Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Nie potrafię pozbyć się uczucia nienawiści w stosunku do matki. Kocham ją, ale coraz częściej odczuwam nienawiść. Przede wszystkim za zaniedbania zdrowotne. Nie chodziła ze mną do lekarzy, wolała podawać leki na własną rękę, w tym antybiotyki. Drugą kwestią są zęby i ogólnie higiena. Sam doszedłem to tego, że codziennie trzeba się myć, zmieniać bieliznę, prać ciuchy. Matka potrafiła myć się raz na kilka miesięcy (to nie żart). Bielizny nie zmieniała. Wyrzucała po wielokrotnym użyciu. Zawsze twierdziła, że bielizny nie da się doprać (czemu się nie dziwię, skoro codziennie nie zmieniała). W wieku 18 lat wylądowałem z protezą zębową.
Kolejną kwestią są zaniedbania edukacyjne. Matka już od czasu przedszkola nie puszczała mnie regularnie na lekcje. W szkole było tylko gorzej. Większość dni miałem opuszczone. Nauczyciele robili pretensje. Ostatecznie skończyłem zaoczne liceum i studia. Tylko dlatego, że jako dorosły sam doszedłem do wniosku, że edukacja jest potrzebna. Matka twierdziła, że tylko nieuki siedzą w książkach, że wiedzę trzeba łapać na lekcjach. Doszło do tego, że sam uczyłem się pod jej nieobecność w ukryciu. Mieliśmy dość ładne mieszkanie z łazienką. Matka nie płaciła za czynsz i gdy byłem dzieckiem wyrzucili nas do starej budy bez łazienki, toalety, kaloryferów. Podczas zimy wielokrotnie marzłem. W wieku 18 lat spadł na mnie częściowy dlug mieszkaniowy. Tak, na nowym mieszkaniu też zrobiła długi. Matka sprzątała raz na ruski rok, z tego powodu sam zacząłem regularnie sprzątać.

Z młodszą siostrą było jeszcze gorzej. Karmiła ją piersią do 5 roku życia. Aż do 7 roku życia siostra korzystała z nocnika (to było jeszcze na poprzednim mieszkaniu, gdzie mieliśmy dostęp do łazienki). Zrobiła z niej kalekę społeczną niezdolną do samodzielnej egzystencji. Siostra zaczęła normalnieć, w chwili, gdy wyprowadziła się z mieszkania. Wcześniej myślałem, że matka dba o nas i poświęca się nam, bo nie używała przemocy fizycznej, nie krzyczała, a jak miała pieniądze kupowała gry, słodycze. Teraz widzę w tym uzależnienie emocjonalne. Pomimo, że dużo z siostrą zrobiliśmy dla własnego rozwoju to jednak nadal walczę z odkładaniem wszystkiego na później i myśleniem, że jakoś to będzie, a wiem, że nie będzie, bo samemu trzeba zadbać o własne dobro.

Mieszkam daleko od matki. Odwiedzam ją kilka razy do roku, utrzymujemy kontakt telefoniczny. Niby jest pomocna, wspiera słowem, kocha, ale nie mogę przestać nienawidzić jej biernej postawy. Tego, że zawsze z małych spraw robi wielkie problemy. Nie chce zmian. Jest już na emeryturze, ale wcześniej pracowała w kołchozach na czarno. Już jako mały chłopiec zwracałem na to uwagę, że powinna poszukać lepszej pracy. Nic w tym kierunku nie robila, bo takich starych osób już nie zatrudniają i to była jej wymówka. Wzięła mnóstwo kredytów. Nie spłaciła tego, bo nic nie mogą zrobić. Zrobili, gdy komornik zajął sporą część emerytury. Oczywiście winni są wszyscy, tylko nie ona. W dzieciństwie miałem pretensje do reszty rodziny, że nikt nam nie pomaga, nawet osoby wyjeżdżające za granicę. Matka twierdziła, że nie chcą żeby jej się polepszyło. Nie próbowała szukać pracy za granicą na własną rękę, tylko ktoś miał załatwić. I oczywiście pożyczać pieniądze. W dzieciństwie pamiętam jak chodziliśmy bocznymi drogami, pomijając malutkie sklepiki, w których brała rzeczy na zeszyt i nie oddawała. Po latach rozumiem postawę rodziny, nawet bogatszej. Oni po prostu mieli dość wyciągania pieniędzy, pożyczek na wieczne oddanie i pomagania na zasadzie "jestem biedna, więc mi dajcie". Czasem czuję się winny, gdy kupię sobie coś droższego, myślę że mógłbym wysłać te pieniądze mamie, ale wiem, że to nic nie zmieni. Ile nie wyślę, tyle wyda. Mam również dość podejścia na zasadzie "stówka to drobne pieniądze". Uważam, że każdy pieniądz należy szanować i wydawać z rozsądkiem. Pamiętam jaki miałem sposób myślenia, gdy z nią mieszkałem. Bezradność, bierność, roszczeniowość, uzależnienie emocjonalne. Nie mam pretensji o biedę, różnie w życiu bywa. Jedynie mam pretensje o zaniedbania edukacyjne, higieniczne. Nie było tak tragicznie, żebyśmy nie mieli na produkty higieniczne. Matka miała niechęć do higieny. Siostra jak zaczęła bardzo o siebie dbać, wysłuchiwała od matki, że pewnie pójdzie się puszczać, skoro codziennie się "szoruje" (czyli myje). Widzę w internecie patologię i dopiero niedawno uświadomiłem sobie, że pochodzę z domu patologicznego. Co prawda bez używek i przemocy fizycznej, ale jednak to była patologia.
#psychologia #zalesie #rodzicielstwo



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Jailer
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 2
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: brawo dla ciebie,że z takiego domu wyszedłeś i sam o siebie zadbałeś. Rozumiem żal do matki, ale też pomyśl,że ona tego nie zrobiła raczej specjalnie, może od siebie z domu wyniosła i nie miała tyle samoświadomości co ty żeby się zmienić? To nie jest tak,że nie dbała tylko o waszą higienę, ale też o swoją, więc widocznie jakoś nie umiała, nie widziała potrzeby. Szkoda,że te zaniedbania utrudniły ci życie,
  • Odpowiedz