Wpis z mikrobloga

Od tygodnia pracuję w sklepie odzieżowym nie sądziłam, że będę miała jakiekolwiek #coolstory z tym związane, a jednak:) Dodatkowo okazuje się, że mimo krótkiego stażu klienci uważają moją obsługę za niesamowicie profesjonalną. Zatem chciałam zrobić drobny spis moich obseracji i chłodnych historii.

Zaznaczam, że sklep w którym pracuję jest sieciówką cieszącą się renomą tej "mniej fajnej" niż H&M, Vertus, Zara i inne, ale za to jest bardziej rodzinny i ubiera się u nas wielu dorosłych i dzieci do lat 12.

Do sklepu wchodzi mężczyzna z beżową torebką przewieszoną przez ramię.

"Nosi ją żonie" - myślę i dalej układam bluzy. Facet przebiera w damskich casualowych swetrach, po czym podchodzi do mnie.

-Łał! Pani ma taki kapitalny gust, tak fajnie się Pani ubiera! Może doradzi mi Pani który z tych sweterków by mi pasował?

-Proszę Pana, ale to są damskie sweterki. Dział męski jest za mną.

-No wiem, ale ja lubię takie obciślejrze ciuszki... hihi

Cóż... doradziłam mu dwa kolory i wyszedł zachwycony z trzema sweterkami.

Do sklepu wchodzą 2 dziewczynki 7-10 lat. Dialog pomiędzy nimi:

-Ale lipa. Przyjechałyśmy do Łodzi i nic nie kupiłyśmy...

-No to może coś kupimy tutaj? Patrz jakie przeceny.

-No co Ty... Ale siara... Nie będziemy tu nic kupywać.

-Czemu? Przecież te bluzeczki są bardzo ładne...

-No ale jak Ty przez miasto chcesz iść z tą reklamówką?

-Masz rację... To może kupimy coś w Housie i przyjdziemy tutaj?

-Noooo... chodź.

Jak powiedziały tak zrobiły. Kupiły kilka bluzek i spodni nie prosząc o reklamówkę:)

Zajęłam się przecenami. W tym momencie weszło dwóch facetów, takich wielkich miśków cebul-śmieszków po 50. Jeden z nich szukał bluzy. Mamy akurat promocję 3 w cenie 2, więc starałam się pomóc mu tak, by zapłacił jak najmniej. Jednak ne obyło się bez #chamskipodryw, na który reagowałam perlistym śmiechem i komplemetami odnośnie tego jak bardzo pasują mu podane przeze mnie bluzy.

Moja obsługa okazała się tak zachwycająca, że facet kupił 9 bluz i... przyniósł mi Tyskie w podziękowaniu.

10 minut przed zamknięciem. Powoli zawijamy roletę do połowy, żeby dać do zrozumienia klientom, że niebawem zamykamy kasy i nie będziemy mieli prawa ich obsłużyć o 20:59. Nagle wchodzi facet z dzieckiem.

-Proszę Pana, zamykamy już.

-No ale ja mam tu upatrzone spodnie. Bardzo proszę, przez dziecko nie mam czasu nawet normalnie zjeść.

Zlitowałyśmy się, wpuściłyśmy faceta, nawet zaoferowałyśmy, że przyjrzymy się dziecku, kiedy będzie mierzył spodnie.

Okazało się, że wcale nie miał upatrzonych jednych spodni. Wziął do przymierzalni 6 par i jakieś koszulki dla dziecka ze stołu, rozrzucając przy tym wszystko na jedną kupkę. Nie możemy mu zwrócić uwagi, więc zanim się spostrzegłyśmy zamknęłyśmy sklep 10 minut po oficjalnym zamknięciu, dodatkowo musiałyśmy po nm sprzątać kolejne 20 minut.

Znów ok. 10 minut przed zamknięciem. Poukładałam wszystkie ciuchy, koleżanka zaczęła odkurzać. Wchodzi kobieta ok. 40 lat. Nie wiem jak zrobiła to w ciągu 3 minut ale większość rzeczy na wieszakach po jej drodze do przymierzalni pospadała, rzeczy na stołach układane przez nas od godziny zostały porozrzucane. Koleżanka akurat odkurzała przymierzalnię.

-Przepraszam, czy mogę tylko przejechać przymierzalnię odkurzaczem?

-Akurat teraz musi tu Pani odkurzać?

-Nie, aczkolwiek już zamykamy, pozatym wolałabym się przebrać w czystej przymierzalni.

-Pani jest bezczelna... Myślałam, że to klient ma zawsze rację. Zero kultury,

Po czym myśląc, że jestem kierowniczką (zabawne, co potrafi zasugerować noszenie marynarki w casualowym sklepie) złożyła soczystą, słowną skargę na koleżankę, którą z ogromnym trudem musiałam potraktować poważnie i żartobliwym błyskiem w oku zganić ją na oczach owej klientki. Nie muszę mówić, że kiedy wyszła obie wybuchnęłyśmy śmiechem, bo koleżanka pracuje tam od roku, a ja od tygodnia, dodatkowo jestem o 6 lat młodsza:)

Pieniądze często wymieniam na poczcie, na której pracuje gruby Pan po 50tce usilnie komplementujący dziewczyny.

-Dzień dobry! Po co piękna kobieta może przychodzić do tak wspaniałego mężczyzny, jak Pan?

-No nie wiem, po co aniołku?

-Hihi po pieniądze. Muszę rozmienić 100 złotych.

Ogólnie mamy mnóstwo specyficznych klientów. Wczoraj odwiedziła nas cyganka, którą bardzo profesjonalnie obsłużyłam. Doradziłam jej tańsze rzeczy dla córeczki i męża, pokazałam nową kolekcję i promocję.

Odpowiedziała tylko:

-Dziękuję Pani za takie podejście. W większości sklepach myślą, że kradnę, a Pani jest taka ciepła.

Ja raczej nie mam problemu z obsługiwaniem kogokolwiek. Jeśli dana osoba płaci, to nie mam powodu jej dyskryminować. Jednak kobieta była bardzo zdziwiona, że na niektórych rzeczach nie ma klipów zabezpieczających.

30 minut później inna cyganka przyszła w workowatych spodniach do ziemii z dwoma wielkimi facetami próbując wynieść nieoklipowaną biżuterię i rzeczy z przeceny. Pozdrawiam ciepło.

Drobna obserwacja : Zabawne jest jednak to, że zazwyczaj nie kradną ludzie biedni. Biedni proszą o poszukanie im czegoś z promocji, a zdarza nam się mieć nawet koszulki i biżuterię przecenione z 20-30 złotych na 2-5 złotych. Nie są uszkodzone, po prostu taką mamy wyprzedaż. I czasami my równiez z tego korzystamy.

Przychodzi do nas facet, który przy mojej pomocy i odpowiednim rozłożeniu towaru na kilka rachunków potrafi kupić 20 rzeczy za 100 złotych. Przychodzi na tyle często, że mamy podjrzenie, że po prostu sprzedaje je na targu ale w sumie co nas to obchodzi? Pomagamy mu uprzejmie, żeby nie przepłacał. Ważne, że płaci, a nie kradnie.

Kradną zazwyczaj ludzie, których ewidentnie stać na ciuchy. Co zabawniejsze u nas ciuchy nie są drogie i kradzione są nawet rzeczy za 10-20 złotych.

#pracbaza #sklepy #heheszki #truestory
  • 77
@Poirytowany: Zależy z której kolekcji. Jedyne, co sama u nas kupuję to białe podkoszulki i czarne skarpetki, ale ja mam bardzo oficjalny styl ubioru.

Czasami znajdzie się perełka - za 70 złotych halka z tkaniny, która zaczni oczkować się po 1wszym praniu. Osobiście unikam doradzania takiego czegoś klientom. Zresztą same w wolne dni przeberamy się na bekę w niektóre hity, które przychodzą xD

Ale są też rzeczy, które mogę doradzić bez
@japco: Nie. Mam 21 lat. Studiuję i pracuję jednocześnie. Obecnie jestem na dziekance i robię kursy, bo musiałam się szybko usamodzielnić a praca w TAKKO to tylko sposób, żeby dorobić na kawalerkę i kursy językowe:)

Nie lubię ludzi, którzy z góry są przekonani, że praca sprzedawczyni to praca moich marzeń i jestem przegrywem bez wykształcenia.
@japco: Nie. Szczerze? Wystarczy podejść i spytać "Czy mogę w czymś pomóc?" albo układać coś obok nich i być bardzo uważnym. Wtedy wychodzą, bo zazwyczaj nawet nie rozumieją polskiego i nie mają pojęcia co mówię.

Gdyby jednak coś ukradli ciężko złapać ich za rękę. Są cwani - gdybym podeszła do tej kobiety w workowatych spodniach, pewnie tych dwóch wielkich cyganów postanowiłoby jej pomóc. Nie mogę wezwać policji, bo mimo, że mamy
@japco: Czy ja wiem? Kobieta, którą obsługiwałam nie potrafiła nawet do końca odczytać ceny.

@gresiu12: Najlepiej jak przyjdzie taka Grażyna z koleżanką na zakupy i Ty robisz zakupy zamiast nich, bo każą "coś" dobrać do pracy nie mówiąc gdzie pracują. Pytasz o rozmiar "A nie wiem, taki większy". "Tak na 100 centymetrów w biodrach". "Tak żebym wyglądała szczuplej". I stoisz pół godziny, patrzysz jak to wszystko rozrzucają albo zakładają M