wiedzy. Raczej się z nim zgadzam, ale jednak dosyć szybko nasuwa się kontrprzykład. Podejście środowisk wolnorynkowych/liberalnych do globalnego ocieplenia #!$%@? denializm. Jeszcze zrozumiałbym, gdyby polegał on na krytykowaniu niektórych środków walki z globalnym ociepleniem z pozycji etycznych, jednak często sprowadza się do samego kwestionowania aktu globalnego ocieplenia czy wpływu człowieka na nie. Jednak o jednym jestem przekonany: liberalizm
Mój główny argument polega na tym, że gdyby mendelizm był kompatybilny z marksizmem, nie byłby zwalczany w ZSRR.
@BRTM: ZSRR w wielu miejscach sprzeczało się z marksizmem. Gdyby ten argument rozszerzyć to by wyszło, że marksizm posiada ze sobą sprzeczne założenia. Dlatego zamiast odnosić się pewnej konkretnej interpretacji, pewnej myśli która źródło miała w marksizmie, lepiej po prostu zacytować Marksa. Ale go nie zacytujesz, bo nie masz czego.
Zarzucasz marksizmowi, że posiada nie dość dokładne tezy socjologiczne, mimo że chwilę wcześniej za to chwaliłeś liberalizm xD
@screenshot: Wręcz przeciwnie. Zarzucam marksizmowi, że stawia bardzo silną tezę (historia ludzkości dąży do komunizmu) w taki sposób, że nie można jej zbadać. Gdyby chociaż określił, że komunizm nastąpi do 2500 roku, to chociaż można ją badać.
A co do sprzeczności marksizmu z nauką, to czy determinizm nie jest sprzeczny z najbardziej popularnymi
Ten realizm spekulatywny z poniższego linku naprawdę jest tak obecnie popularny?
Wprawdzie przedstawione koncepcje się różnią i szczerze wydaje mi się, że nie mają ze sobą dużo wspólnego. Muszę przyznać, że pomysły Brassiera najbardziej są chyba zgodne z mentalnością człowieka XXI wieku.
Ray Brassier nazywa swoją koncepcję nihilizmem transcendentalnym. Czerpie on zarówno z koncepcji współczesnych filozofów francuskich jak François Laruelle i Alain Badiou, których myśl popularyzuje w świecie anglojęzycznym, jak i z
@BRTM: Myślę, że trochę trudno oceniać rozmiar bieżących wpływów poszczególnych poglądów z perspektywy aktualnej, dopiero czas rozstrzygnie, jakie jest to oddziaływanie. Toteż w okresie dekadencji powszechnie wydaje się, że nihilizm jest tendencją trwałą. A czy jest faktycznie? Raczej nie, aczkolwiek sądzę, że najnowsze perypetie, jakie przechodzi bardziej cywilizowana (a zatem wpływowa) część ludzkości, choć nie są bezpośrednio związane z powyższym pojęciem sensu i uporządkowania, mogą takie myślenie pogłębić.
Tego się nie spodziewałem, ale jestem zmuszony bronić Polski. Na fali ostatniego tematu aborcji przez wykop został poruszony temat Polski, która jakoby stanowiła peryferia cywilizacji europejskiej. Z ta tezą się umiarkowanie zgadzam, aczkolwiek to samo można napisać o państwach skandynawskich czy nawet Półwyspu Iberyjskiego (to może wydać się nieco kontrowersyjne), bo gdzie im do takiej Francji. Niemniej Polska ma pewien dorobek, który zdecydowanie warto docenić. Za jeden z jego aspektów można uznać
Mało rzeczy wydaje mi się możliwych do stuprocentowego uzasadnienia.
@BRTM: wg mnie jest ich dokładnie zero, bo możesz wymyślić diaboła, który co ułamek sekundy podmienia Ci wspomnienia w mózgu na jakieś inne. nie da się udowodnić, że to nieprawda
Przeczytałem sobie "O godności człowieka" Pico della Mirandoli. Tekst jest dosyć ciekawy. Mamy w nim łączenie neoplatonizmu z chrześcijaństwem, chyba typowe dla renesansu, i dlatego w tekście występuje sporo odwołań do Biblii czy Pseudo-Dionizego. Muszę przyznać, że przedzieranie się przez informację o hierarchii aniołów było uciążliwe. Nie to jednak w tekście jest najważniejsze (przynajmniej dla mnie, bo dla Mirandoli było prawdopodobnie inaczej). W "O godności człowieka" dobitnie sformułowano, że człowiek jest wolny
@Marcymon: To nie jest książka. Bardzo anachronicznie "O godności..." możnaby nazwać artykułem. Jako całość, tekst jest dosyć specyficzny. Jak pisałem wyżej występuje w num dużo odniesień do mistycznych poglądów. Dlatego mamy opisaną tam hierarchię aniołów, drabinę jakubową itd. Właśnie dlatego ten tekst nie wydaje mi się tak nowoczesny, jak chciał autor postawionej tezy.
Wydaje mi się, że humanistykę można uprawiać na dwa sposoby. Pierwszy określiłbym mianem pozytywistycznego. Polegałby on na drobiazgowej, ścisłej analizie danego przedmiotu z wykorzystaniem nawet nauk ścisłych. Dobrym przykładem byłaby analiza lingwistyczna dokumentu, żeby wykazać fałszerstwo albo określić czas jego powstania. Do takiego podejścia możnaby zaliczyć skrupulatne badanie biografii pisarza, żeby pokazać, jakie fakty z jego życia miały wpływ na twórczość. Drugi sposób polegałby na tworzeniu wielkich opowieści. Wykorzystywane są w
Inba o 1,75 mln na KULowską encyklopedię filozofii mnie ominęła, a obecnie została przysłonięta przez skandale związane z Dziwiszem, ale pozwolę sobie napisać dwa truzimy:
- myślę, że 1,75 mln można przeznaczyć na sensowniejszy projekt promujący polską filozofię - od encyklopedii oczekiwałbym raczej neutralności, a nie podejścia prezentowanego przez ten cytat: zamiast neutralnego, w PEF przyjmuje się punkt widzenia obiektywny albo realistyczny, czyli odwołujący się do rzeczy – do bytu.
@BRTM: Na tym polega manipulacja w świecie nauki - żałosnych próbach uwiarygodnienia stawianych tez przez odniesienia do obowiązujących teorii czy niezaprzeczalnych faktów. Oczywiście odniesienia są luźne, niczgo nie dowodzą, ale za to mają moc przekonywania. Nie chodzi bowiem o szlachetną prawdę, tylko o masowe przekonywanie, przyciągnięcie rzeszy miałkich umysłów. Jedno hasło będzie sporządzone poprawnie, wzbudzi zaufanie, żeby gdzie indziej w mniej lub bardziej wyrachowany sposób przemycić bezczelną ideologię.
Tak sobie myślę, że w naszym kanonie lektur mamy sporo klasistowskich tekstów, bo jak inaczej zinterpretować "Potęge smaku" Herberta, gdzie padają takie wyrażenie, jak "chłopcy o twarzach ziemniaczanych" czy "bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach" będące jawnym naigrywaniem się z klasy robotniczej. Albo weźmy takie "Tango". Przedstawiciel proletariatu został przedstawiony jako nieokrzesany brutal. Można znaleźć jeszcze inne przykłady, jak np. "Szewcy" czy "Nie-boska komedia". Mam nadzieję, że autorzy tych tekstów zostaną zapomniani,
@BRTM: socjalisci i komuniści zawsze mają tych o których udają troskę za motłoch, sa im potrzebni tylko do uzyskania władzy, inżynierii społecznej i wyzysku. Kiedyś był to wielkomiejski proletariat ale przestał istnieć, chłopi bezrolni, kobiety, mniejszości seksualne.
Pozwolę sobie zacytować stanowiska Goulda określane jako NOMA (Non-overlapping magisteria) [1]:
„Nie widzę sposobu, w jaki nauka i religia mogłyby zostać zjednoczone lub choćby poddane syntezie w ramach jednego wspólnego schematu wyjaśnienia czy analizy, ale także nie rozumiem, dlaczego miałby istnieć między nimi jakikolwiek konflikt. Nauka próbuje dokumentować fizyczny charakter naturalnego świata i tworzyć teorie, które koordynują i wyjaśniają owe fakty. Religia działa w równie ważnym, lecz zasadniczo odmiennym obszarze ludzkich dążeń,
@BRTM: Jak powiedział brat pewnego austriackiego pianisty:
Take the case that one of you suddenly grew a lion's head and began to roar. Certainly that would be as extraordinary a thing as I can imagine. Now whenever we should have recovered from our surprise, what I would suggest would be to fetch a doctor and have the case scientifically investigated and if it were not for hurting him I would have
Wskazuje w nim na rozbieżności między mentalnością przedstawicieli świata naukowego i religijnego (nie mylić nauki z religią). Zastanawia się, jak ją przezwyciężyć. Przede wszystkim zgadzam się ze zdaniem, że jeden duchowny, ks. Georges Lemaître, współtwórca współczesnej kosmologii relatywistycznej, więcej zdziałał w sprawie „nauka a wiara” niż dziesiątki teologów, którzy pisywali tomy na ten temat. Faktycznie przedstawianie osiągnięć
@BRTM: Ale mnie chodziło o coś innego. Kościół i arystotelejscy uczeni reprezentowali ówczesych obrońców "metody naukowej". Oprócz oporu na gruncie teologicznym, opór przed heliocentryzmem wynikał z faktu, że został on "sfalsyfikowany". Galileusz, chcąc zachować się jak powinien "prawdziwy naukowiec", winien teorię porzucić. Zamiast tego z uporem trzymał się stanowiska, którego nie potrafił, i nie mógł, udowodnić i nie tylko odrzucił ówczesne obserwacje jako złudzenia, ale sam niejako stworzył własne i stosował
@BRTM: Choćby przez argument z wieży, ktory odparto poprzez wyjaśnienia ad hoc.
Sademu, który lepiej ode mnie ogarnia ten temat:
I postępuje nieuczciwie, gdy zarzuca Feyerabendowi nieuczciwość, bo Feyerabend wspomina wielokrotnie o fazach Wenus, księżycach Jowisza, paralaksie etc. Zaznacza tylko, że każde z tych odkryć potwierdzono intersubiektywnie dopiero później; to że szacunki wysokości gór księżycowych dokonane przez Galileusza są bliskie temu, co wiemy dziś, wiemy, co za niespodzianka, dziś. Gdy kościół
W debacie na temat ewolucji biologicznej liczy się pojęcie gatunku naturalnego, które jest kategorią szerszą niż gatunek biologiczny. Według klasycznej taksonomii gatunki naturalne obejmują organizmy należące do jednego rodzaju lub rodziny.
Wszystkie zmiany obserwowane w procesie ewolucji są jedynie zmianami przypadłościowymi to znaczy, że wpływają jedynie na formę przypadłościową rzeczy. Ale powstanie nowego gatunku wymaga powstania nowej
Zastanawiam się, czy teolodzy piszący komentarze do Biblii spełniali te kryteria. W takiej Wulgacie Hieronima trochę błędów się pojawiło, jak choćby ten nieszczęsny Mojżesz z rogami. Wątpię także, żeby średniowieczni teolodzy byli w stanie wyłapywać niuanse językowe, zwłaszcza, że o nowoczesnej biblistyce można mówić, nie wiem od XIX
Święty Tomasz nie wymyślał wszystkiego sam z tyłka tylko bazował na dorobku innych tak samo jak cały kościół i akurat jego praca była poddana skrupulatnej weryfikacji pod tym kątem.