Aktywne Wpisy
FunkyMonkey +246
kris006 +278
Z takich życiowych sukcesów to sobie cenię mojego
beefa z Sutrykiem z czasów pandemii, który (jak to on) nie wytrzymał psychicznie i musiał spiąć sie do jakieś Anona w internecie w sposób nieprzystający urzędowi.
Dorzucam w komentarzu świętej pamięci selerowy Bonus
P.s Jak uważacie reklamowanie swoją twarzą prywatnych podmiotów (będąc urzędnikiem państwowym) jest etyczne/zgodne z prawem?
#wroclaw #sutryk
beefa z Sutrykiem z czasów pandemii, który (jak to on) nie wytrzymał psychicznie i musiał spiąć sie do jakieś Anona w internecie w sposób nieprzystający urzędowi.
Dorzucam w komentarzu świętej pamięci selerowy Bonus
P.s Jak uważacie reklamowanie swoją twarzą prywatnych podmiotów (będąc urzędnikiem państwowym) jest etyczne/zgodne z prawem?
#wroclaw #sutryk
Nigdy nie sądziłem że będę tutaj pisać o pomoc jednak sytuacja tego wymaga i szukamy wszędzie pomocy. Wielokrotnie widziałem jakie potraficie zdziałać cuda dlatego też bardzo na was liczę. 6-miesięczna córka mojego najbliższego przyjaciela musi zmierzyć się z okrutnym przeciwnikiem – potworem, jakim jest mięsak. Niestety lekarze w Polsce nie podejmują już żadnych kroków w kierunku usunięcia/zniwelowania nowotworu. Szukamy pomocy za granicą, naszą nadzieją jest leczenie w klinice w Niemczech, w Tybindze, koszt leczenia to ok. 500 000 zł. Bardzo was proszę o pomoc.
Linki do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/gaja-janik
Pełny opis zbiórki:
Maleńka, bezbronna, nie w tym miejscu, w którym powinna być… Nasza 6-miesięczna córeczka Gaja walczy o życie! Jest tylko szpital i coraz gorsze wieści, z którymi przychodzą lekarze… Guz, ogromny, w Polsce nieoperacyjny! Chemia nie zadziałała, Potwór rośnie! Straszliwy ból, wymykający się lekom – córeczka czuje go nieustannie... Pęka nam serce i prosimy o pomoc! Dziś wiemy, że zagraniczne leczenie jest jedyną nadzieją naszej kochanej Gai na życie…
Urodziła się 14 lutego jako zdrowy bobas. Rozwijała się wspaniale. Po świętowaniu pierwszego Dnia Dziecka z naszą córeczką, po kąpieli, zauważyłam na pleckach Gai guza. Nagle. Niespodziewanie. Paraliż na chwilę odebrał mi dech w piersiach – taki strach przychodzi nagle i wysysa wszystkie inne emocje z ciała. Od razu ubraliśmy córeczkę i pognaliśmy na SOR!
Już tam usłyszeliśmy straszną diagnozę – NOWOTWÓR! Jak to możliwe?! Przecież jeszcze rano wszystko było dobrze, Gaja uśmiechnięta, pełna życia… A wieczorem usłyszeliśmy wyrok!
Kazali nam w trybie pilnym jechać na oddział onkologii dziecięcej. Gdy tam trafiliśmy, była noc.
Już następnego dnia lekarze zaczęli działać. Badania krwi, zdjęcie RTG, USG, tomografia, niekończące się badania i oczekiwanie na diagnozę. Zabrali Gaję na biopsję, założyli też port naczyniowy. Guz okazał się ogromny, w momencie przyjęcia na oddział miał wymiary ponad 8x5x6 cm! Gorsza wiadomość przyszła wkrótce potem – lekarze nie podejmą się operacji. Zbyt duże ryzyko…
Kilka dni później Gaja dostała zapalenia płuc, obrzęku brzuszka, a w porcie wykryto bakterie. Kolejna operacja w trybie pilnym i oddział intensywnej terapii. Wciąż nie mogliśmy uwierzyć, że to dzieje się naprawdę, że to nasza maleńka córeczka znalazła się w centrum tego onkologicznego huraganu, który niszczy marzenia, pozostawiając po sobie gigantyczne spustoszenie…
Na początku chemia podana Gai zaczęła działać, guz się obkurczył! To dało nam nadzieję, że wkrótce da się go usunąć. Niestety… Rozpoczęty protokół leczenia i 6-tygodniowa chemioterapia nie zadziałały wcale. Dziś guz jest większy, niż w momencie trafienia do szpitala na początku czerwca. Widać go gołym okiem… Na domiar złego pojawiły się nowe guzki!
UNDIFFERNETIATED/UNCLASSIFIED SMALL CELL SARCOMA – guz przestrzeni zaotrzewnowej. Mięsak niezróżnicowany. Imię naszego śmiertelnego wroga, niezwykle złośliwego nowotworu…
Guz uciska na nerwy, oplata żebra, rozrasta się! Dał przerzuty do węzłów chłonnych. Jest niezwykle agresywny. I powoduje ból… Straszliwy… Gaja cierpi, nerwobóle nie pozwalają spać. Codziennie córeczka dostaje leki wyciszające i przeciwbólowe. A niepowstrzymany nowotwór ciągle rośnie!
Jesteśmy przerażeni. Wiemy, że tracimy Gaję i nie możemy bezradnie czekać! Jednak w tej chwili naszą jedyną nadzieją jest leczenie zagraniczne w klinice w Niemczech, w Tybindze. Tam lekarze są w stanie usunąć guza (czekamy jeszcze na ostateczne potwierdzenie i kosztorys). Trzeba to zrobić jak najszybciej!
Dlatego już dziś prosimy Was o pomoc i wsparcie – także w udostępnieniu zbiórki dla Gai. Szacunkowy koszt leczenia zagranicznego to ok. pół miliona złotych. Nie wiemy, co będzie dalej… Musimy wierzyć, że nasza córeczka pokona tego straszliwego potwora! Widzimy w jej oczkach ogromną wolę życia… Nowotwór nie może nam jej zabrać!
Natalia, mama Gai
#wykopefekt
@Huczek: :D
"jestem przegrywem, urodziłem się niski, brzydki z mordy i z biednymi rodzicami. No trudno, pozostaje już przeczekać do końca życia"
Nie masz wpływu na chorobę czy zdrowie dziecka, masz wpływ na działania jakie w tej czy innej sprawie podejmiesz
@krzyvvy_: Wykop jak zwykle w formie. Popieram Twoje działanie, plusuję dla zasięgu.
@Huczek: to po #!$%@? się wypowiadasz i snujesz teorie oparte na domysłach z dupy?
@krzyvvy_ trzymam kciuki mireczku!
@Krupier: co nie znaczy, że w gruncie rzeczy mają rację...
@Noniusz: normalnie potraktowałbym to jako czarny humor nie na miejscu, ale zbyt wiele widziałem na mirko, żeby uznać że to na poważnie...
Dziwnym trafem, sprawdziłem dwa profile plusujących ten wysryw i obydwa miałem na czarno
@Chcialbym_byc_kaczka: nie, mloda byla leczona w Polsce, we Wroclawiu w przyladku nadziei. Rodzice tez zrobili zbiorke, nie byla ona wrzucona na wypoka ale oczywiscie mysle,
Wszystkich tych "logicznie myślących" #!$%@?ć.
To jest sytuacja na którą masz wpływ. Ze wzrostem nic nie zrobisz, ale z całą resztą jak najbardziej tylko jak masz mental biedaka to zacznij od tej zmiany.
Wszyscy tutaj zapominają, że sytuacja to nieoperowalny guz i emocje z którymi sobie nie potraficie poradzić.
@buczubuczu: jakie to sa obciazenia? Ile krocej zyje dziecko po chemii?
@Huczek: wiem. Miałem na myśli, że wiele jest sytuacji, gdzie to czy mamy jakiś wpływ czy go nie mamy to kwestia niejednoznaczna.
Podałem taki przykład, bo wiele osób z pewnego tagu "pogodziło się" ze swoim losem (czytaj: są uprzedzeni/nienawidzą tych co mają łatwiej w życiu), gdzie tak naprawdę na wiele rzeczy mają wpływ.
Opka uważa, że jeszcze ma wpływ na sytuację swojego dziecka. Nie
@ciemnienie: nie, nie zawsze należy.
@kels: czemu cały czas są zbiórki na magiczne leczenie za granicą za kilka milionów, a nigdy nie słyszymy o happy end?
Przykra prawda, że są to beznadziejne przypadki do leczenia paliatywnego. Dzieci które praktycznie nie mają szans przeżyć. Nie ma sensu nabijać kabzy oszustom z zagranicy, tylko spędzić czas z dzieckiem póki jeszcze można. Okropna sytuacja i współczuję całej rodzinie.
Trzeba