Dawno nie pisałam, więc podsumowując czerwiec. Nie było źle. Porównuję oczywiście do okresu w szpitalach i czasu tuż po nich. Od lutego zaliczony cały okres napadowy / usiłowanie bycia na 2000 kcal dziennie. W czerwcu wróciłam do regularnych treningów...
... ale tylko na początku. Potem przestałam. Podsumowując (znowu):
21 dni zaliczonych
9 dni zawalonych
17 dni wykonanych treningów
tylko 6 dni było ze zwracaniem jedzenia
8 dni napadów.
Nie jest źle, ale mogło być lepiej. Wczorajszy dzień upłynął mi trochę pod znakiem napadów. Gastro mnie wyrolowało - bardzo dużo węglowodanów, aż wstyd jest mi je liczyć - aczkolwiek może to we mnie coś wspomoże i wystawiam publicznie podsumowanie wczorajszego wieczorno-nocnego napadu (screenshot na dole). Wina leży po stronie słabego śniadania, ale porwałam się na dzień głodówki. Jak widać - nieudany. Trening też nie był wykonany. Jedynie dużo chodzenia, sprzątania i bieg na orientację. Ciężko jest mi teraz biegać. Są wakacje = o praktycznie każdej godzinie są wszędzie ludzie, nawet na mojej trasie - o 2 w nocy. Staram się przełamać, ale póki co nie daję rady. O, w mojej głowie kolejna wymówka - "masz lekkie pęcherze na stopach i otarte udo, usprawiedliw się!". Głupia egoistka ze mnie.
#parodiavszaburzeniaodzywiania <- mój prywatny tag, który jak nazwa mówi - prezentuje moją walkę z zaburzeniami żywienia.
@bohemot44: Wiem, ale jak napisałam - miała być głodówka, więc ananas poszedł na śniadanie.
@Sudokuu: Dużo, dużo, ale ja mam sporą aktywność fizyczną. Biegam, trenuję aeroby, ćwiczenia na partie i pilates. Do tego dużo chodzę (mam psy i w większości jestem odpowiedzialna za dom).
@PrezydentMirko: Tak, kocham wszelkie kasze, ryż. Nie jadam ziemniaków (chociaż mam słabość do tych w mundurkach), nauczyłam się 2 lata temu, ograniczam węglowodany, ale jak widać - czasem nie wychodzi.
przygotowywanie i spożywanie pożywienia jest zdecydowanie zbyt męczące i żmudne a tu jeszcze trzeba składniki pozyskać no za jakie grzechy ludzie muszą jeść
... ale tylko na początku. Potem przestałam. Podsumowując (znowu):
21 dni zaliczonych
9 dni zawalonych
17 dni wykonanych treningów
tylko 6 dni było ze zwracaniem jedzenia
8 dni napadów.
Nie jest źle, ale mogło być lepiej. Wczorajszy dzień upłynął mi trochę pod znakiem napadów. Gastro mnie wyrolowało - bardzo dużo węglowodanów, aż wstyd jest mi je liczyć - aczkolwiek może to we mnie coś wspomoże i wystawiam publicznie podsumowanie wczorajszego wieczorno-nocnego napadu (screenshot na dole). Wina leży po stronie słabego śniadania, ale porwałam się na dzień głodówki. Jak widać - nieudany. Trening też nie był wykonany. Jedynie dużo chodzenia, sprzątania i bieg na orientację. Ciężko jest mi teraz biegać. Są wakacje = o praktycznie każdej godzinie są wszędzie ludzie, nawet na mojej trasie - o 2 w nocy. Staram się przełamać, ale póki co nie daję rady. O, w mojej głowie kolejna wymówka - "masz lekkie pęcherze na stopach i otarte udo, usprawiedliw się!". Głupia egoistka ze mnie.
#parodiavszaburzeniaodzywiania <- mój prywatny tag, który jak nazwa mówi - prezentuje moją walkę z zaburzeniami żywienia.
#dieta #grubasy #grubasybiegaja #chudnijzwykopem #bulimia #zaburzeniaodzywiania
źródło: comment_yqg54HnrznMFArKC48PDPMdjzn28nVzR.jpg
Pobierzdaj mieso/nabial
@Sudokuu: Dużo, dużo, ale ja mam sporą aktywność fizyczną. Biegam, trenuję aeroby, ćwiczenia na partie i pilates. Do tego dużo chodzę (mam psy i w większości jestem odpowiedzialna za dom).
@cyberpunx: Za co podziwiasz i czego gratulujesz?
@gromwell: Spojrzałeś tylko na obrazek, prawda?