Wpis z mikrobloga

@mirko_anonim: Tyle, że nie każdemu sprawia frajde chlanie na umór z kolegami albo żarcie syfu. Jeden w piątek wieczór łowi ryby, drugi chleje, a trzeci ogląda netflixa. Żeby nie było, sam latałem nie raz po klubach na grubo, ale z czasem zacząłem odmawiać, bo mi to przestało sprawiać jakąkolwiek przyjemność. Po za tym w-------o mnie, że bawie się dobrze może 5-6h od powiedzmy 21 do 3 rano, a potem cały
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: @malifewasnever Bo na takie doświadczenia jest miejsce i czas. Zazwyczaj okres liceum i studiów, niektórzy przeciągają do trzydziestki ale potem zajmują się "poważnym życiem"™, pracą, rodziną, dłubaniem w domu albo hobby. I można umniejszać znaczeniu takiego hedonistycznego życia, ale posłużę się pewną analogią. Żarcie, pieniądze - te rzeczy nie powinny być sensem istnienia, nie dają spełnienia albo euforii, ale ich brak znacząco obniża jakość życia. Czy do tych
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: moim zdaniem twoim głównym problemem jest czarno-białe myślenie. Najczęściej wygląda to tak, że ten cały hedonizm trwa przez jeden wieczór w ciągu całego tygodnia wypełnionego obowiązkami xD
To nie jest tak, że wypicie piwa w piątek koliduje z robieniem czegoś pożytecznego w poniedziałek i skazuje na bycie życiowym utracjuszem. Możesz prowadzić zdrowy styl życia i od czasy do czasu zabawić się idąc na urodziny znajomego
  • Odpowiedz
@mirko_anonim:

jesz mniej smacznie, drożej ale zdrowo, nie zadajesz się z byle kim, oglądasz poważne rzeczy a nie głupoty, czytasz książki, nie pijesz, nie palisz, nie tracisz czasu na głupoty, wolisz iść do teatru w sylwestra niż na domówkę itd.

W życiu chodzi o to żeby maxxymalizować przyjemności bo życie jest krótkie.


Czy sugerujesz, że to powyższe ludzie robią nie z przyjemności, tylko na siłę?
Czy aby 'zmaxxymalizować przyjemności' czyli
  • Odpowiedz