Wpis z mikrobloga

Czytacze mają swój bookmeter, biegacze biegajzwykopem, siłacze roknasilowni, jest też rowerowyrownik, i tak dalej, i temu podobne. Pomyślałem w związku z tym, że warto zorganizować coś podobnego dla tagu #teatr w szerokim jego ujęciu (przedstawienia, opera, musical, balet, etc.). Może uda się polecić sobie nawzajem jakąś fajną sztukę, dla której warto byłoby nawet wybrać się do innego miasta. Proponuję więc tag #100wizytwteatrze i odliczanie do zera, tak jak to ma miejsce w analogicznych, podanych wyżej przykładach. Wypali, nie wypali - nie wiem. Ale spróbować warto. ;) Zachęcam więc do krótszych i dłuższych recenzji spektakli, na których ostatnio mieliśmy przyjemność / nieprzyjemność być. Zaczynam:

100 - 2 =98

"Rewizor" - info

Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

Sztuka Gogola liczy już ponad 150 lat, a muszę przyznać, że nadal jest całkiem aktualna, choć oby była aktualną coraz mniej. Ci którzy jej nie znają, może skojarzą chociaż słynny cytat padający ze sceny: "Z czego się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie!". Tymi słowami jeden z głównych bohaterów zwraca się do widowni, sugerując niejako, że przywary prezentowane na scenie dotyczą nas wszystkich. Gogol obśmiewa mechanizm władzy oraz służalczy stosunek jaki mają do niej podwładni, przy czym nie ma tu żadnego podziału na dobrych i złych, na nas i ich; wszyscy jesteśmy tak samo źli i wszyscy, jeśli tylko nadarza się okazja, nie omieszkamy podobnych przywar zaprezentować. Zamiana ról nic nie pomoże, bo pewne schematy zachowań zostały przypisane do nas wraz z kulturą, w której dorastaliśmy i którą jesteśmy przesiąknięci. Choć sztuka opowiada o obyczajach XIX-wiecznej Rosji, to myślę, że prezentowane w niej sytuacje w dużej mierze pasują także do Polski, w czym spory udział ma niewątpliwie nasz kilkudziesięcioletni, przymusowy romans ze wschodnim sąsiadem, który zaraził nas tym i owym. I u nas często można usłyszeć skrajnie negatywne opinie o politykach, wypowiadane z takim oddaleniem, jakby owi politycy pochodzili z co najmniej z innej planety, a ulepieni byli z jakiejś zupełnie innej tkanki. Tymczasem Gogol obnaża przed nami bolesną prawdę: i my jesteśmy tacy sami, i nas przesiąka podobna mentalność. I jeśli tylko okoliczności stają się odpowiednie, i my stajemy się cwaniakami, kombinatorami czy lizusami - w zależności co akurat jest wskazane.

"Rewizor" w wykonaniu łódzkiego Teatru Jaracza jest niezły, choć na kolana nie powala. Zdarzają się momenty, gdy sztuka nieco się dłuży, początkowe parę minut jest na przykład dość usypiające. Osadzenie akcji na polskiej prowincji okresu transformacji też chyba nie do końca wyszło. Z jednej strony mamy elementy charakterystyczne dla naszego kraju tamtych lat, z drugiej detale jednak typowo rosyjskie. Przez co cały czas miałem wrażenie, jakby sztuka jedną nogą tkwiła w Polsce początku lat 90., a drugą w dawnej, carskiej Rosji. Odbierało to akcji sporo autentyzmu. Niezbyt podobała mi się także tytułowa rola Marcina Łuczaka. Postać wykreowana przez niego była mało przekonująca, a jej charakter wydał mi się taki jakiś niespójny. Natomiast to co mnie zachwyciło to Mariusz Jakus w roli Horodniczego. Aktor znany między innymi z roli w "Symetrii" czy "Samowolki" zagrał świetnie i to głównie niemu sztuka zawdzięcza wysoką dynamikę i zawładnięcie uwagi widowni. Fajne były też efekty dźwiękowe, nieco mroczne i wprowadzające sporo ożywczego niepokoju.

Podsumowując, mimo że trochę skrytykowałem, to jednak sztuka mi się podobała i oceniam ją pozytywnie. Porusza ważny i wciąż aktualny problem w nienudny sposób, zmusza tym samym do chwili zadumy. Wersja Teatru Jaracza nie była może jakaś wybitna, ale daję jej solidne 6/10

"Oniegin" info

Teatr Wielki w Łodzi

Balet na podstawie poematu Puszkina pod tym samym tytułem. Szczerze mówiąc nigdy bym się nie spodziewał, że historia opowiedziana bez słów, a jedynie poprzez taniec i mimikę okaże się dla mnie tak fascynująca. Tymczasem siedziałem jak przed dobrym serialem, niecierpliwie czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Przerwa między aktami dłużyła się niczym blok reklamowy wrzucony w kluczowym momencie filmu. Naprawdę kompletnie zaskakująca dla mnie sytuacja. Duża w tym zasługa aktorów / tancerzy szczególnie występującego w roli Oniegina Dominika Muśki, który fantastycznie przedstawił charakter głównego bohatera. Bardzo fajnie i nowocześnie wyszła też scena koszmarów nocnych (lasery!). Świetnie zrobione były dekorację, przekonująco przenosiły do XIX-wiecznej Rosji. No i oczywiście piękna muzyka, doskonale dopasowana do aktualnych scenicznych wydarzeń. Może rzec, że płynęła wraz ze sztuką, opowiadając historię na równi z aktorami, pozostając jednocześnie niejako w tle. Nie wychodziła na pierwszy plan, a jednocześnie była integralnym elementem, łączącym klamrą całą akcję. Ale to sam Piotr Czajkowski ją pisał, więc chyba nie ma co się dziwić, że wyszło nieźle. Krótką mówiąc 9/10 i polecam mocno. Łódź, Plac Dąbrowskiego, budynek z kolumnami. ;)

Pozwolę sobie także zawołać okoliczne kulturalne tagi: #literatura #kultura #sztuka #ksiazki Może znajdzie się ktoś chętny do zabawy. Nie trzeba się oczywiście rozpisywać tak jak ja, ja akurat cierpię dzisiaj na jakiś wyjątkowo duży słowotok.
offway - Czytacze mają swój bookmeter, biegacze biegajzwykopem, siłacze roknasilowni,...

źródło: comment_0B6JkXc5c5vrAsbWeeOIQU8F6lFABHbB.jpg

Pobierz