Wpis z mikrobloga

Pierwsza była celniczka. To był ciepły początek września, rok 1997. Pogoda wciąż była letnia.
Miała pyzatą twarz, czterdzieści lat, urodę cioci Grażynki. Nie wyglądała na trudny cel, raczej na łatwą ofiarę. Do tego wracała z imprezy nietrzeźwa. Ale łatwym celem nie była. Trenowała triathlon, judo, była aktywna fizycznie. Do tego nie była maleńką kobietą, miała 177cm i postawną figurę. Napastnik zaatakował Jolantę - bo tak miała na imię celniczka - nad ranem na plaży w Świnoujściu. Sprawca musiał się mocno zdziwić, zaatakowana kobieta ani myślała się poddać. Walczyła o życie długo i zaciekle. Przewracali się i walczyli w parterze, wstawali, zadawali sobie ciosy rękoma, kopniaki. Jolanta kilka razy trafiła go w twarz. Mocno, stracił koronę zębową, znalezioną później w piachu. 

-

Jolanta miała jednak pecha. Walczyła, zapewne krzyczała o pomoc, ale żaden zbłąkany świadek nie znalazł się o świcie na plaży. W końcu napastnik trafił ją pięścią w krtań, może intencjonalnie, może przypadkiem. To przesądziło jej los. Straciła oddech, nie była w stanie się dalej bronić, upadła na piasek. Napastnik wtedy zaczął ją dusić ramieniem. Zapewne minęło sporo czasu nim przestała wierzgać. Wtedy nieprzytomną, ale jeszcze żywą rozebrał a potem zgwałcił. Następnie ubrał, zawlókł w stronę wydm i powiesił na gałęzi.

-

Teorii po odkryciu zwłok było wiele. Miejscowi twierdzili że popełniła s---------o, bo była starą panną ale każdy kto widział zwłoki mógł od razu odrzucić tę możliwość. Pierwszą wiodącą hipotezą którą postawiła policja byli przemytnicy, zorganizowana przestępczość. Może Jolanta była uczciwą celniczką i komuś nacisnęła na odcisk? 40-latka niedawno udaremniła przemyt wartości trzech milionów dolarów, być może kogoś to bardzo zabolało? Ale im dłużej trwało śledztwo tym bardziej policjanci nabierali wątpliwości. Tutaj sprawca był jeden, nieuzbrojony i stoczył z celniczką długą walkę. Jaka mafia tak likwiduje swoje ofiary?

-

W marcu 1998 sprawa zostaje umorzona z powodu niewykrycia sprawcy. Na szczęście zostaje zabezpieczony materiał dowodowy w postaci śladów DNA. W latach '90 nie ma jeszcze bazy z którą można porównać profil, ale dowód okaże się istotny.

-

Drugą ofiarą śmiertelną i powodem wznowienia śledztwa była 22-letnia Aneta. Jej zwłoki zostały znalezione w poniemieckim bunkrze na wydmach. 7 marca 2000 roku wyszła z domu do swojego chłopaka. Spieszyła się, poszła na skróty przez zagajnik.Aneta była wysportowana, próbowała się bronić ale również przegrała swoją walkę o życie. Napastnik dosłownie zatłukł ją pięściami na śmierć. Jej twarzy nie dało się rozpoznać, rodzina dokonała identyfikacji po ubraniach i charakterystycznym pieprzyku na szyi. W ciele ofiary śledczy zabezpieczyli ślady spermy.

-

W kwietniu tego roku zaatakował kolejne dwie kobiety. Widać że pierwsza ofiara dała mu solidnie w kość. Poluje na kobiety niskie, drobne, ważące połowę tego co on. Takie które nie odważą się na żadną konfrontacje. Atakuje wieczorem, podchodzi od tyłu. Przykłada do skroni pistolet. Ma kominiarkę na głowie. Prowadzi w zarośla, gwałci. Jeżeli ofiary stawiają opór bardzo mocno bije, jeśli są posłuszne to unikają dodatkowej przemocy. Używa p----------y. Zanim odchodzi, każe zamknąć oczy i liczyć do stu, obiecuje że jeśli ofiara się odwróci wcześniej, to zabije.

-

Wieści o gwałcicielu rozchodzą się błyskawicznie. Są wprawdzie nieoficjalne, ale wywołują strach, wręcz histerię. Kobiety unikają parków i skwerów, słabo oświetlonych zaułków. Ruch na plażach całkowicie zamiera, z psami spacerują głównie mężczyźni. Policja i media jeszcze nie nagłaśniają problemu, chcąc uniknąć paniki. Ale i bez tego mieszkańcy Świnoujścia i okolic wiedzą swoje.

-

Policja powołuje zespół specjalny, kilkunastu śledczych pionu kryminalnego zajmuje się tylko tą sprawą. Szybko wyłapują że celniczka prawdopodobnie jednak nie była pierwsza. Dwie nastolatki zostały zgwałcone jeszcze latem 1996 roku. Kolekcjonują strzępy informacji o sprawcy - kominiarka, bicie, brudne paznokcie, brązowe oczy.Wśród śledczych ścierają się dwie koncepcje. Jedna z nich zakłada że to ktoś przyjezdny, urlopowicz który na wakacjach nie czuje żadnych hamulców. Profiler Bogdan Lach od początku uważa inaczej "turysta może nauczyć się topografii miasta, ale pewność siebie, pewnego rodzaju bezczelność wskazuje raczej na kogoś, kto tam mieszka od urodzenia".

-

Tuż przed majówką 9-letnia Monika idzie nadać na poczcie przelew, ma opłacić rachunek za gaz, a za resztę może kupić sobie lody. Pomarańczowy druczek przelewu oraz 30zł niesie w foliowej koszulce na dokumenty. Napastnik atakuje bezczelnie, na ulicy, wśród ludzi. Nie ma kominiarki. Chwyta ją mocno za rękę, praktycznie niesie. Dziewczynka płacze, nie rozumie co się dzieje. Krzyczy "ratunku!", próbuje zwrócić uwagę przechodniów. Napastnik mówi głośno "idziemy do mamy, nie bądź niegrzeczna". Ludzie odwracają wzrok, tracą zainteresowanie. Monika wie że na pewno nie idą do mamy. Wie że zaraz ten pan zrobi jej coś bardzo złego. Postanawia udawać że jest nieprzytomna. Napastnik zaprowadził ją w zarośla, położył na plecach, rozebrał do naga. Próbował obudzić, potrząsając, klepiąc w twarz, ale 9-latka konsekwentnie pozostawała bez ruchu. Gwałciciela... zawiodła erekcja. Wściekły uderzył pięścią w ziemię i odszedł, nie krzywdząc dziewczynki.

-

Monika zachowała się rezolutnie. Po odejściu napastnika odczekała chwilę, ubrała się. Następnie znalazła skrzynkę po piwie, wspięła się na niej i sięgnęła do kontenera na śmieci. Napastnik tam wyrzucił koszulkę na dokumenty z której zabrał pieniądze na przelew. Śledczy uzyskują po raz pierwszy dokładny odcisk palca gwałciciela.

-

 Następna ofiara ma dwadzieścia lat, mieszka na peryferiach miasta. Napastnik atakuje pod furtką posesji gdy dziewczyna wychodzi na wykłady. G---t ma miejsce dosłownie pod siatką ogrodzeniową wokół jej domu rodzinnego. Ofiara woła o pomoc, niestety, w domu znajduje się tylko 90-letnia prababcia z deficytami słuchu.

-

Kolejny atak ma miejsce na plaży w środku dnia. Ofiarą była 18-latka, która rozbiła tam niewielki namiot. Nastolatka sądziła że namiot sprawi iż nie spali się na słońcu, niestety, nie przewidziała że zadziała on na korzyść gwałciciela. 
Mimo iż na plaży było kilka osób, to nikt nie zwrócił uwagi na mężczyznę który bezczelnie wszedł do namiotu ofiary, sterroryzował ją bronią, zamknął suwak namiotu za sobą i zmusił dziewczynę do stosunku oralnego

-

Następne zdarzenie przechodzi w pewnym sensie do historii, jest opisywany w literaturze kryminalistycznej na całym świecie. Jest tak nieprawdopodobny, że gdyby gdyby zrealizowano film fabularny na podstawie akt sprawy, to widzowie zapewne uznaliby że to absurd.
Połowa lipca, szczyt sezonu turystycznego. Plaża w Świnoujściu, jej najbardziej oblegany fragment. Doskonała słoneczna pogoda, setki plażowiczów, wręcz człowiek na człowieku. Stanowiska ratowników obsadzone, między ludźmi chodzą sprzedawcy lodów, piwa, słodyczy. Młodzi grają w siatkówkę plażową, dzieci szukają muszelek, ludzie pływają, opalają się, robią to wszystko co zwykle robimy na plaży w wakacje.

G--------l wchodzi na plaże ubrany w jaskrawe, różowe slipy oraz zieloną kominiarkę z doszytymi króliczymi uszami. Od tego dnia uzyska wśród śledczych ksywę "różowe gacie".Przez blisko 20 minut przechadza się po plaży wśród ludzi, uważnie lustrując kobiety i dziewczynki.Ze względu na charakterystyczny strój zostanie zapamiętany przez blisko setkę świadków. 
W końcu znajduje swoją ofiarę. To 30-letnia Kinga. Jest na plaży sama, idealnie wpisuje się w profil kobiety której szuka napastnik. Jest niska, bardzo szczupła, g--------l od czasu celniczki nie atakuje większych kobiet. Podchodzi do ofiary, podnosi ją z łatwością z koca, przerzuca przez ramię i zaczyna iść w stronę wyjścia z plaży spokojnym krokiem. Ofiara w ciągu pierwszych sekund jest w szoku, nie krzyczy, powie później że sytuacja wydała jej się nierzeczywista. Potem przez chwile myślała że niesie ją jeden z jej kolegów który robi jej żart. Gdy zorientowała się że dzieje się coś bardzo złego, próbowała krzyczeć ale dostała ataku paniki i hiperwentylacji, więc udało jej się wydobyć z siebie jedynie umiarkowanie głośne dźwięki.
Nikt z wielu osób będących świadkami zdarzenia nie zareagował. Nikomu nie przyszło do głowy że widzi to co widzi. Jedynie nauczycielka w średnim wieku zwróciła się do gwałciciela, czy może nawet bardziej do jego wierzgającej ofiary słowami: "prosze tak nie jęczeć, tu są dzieci".G--------l nie niepokojony przez nikogo wynosi ofiarę z plaży. Kinga pada ofiarą gwałtu 200 metrów dalej, w zaroślach za altanką śmietnikową. Nie broni się, uznaje że nie ma sensu. Skoro nikt jej nie pomógł w tłumie ludzi, nikt tym bardziej nie pomoże jej za śmietnikiem.

-

Za pośrednictwem mediów policja apeluje o rozwagę, jednak w mieście
 wybucha ogromna panika. Kobiety nie wychodzą z domów, matki wypisują
 swoje dzieci z kolonii. Strach udziela się także niemieckim turystom,
 regularnie odwiedzającym te strony. Plaże i pola namiotowe pustoszeją,
 branża turystyczna obawia się plajty.

-

Sprawa staje się ogólnokrajowa, minister spraw wewnętrznych naciska na zespół śledczych aby wreszcie wytypował podejrzanego. Niestety, wszystkie klasyczne sposoby prowadzenia śledztwa zawodzą. Żaden z okolicznych przestępców seksualnych nie jest sprawcą, wszyscy mają alibi. Informatorzy policyjni w środowisku półświatka też nie mają wartościowych informacji. Nie ma trafienia w bazie odcisków palców. Śledztwo tkwi w martwym punkcie.

-

Kolejną ofiarą jest 15-latka, zostaje zaatakowana dokładnie w tym samym miejscu w którym g--------l zaatakował 9-letnią Monikę kilka miesięcy wcześniej. Dziewczyna została sterroryzowana pistoletem i zaprowadzona w te same zarośla gdzie trafiła wcześniej młodsza ofiara. Próbuje przekonać gwałciciela aby ją oszczędził. Argumentuje że jest jeszcze dziewicą ale ta strategia nie przynosi oczekiwanych efektów. Nastolatka została zgwałcona analnie. Dziewczyna zapamiętuje jego brązowe oczy, długie rzęsy, brudne paznokcie oraz bardzo ważną poszlakę: sprawca używa potocznej nazwy liceum w Świnoujściu, której używają tylko lokalni mieszkańcy.

-

Krótko potem zaatakował na wydmach parę nastolatków. Dziewczynę
 gwałci, jej partnera trzyma na muszce – chłopak leży twarzą do ziemi i płacze.
 Kątem oka oboje widzieli, że przestępca ma na sobie garnitur i eleganckie buty, Dziewczyna powie że intensywnie pachniał popularnymi perfumami marki "Brut" sprzedawanymi w kioskach Ruchu w latach dwutysięcznych.
Opowiada o tym w komisariacie. Policjantów trochę dziwi schludny
 wygląd gwałciciela, ale są pewni, że to ten sam człowiek.
– Prawdopodobnie  wyszedł z jakiejś imprezy imieninowej, wesela albo miał inny ważny powód, żeby wyczyścić paznokcie – mówi na odprawie szef grupy śledczych.
– On  wyraźnie się rozkręca, czuje się absolutnie bezkarny, atakuje gdzie tylko ma ochotę.

-

Policja wpada na pomysł akcji o kryptonimie "Wabik". Akcja zakłada że młode funkcjonariuszki mają przechadzać się ulicami kurortu próbując sprowokować gwałciciela do ataku.
Niestety, akcja była przeprowadzona nieudolnie, funkcjonariuszki mają obowiązek cały czas mieć przy sobie b--ń służbową oraz kajdanki, co w połączeniu ze strojem plażowym daje efekt niezamierzenie komiczny.

Akcja kończy się klapą.

-

W styczniu 2001 g--------l chybił, po prostu się przeliczył. Zaatakował szczupłą, drobną dziewczynę ale nie przewidział że to wytrawna biegaczka. Ofiara wyrwała się napastnikowi i zaczęła uciekać. Gonił ją przez 300 metrów, krzyczał że zabije, po czym stracił oddech i przewrócił. Ofiara 5 minut później zaalarmowała patrol policji. Mundurowi złapali z napastnikiem kontakt wzrokowy, podjęli pościg ale sprawca zdołał im umknąć wbiegając do pustostanu. Śledczy nabierają pewności, że g--------l pochodzi ze Świnoujścia.
Turysta raczej nie wiedziałby że opuszczony budynek ma drugie wyjście, uciekałby w inny sposób.

-

Ostatnimi ofiarami są dwie 18-letnie przyjaciółki spacerujące z psem na wydmach. Modus operandi był boleśnie prosty: mężczyzna w kominiarce podszedł do nich i zagroził że zastrzeli psa.Dziewczyny się rozbierają, kładą twarzą do ziemi. Sprawca gwałci pierwszą, drugiej mimo prób nie daje rady. Ale istotne jest coś innego, kropla spermy w czasie zdejmowania p----------y kapie na piach, co jedna z dziewczyn zauważa.

-

Ślad  DNA trafia do profesora Ryszarda Pawłowskiego, genetyka z Laboratorium Śladów Biologicznych Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku. Policjanci, którzy mieli okazję z nim pracować, mówią, że to geniusz, „medyczny detektyw". W zbiorach profesora jest już wiele innych śladów genetycznych, w tym ślad mordercy pobrany z ciała dziewczyny z bunkra. Wynik badania potwierdza przypuszczenia śledczych. 18-latki to kolejne ofiary seryjnego gwałciciela. Policjanci wciąż nazywają go "różowe gacie" ale dla mediów to "wampir ze Świnoujścia"

-

 W  kwietniu 2001 roku komendant wojewódzki traci cierpliwość
 i rozwiązuje grupę śledczą. Ogromne koszty, zero wyników.

-

Przełom w sprawie następuje zupełnym przypadkiem kilka tygodni później. Rozwiązana niedawno grupa śledcza, wydając budżet który jej pozostał, decyduje się na badanie 500 mężczyzn ze Świnoujścia i okolic pasujących do rysopisu i wieku sprawcy. Z opóźnieniem spływają wyniki. Wyniki próbki 442 dają wynik identyczny z chromosomem Y sprawcy, ale cechy chromosomu X są rozbieżne. Poszukiwanym "wampirem" okazał się brat badanego.

-

 „Wampir ze Świnoujścia" vel "różowe gacie" nazywa się Tomasz Włodarek. Mieszka w Świnoujściu od urodzenia, ma dwadzieścia sześć lat, skończył tylko podstawówkę, nie pracuje. Ćwiczy na siłowni, bierze czasem sterydy anaboliczne ale nie wygląda na koksa. Nigdy nie
 był karany, nie ma dzieci, żyje z konkubiną. Zwykły szarak, taki, co się w oczy nie rzuca.

-

Potem, w ewaluacji psychiatrycznej wyszło, że Włodarek ma zaburzenia osobowości. Konkubina pomiatała nim, czesto stosowała wobec niego p-----c psychiczną a także fizyczną. Włodarek, wielokrotnie upokarzany, zaczął regularnie ćwiczyć, ale nigdy nie zdobył się na odwagę by podjąć konfrontację z partnerką, zamiast tego przenosił tłumioną agresje na przypadkowe kobiety. Ataki na swoje ofiary "wampir ze Świnoujścia" przeprowadzał, gdy jego konkubina była w pracy, lub gdy go wyrzucała z domu. 

-

Tomasz Włodarek zatrzymany został 16 czerwca 2001 roku, w smażalni ryb w Świnoujściu. Nie stawiał oporu.Podczas przeszukania domu jego rodziców znaleziono kominiarkę oraz pistolet. Był to plastikowy straszak, atrapa.

-

"Różowe gacie" vel "wampir ze Świnoujścia" za podwójne zabójstwo oraz wielokrotne gwałty został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Będzie mógł ubiegać się o warunkowe zwolnienie po odbyciu 35 lat kary, czyli w roku 2037.

-

Ogłoszenie parafialne
na tagu #csipato będe opisywał od czasu do czasu polskie historie kryminalne, które mnie w jakiś sposób zainteresowały.
Zdarzyło mi się pisać o rzeczach drastycznych i zapewne zdarzy się w przyszłości. Jeżeli kogoś to razi to śmiało, mnie lub tag na czarno.

#csipato #ciekawostki #kryminalne #policja #polska
thorgoth - Pierwsza była celniczka. To był ciepły początek września, rok 1997. Pogoda...

źródło: Gk0cNjPXoAAbZ_n

Pobierz
  • 89
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@thorgoth: ta sytuacja gdzie on wziął tą 30-latkę z plaży wydaje się tak niesamowita że na prawdę ciężko to zrozumieć. Z jednej strony chłop dosłownie bierze sobie kobietę na bark i nikt nie reaguje mimo że ona wydaje z siebie jakieś dźwięki - i tak, jest wzmianka o tej hiperwentylacji i panice ale do cholery to i tak brzmi tak niewyiarygodnie że ciężko to pojąć. Nie wiem w jakim stanie
  • Odpowiedz
  • 97
ta sytuacja gdzie on wziął tą 30-latkę z plaży wydaje się tak niesamowita że na prawdę ciężko to zrozumieć.

@Szantos: prawda? To jest niesamowite. To jest ten haczyk który sprawił że ta sprawa mnie zainteresowała.
Jak to jest możliwe, że przy setkach świadków facet po prostu bierze kobiete z koca i wynosi z plaży?

Myśle że po pierwsze, zadziałał mechanizm racjonalizacji. Ludzie widzieli tę scene i myśleli że to jakieś żarty,
  • Odpowiedz
@thorgoth: nie dość, że psychol, to jeszcze tak nieudolnej policji dawno nie widziałem. B--ń i kajdanki ze strojem plazowym, no xD u pana boga za piecem po prostu.
  • Odpowiedz
Myślę że gdyby w tym tłumie znalazła się jedna osoba, taki whistleblower, to po nim zareagowałoby kilkanaście, kilkadziesiąt osób, poszłoby efektem domina. Ale nikt nie chciał być pierwszy bo nikt nie był pewny tego, co dokładnie widzi.


@thorgoth: tzw. Bavarian Fire Drill
  • Odpowiedz
@thorgoth: Właśnie miałem sprawdzać Twój profil czy dodałeś coś nowego, a tu mi w gorących wyskoczyłeś.
Sprawa o której nie słyszałem do tej pory, kolejny ciekawy post.
  • Odpowiedz
@thorgoth Niewiarygodnie po prostu nie wiarygodne, cała sprawa jak i to, że taki odklej społeczny dostaje wyrok z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie.
Oczywiście wielkie dzięki za kolejny wpis, mega robota, dziękuję za to co robisz.
  • Odpowiedz
  • 139
Po co o takich pajacach pisać?


@aligator_ginekogucci: ot chociażby, żeby zwiększyść świadomość społeczną, jak takie zbrodnie mogą niezauważenie przebiec mimo tłumu dookoła.

Dziewięcioletnie (9 lat!) dziecko krzyczy i zaraz może zostać zgwałcone w biały dzień, dookoła dziesiątki przechodniów, ale jedno "Idziemy do mamy" rozwiązało wszystkie problemy zboczeńca.
Albo ta historia z kominiarką na plaży - to samo dziesiątki, jak nie setki
  • Odpowiedz
@Szantos: a ja ją rozumiem, panika i ekstremalny strach - gardlo się zaciska, tętno naparza tak, że prawie mdlejesz i masz problemy z nabraniem powietrza.
Boże biedna dziewczyna.
  • Odpowiedz