W końcu udało się obskoczyć Świdnicę i wszystko byłoby spoko, gdyby nie ten cholerny #wmordewind. Choć w sumie to spore niedoszacowanie, bo to był jakiś Pudzian wśród wmordewindów. I to przez bite 70 km, masakra.
Kawałek na wschód od Świdnicy, między Kiełczynem a Jaźwiną, brouter pokierował mnie z asfaltu na polną drogę. Prawie przegapiłem ten zjazd, ale stwierdziłem, że odrobina szuterku nie zaszkodzi... i całe szczęście, bo trafiłem w jedno z najbardziej urokliwych miejsc, jakie na spotkałem na trasach. Z jednej strony widok na Ślężę, z drugiej na pasmo Gór Sowich, całość w otoczeniu złocących się pół i pod pierzyną stalowych chmur. Siadłem na ziemi i tak siedziałem lampiąc się przez siebie dobre kilkanaście minut, tylko z rzadka dobiegający dźwięk przejeżdżającego w oddali samochodu zakłócał sielankę. A kawałek dalej wpadłem w krzaki jerzyn - na szczęście konsumpcyjnie, nie incydentalnie :)
W końcu udało się obskoczyć Świdnicę i wszystko byłoby spoko, gdyby nie ten cholerny #wmordewind. Choć w sumie to spore niedoszacowanie, bo to był jakiś Pudzian wśród wmordewindów. I to przez bite 70 km, masakra.
Kawałek na wschód od Świdnicy, między Kiełczynem a Jaźwiną, brouter pokierował mnie z asfaltu na polną drogę. Prawie przegapiłem ten zjazd, ale stwierdziłem, że odrobina szuterku nie zaszkodzi... i całe szczęście, bo trafiłem w jedno z najbardziej urokliwych miejsc, jakie na spotkałem na trasach. Z jednej strony widok na Ślężę, z drugiej na pasmo Gór Sowich, całość w otoczeniu złocących się pół i pod pierzyną stalowych chmur. Siadłem na ziemi i tak siedziałem lampiąc się przez siebie dobre kilkanaście minut, tylko z rzadka dobiegający dźwięk przejeżdżającego w oddali samochodu zakłócał sielankę. A kawałek dalej wpadłem w krzaki jerzyn - na szczęście konsumpcyjnie, nie incydentalnie :)
#rowerowyrownik #rower #rowerowywroclaw #ruszwroclaw #gravel #100km
Skrypt | Statystyki