Jeden chłopiec w wieku 20 lat ma narzeczoną i własną firmę, drugi bieduje na studiach i boi się odzywać do kobiet. Jedna dziewczyna ma ułożone życie, a druga „imprezuje” kończąc zabawę jako samotna matka z problemami psychicznymi. 20 lat to wiek, w którym fizycznie i społecznie jesteśmy już dorośli, jednak mentalnie nie różnimy się zbytnio od dzieci…
Rodzice, czy tego chcemy czy nie, zapewniają nam 3 rzeczy:-zdrowie i urodę – aspekt genetyczny;-charakter i wychowanie – aspekt społeczny;-majątek i możliwości – aspekt ekonomiczny;
Geny przechodzą przez dwa pokolenia krzyżowo, więc chłopiec będzie miał bardziej geny dziadka od strony matki a córka babci od strony ojca – niemniej zawsze przekazują rodzice.
Czy osoby ciężko chore powinny mieć dzieci? W końcu nie ma 100% szansy na to, że przekażą chorobę. Z drugiej strony, czy warto ryzykować?
A czy osoby brzydkie powinny mieć dzieci? Albo tylko córki – gdyż nawet brzydka kobieta sobie poradzi, a chłopców poddawać aborcji, bo życie brzydkiego chłopa w dzisiejszym świecie jest bardzo, bardzo ciężkie.
Czy osoby biedne powinny wysyłać dzieci na studia? A może świadomie mówić im, żeby najpierw rok popracowały, może nawet wyjechały „na zmywak” odłożyły swoje i dopiero poszły na studia? Wtedy nie byłoby sytuacji, w których studenci jedzą codziennie 2-3 zupki chińskie, a w pt i sob wypijają przed snem po 4 piwa, bo na nic więcej nie ma kasy, przez co latami wegetują próbując się jeszcze czegoś nauczyć, podczas gdy inni „korzystają z życia”.
Czy osoby bardzo głupie i nieporadnie życiowo powinny mieć dzieci? W końcu albo one również będą głupie i nieporadne życiowo, albo w wieku 5 lat będą mądrzejsze od swoich rodziców – co również nie jest zbyt przyjemne.
Nie będę tutaj odpowiadał na te pytania – po prostu chciałbym wskazać, że w wielu aspektach można a wręcz trzeba winić rodziców.
Nie każdy urodzi się bananowym, dynamicznym Oskarkiem, który na 18tke dostaje auto z salonu, ale można zaznaczyć wyraźną granicę między osobą wychowaną i zadbaną, a „chciałam dziecko” bez większego przemyślenia.
Jeśli w wieku 20 lat:-jesteś gruby;-masz problemy z rozmawianiem z ludźmi spoza najbliższego kręgu;-jesteś spóźnialski, niedokładny i niesłowny;-jesteś leniwy;-boisz się wyjść z domu;-masz nieleczone problemy ze zdrowiem;-nie umiesz znaleźć pracy;-nie umiesz zarządzać budżetem;-nie umiesz zająć się domem;-nie umiesz zarządzać swoim czasem;
I tak dalej – to wina rodziców.
Nawet jak urodzisz się biedny, schorowany i brzydki to rodzice powinni spróbować wychować cię na zdrowego, pracowitego i świadomego człowieka – to nie jest problem. Nie da się zwiększyć komuś wzrostu, za to można dbać o jego wagę, figurę, fryzurę i cerę – i dużo to nie kosztuje, tylko trzeba chcieć – trzeba dowiedzieć się, gdzie leży problem, jak go rozwiązać i działać. Problem w tym, że większość rodziców nawet nie myśli, aby coś z tym robić, a wychowanie dla nich kończy się na zapewnieniu jedzenia i miejsca do spania.
Nie da się zamknąć córki w wieży – za to da się wychować ją tak, aby nie skończyła jako „worek na nasienie” lokalnych Oskarków czy aby nie latała po całym świecie „sprawdzać jakie kutasy mają lokalsi” i ogólnie, aby w wieku 30 lat miała stabilne życie, a nie by była samotną matką z problemami psychicznymi, długami i ciałem zniszczonym chorobami wenerycznymi – a osobiście znam dziewczyny z „dobrych domów” które w wieku nastoletnim były 10/10 a teraz, mając te 26-32 lat są wrakami człowieka, z brzydkimi dziećmi o różnych kolorach skóry dla których od lat nieskutecznie szukają „tatusia”.
Nasza wczesna młodość, dzieciństwo oraz lata nastoletnie – które 9 na 10 osób spędza żyjąc z rodziną, bo mało kto dziś wyprowadza się na stałe od rodziców mając 16-20 lat, ogromnie wpływają na to, jacy jesteśmy będąc dorosłymi. To zadanie rodziców, aby wychowali nas na jak najlepszych ludzi – zdrowych, pracowitych, pożytecznych społecznie i gospodarczo i to ich wina, jeśli zawiodą…
Zapraszam do dyskusji.
Wiń rodziców
Jeden chłopiec w wieku 20 lat ma narzeczoną i własną firmę, drugi bieduje na studiach i boi się odzywać do kobiet. Jedna dziewczyna ma ułożone życie, a druga „imprezuje” kończąc zabawę jako samotna matka. Wczesna młodość to czas, w którym fizycznie jesteśmy dorośli, jednak mentalne dalej jak dzieci.
PakaBaka z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 70
- Odpowiedz
Komentarze (70)
najlepsze
A żeby się lepiej żyło, to albo robimy coś z systemem obwiniającym o wszystko facetów, i robimy porządek w tym cipocentrycznym kraju, albo nic się nie zmieni.
Nawet z gigachada można zrobić bojaźliwą, leniwą #!$%@?ę - różnica, że chadowi laski same łapy do gaci wkładają....
Sam jestem takim przykładem dziecka, gdzie nie zadbano o prawidłowe żywienie, cerę, nawyki i teraz jestem wrakiem, a nie mam nawet jeszcze 25 lat.
Z drugiej strony widzę ludzi młodszych nawet ode mnie, którzy już mają dzieci, jeżdżą do innych krajów czy prowadzą własne działalności. No i nawet miałem okazję poznać rodziców jednego takiego chłopaka, który prowadzi własną firmę. Widać po nich i
A nawet jak nie, to nienadazaja za obecnymi czasami ...
@Project_Yi: Krzywy i zardzewiały ;)
Jeden chłopiec urodził się z fiutkiem średnim, a drugi z zajebistym. Ogromnym! Spytacie: który jest szczęśliwy? Żaden - jeden jeździ na wózku, a drugi ma padaczkę. Pytasz Sergio czy jest super... No pewnie, że super. Zdrowie!
~Caster Gandolfo
@Helix: