Wpis z mikrobloga

Mirki, co się porobiło to ja nawet nie... W listopadzie ukończyłam staż i od tego czasu szukałam pracy (jak się możecie domyśleć, telefon przez te 3 miesiące milczał - no ok, na jednej rozmowie kwalifikacyjnej byłam), ale bez skutku. A w tym tygodniu szok, bo okazało się, że jednak ktoś mnie chce, zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną odnośnie stażu studenckiego na jutro, na którą nie pójdę, bo w międzyczasie dostałam telefon, ze chcą mnie zatrudnić na cały etat w sądzie (w którym byłam na stażu), a jeszcze później kolejny telefon, bo firma, w której byłam na rozmowie też chce mnie zatrudnić i nawet już biurko na mnie czeka.

Wtf, to chyba dlatego, że poszłam w niedziele do kościoła. #coolstory #wygrywtroche
  • 29
@sindi_crawford: Mam przynajmniej od kilku znajomych szukających pracy podobne info. Długo długo głucho (i to nie przez 3 miesiące, ale w niektórych przypadkach nawet rok), a teraz przebierają w ofertach. Ktoś obeznany mógłby podrzucić rozwiązanie tej zagadki, sam jestem ciekaw jakie mechanizmy za tym się kryją.
@introligat0r: podejrzewam, że zwalnia się stanowisko i dzwonią. Ewentualnie proces rekrutacji trwa cholernie długo, zwłaszcza przy dużej ilości kandydatów. Sam miałem tak, że wysyłałem kilka-kilkanaście CV dziennie, a potem dzwonią za tydzień czy chciałbym przyjść na rozmowę (szkoda tylko że nie pamiętam na co aplikowałem :D