Wpis z mikrobloga

Cześć, tak jestem Oski, to historia krótka o moim przyjacielu, który jest przegrywem. Nie smieje sie z niego i nigdy tego nie zrobiłem.

Znamliśmy się od gimnazjum, ja mam 29 lat, a przyjaciel 32 będzie miał, jest starszy ode mnie i nie zdał razy w gimnazjum. Od śmierci jego matki w gimnazjum mieszkał z ojcem alkoholikiem, który często go bił. Chłopak był zamknięty w pokoju, miał koszmary, myli samobójcze ciął się i co wstydził się chodzić do szkoły bo każdy się z niego śmiał. Był bity przez ojca miał wszędzie siniaki. Nie wiem, jakim sposobem nasza przyjaźń tak się rozwinęła, ale wiele mu zawdzięczam. Wspólnie graliśmy w Tibię i ciężko było go wyciągnąć z domu, ale nigdy nie namawiałem go na wychodzenie. Czasem jak rzuciłem temat "chodź na ryby" to od razu szedł, bardzo lubił jeździć na ryby nie ma ludzi i cisza spokój nad wodą. Wiedziałem ze daje mu takie lekkie ukojenie. W szkole trzymaliśmy się razem, zawsze siedzieliśmy we 2 pod schodami by nikt nam nie przeszkadzał bo po prostu nie chciał siedzieć z innymi, rozumiałem go. I tez po części się bał. Nie chodziłem z nim na imprezy, czy pograć w piłkę ponieważ wiedziałem, że i tak nie byłby zainteresowany. Rozmawialiśmy tylko o tym, jakie piersi kobiece lubiliśmy, nawet jeśli nigdy nie widział ich na żywo. No jak to młode chłopaki co hormony buzują, tak? Kiedyś miał dziewczynę w szkole i trzymali się za ręce, ale po 3-4 dniach rzuciła go, ponieważ był nieśmiały, wyglądał jak wyglądał plus śmiała się z niej cała szkoła, że z nim chodzi. To z powodu tego, że ona zerwała z nim. (ciekawostka teraz ma 2 dzieci a ojciec *spie*rdolil za granice XD)

Po trudnych doświadczeniach z ojcem alkoholikiem, który często go bił, trafił do rodziny zastępczej, gdzie miał opiekę psychologa i regularnie chodził do szkoły. Niestety, nadal czasami był przedmiotem szyderstw ze strony niektórych kolegów, co zmuszało mnie do interwencji. W jednym z incydentów, "starszak" ze szkoły go zaatakował, "bo mu sie jego ryj nie podobał" OD RAZU ruszyłem i stanąłem w jego obronie, zacząłem się z nim na*pierda*lać. Złamałem mu kość jarzmową i rozciąłem łuk brwiowy, sam miałem podbite oko. Dyrektor mnie wybielał, przed wszystkimi mówiąc, że broniłem słabszego kolegi i byłem grzecznym uczniem. Przyznałem się do wszystkiego bez skrupułów- przyznając się do obrony słabszego. I poniosłem konsekwencje swoich działań. Nie dostałem kuratora tylko na tym się skończyło, że domu zabrali mi telefon i do lekcji. Jak gdzieś mogłem wychodzić to tylko się uczyć do mojego Przyjaciela i 18 do domu. #!$%@? tam tak wyj*ebane* miałem.

Choć w szkole przestali się z niego śmiać i dokuczać, nadal miałem kontakt z nim i pomagał mi w nauce matematyki, za co mu bardzo dziękuję. W zamian pomagałem mu w chemii i biologii. Dzięki niemu zdałem maturę z matematyki. Jego życie było skomplikowane - mieszkał z babcią, ojciec alkoholi nie raz groził ze go zabije, a babcia która potem cierpiała na zaawansowanego raka i przebywała w szpitalu, a mieszkanie pozostawało puste i jeszcze ten ojciec. A co do matki nie żyje zmarła po porodzie a ojciec zaczął pić po utracie żony.

Po skończeniu szkoły poszedł na studia związane z grafiką i fotografią i zdobył tytuł magistra. Pracował, a ja wciąż miałem z nim kontakt i nasza przyjaźń trwała. Szef bardzo go lubił był przykładnym pracownikiem, zawsze robił wszystko na czas, i znal sie na robocie. Nigdy sie nie spóźniał. Ale nawet tam nie miał spokoju wbijali w niego szpilki, bo mówili ze stal sie pupilem szefa. Samce alfa ku*rwa*. Kiedy jeszcze nie byłem żonaty, często przychodził do mnie lub ja do niego, graliśmy w gry na konsoli fifa czy to teken itp. w tym Tibię huncilismy i expilimy śmialiśmy się trolowalismy innych graczy itp.. Oczywiście zawsze kiedy mojej nie było w domu bo wolał jak byliśmy sami. A i chodziliśmy na ryby, raz złapał potężnego karpia 22kg na PZW zdjęcie zrobiliśmy wspólnie z tym potworem. Babcia potem zmarłą i przeją po niej mieszkanie i z bratem moim pomogliśmy mu w aranżacji mieszkania, wymiany okien i ogólnie remontu.

Jednak po lockdownie wiele się zmieniło. A sam Covid to najlepszy okres w jego życiu nigdy go nie widziałem tak szczęśliwego miesiącami siedział w nowym u babci mieszkaniu i sie z niego nie ruszał jak miał maske na twarzy to mówił "mordy mi nie widać i lepiej pójść do sklepu z moja psychą, haha" Na jego 30 urodziny te zdjęcie z nim i karpikiem dałem w ramce bo i ja tam byłem. Chciałem uwiecznić naszą przyjaźń. Natomiast kiedy lockdown się skończył, musiał wrócić do pracy, co wywołało u niego ataki paniki. Wcześniej pracował zdalnie. Nie radził sobie i potrzebował pomocy psychologa. Przez jakiś czas nie wychodził z domu i potrzebował pomocy nawet przy robieniu zakupów bał sie ludzi. Moja różowa narzekała, że to ja powinienem pomagać mu w wyjściu z domu, a nie robić za niego zakupy. (tak wiem różowa jebnieta, ale nie daje sobie dmuchac mieszka u mnie) Kiedy próbował dzwonić, by się skontaktować ze mną, miał trudności z mówieniem i bardzo szybko kończył rozmowę albo tylko pisał sms. Zaczynałem powoli go tracić. Po okresie 3 miesięcy u psychoterapeuty wrócił do pracy ataków nie miał a szef zaproponował mu robotę zdalną i umowę na czas nie określony i podwyższę od razu sie zgodził. Aktualnie jego zachowanie zmieniło sie o 360 stopni przestał wgl. pisać dzwonić to jeździłem do niego, zacza mieszać alko z lekami. Było coraz gorzej. Wtedy sąsiadka znalazła go na klatce, i pogotowie go zabrało. Trochę mnie to przeraziło wiec postanowiłem zostać i pogadać na noc jak go wypościli, pogadalim mówił, że tak leki działają żebym sie nie martwił. Ale wiem ze było już z nim na prawdę źle.

Troche potem wróciło do normy wspólne święta bożego narodzenia, prezenty. Ale i tak widać bylo ze nie czuje sie komfortowo. Wiec poszliśmy sami na pasterkę i się naje *baliśmy* Po sylwestrze pojechaliśmy na urlop i spełniliśmy jego marzenie wypad na wyspy kanaryjskie spędziliśmy fajnie czas kąpiąc się w morzu chlać grając w gry wieczorami w hotelu i leżakując z dala od ludzi. Widać ze ten wypad dobrze mu zrobił i kiedyś mi mówił ze chciałby tam pojechać. Ale i tak na lotnisku mało co nie walną tyle ludzi tam było. Strasznie się wtedy bałem o niego ale miał ze sobą leki. Sam lot i wgl. szybko sprawnie bez stresu. Wiec jako tako daliśmy rade.

Potem znowu gry, praca no i co znowu krótka przerwa, przed świętami wielkanocnymi Nie odzywał sie 2-3 dni i w 2 dzień świat miał przyjechać na śniadanie do mnie bo mi to obiecał przez telefon.

W te świata popełnił samobójstwo wieszając się w łazience. Zostawił list jego zostawiam sobie. Teraz o tym pisze bo musiałem do tego sam dojść. Tyle lat razem, tyle przeszliśmy, teraz ja sam jak palec. #!$%@? jaki to wszystko takie #!$%@? jest. Co siedziało w jego głowie to nie mam pojęcia, mówił ze ktoś do niego gada w nocy i nie może spać. Ciężko mi było to napisać i szanuje każdego #przegywa. Jestesmy ludzmi, tak? Jesli się wzruszyłeś/łas spokojnie spokojnie jak to pisalem i rycze w #!$%@? czuje jakbym stracił częste siebie. teraz cóż Czas iść dalej, no #!$%@?

#przegryw #historia #depresja #wykop
  • 100
18+

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

Użytkownicy na górze gadają o jakimś chaciegtp


@norbert_heniu: głupich nie brakuje, przeciwnie - będzie przybywać.
Trzeba mieć ciut na liczniku zżycia żeby odróżnić fejka od Opowieści . pozdro , 3m się
Cześć Oski! Przeczytałem Twój post na Wykopie i chciałbym podzielić się swoją historią, w której również pomogłem dwóm braciom i jednej dziewczynie niepełnosprawnej. Nie był to łatwy czas dla nich, ale teraz jestem bardzo szczęśliwy.
Moja przyjaźń z braciakami zaczęła się jeszcze w szkole podstawowej, kiedy to dostrzegłem, że często bywają sami i nie mają wielu przyjaciół. Postanowiłem się z nimi zaprzyjaźnić i pomóc im, gdy tylko zauważyłem, że mają jakieś trudności.
1. Umiej matematykę
2. Chodź na ryby
3. Miej dziewczynę (XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD)
4. Miej przyjaciela
5. Dostań podwyżkę w pracy
6. Pracuj zdalnie, a nie na magazynie
7. Poleć na wyspy kanaryjskie

No przegryw jak się patrzy
Mi historia zaczęła się nie kleić po tym jak "starszak" gnębił twojego 3 lata starszego kolegę a ty mu spuściłeś tęgi wjeb na etapie szkoły ponad 4 lata to potężna różnica. Oczywiście nie mówię że to niemożliwe ale no też są inne niedociągnięcia w tej historii jak zauważyli inni.
Też jestem przegrywem. Całe życie towarzyszył mi wstyd. Kiedyś nie miałem się czego wstydzić, robiłem kilka ciekawych rzeczy ale mimo wszystko czułem wstyd, że nie jestem tak spoko elokwentny i normalny jak inni. Wstyd sprawił, że zawsze uciekałem od wszystkich i wszystkiego z drobnymi wyjątkami w życiu, może trzema, czterema gdzie miałem trochę więcej do powiedzenia i trochę więcej ambitnych planów, które ostatecznie spalił wstyd i nienawiść do samego siebie. Dziś mam
@norbert_heniu: Sam jestem podobnym przegrywem (większość objawów/problemów się zgadza), mój rozwój poszedł w inną stronę i jest niby lepiej, ale tych problemów się nie pozbędę do końca życia. I to samo dotyczy niestety większości przegrywów, gospodarka hormonalna. Z tego bólu i apatii nie wyzbędziemy się nigdy. Dopóki będę zdrowy, to będę żył, ale jak pojawi się u mnie fatalna choroba, to sznur i dołączę do Twojego ziomka. Dzieci i tak nie
@Goronco no tak, jak się nie jest książkowym przykładem przegrywa to się nie jest przegrywem ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)

Miej dziewczynę (XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD)


Związki w czasach gimnazjum trochę inaczej działały, tam z dnia na dzień mogłeś "mieć dziewczynę" i ją stracić. Jakbyś skończył podstawówkę to może byś wiedział takie rzeczy.
@norbert_heniu: brawo za wytrwałość, byłeś jego aniołek stróżem, jednakże nigdy nie obwiniaj siebie chociażby nawet niech przez myśl co to nie przejdzie. Taki jest świat, jedni mają rodziców, zaś inni gdzieś tracą ich po drodze. Miałem podobną sytuację z moim takim pierwszym większym przyjacielem. W podstawówce był niski i chudy, dowolny w drugiej klasie dowiedzieliśmy się że jego mama umiera na raka. Zawsze był czysty i zadbany, kobita złoto, już wtedy
@Kremufka2137: myślę że tamte czasy symbolizowały się tym że ojcowie dużo pili. Mój też trochę pił, ale też dużo pracował, było nas czworo, ale hash wypił to mu odpyeedalalo. Dlaczego to piszę, wiesz parę lat temu gdy byliśmy na rodzinnej imprezie ojciec mi powiedział że mnie kocha, to jest coś takiego co mnie złamało i w drodze powrotnej płakałem cały czas. Pogadaj z ojcem jeśli go jeszcze masz, przebacz mu, bo
@Tomson123: nie rozśmieszaj mnie. Mojemu ojcu należy się najwyżej kosa w plecy, a nie przebaczenie. Nie zamierzam z nim rozmawiać, a już na pewno nie zamierzam go rozgrzeszać bo na żadne rozgrzeszenie nie zasłużył - zrujnował dzieciństwo mi, mojemu bratu, życie mojej matce. Nic nie usprawiedliwia przemocy wobec kilkuletniego dziecka które jest od Ciebie 80kg mniejsze - i nie mówię tu o klapsie tylko o regularnym #!$%@? gdzie krwiaki czy siniaki
@Kremufka2137: rozumiem, gruby temat i rzeczywiście na nic od Ciebie nie zasłużył. U mnie w takiej wspólnocie katolickiej był pewien Błażej, który miał może podobnie jak Ty, jednakże jego i matkę ten ojciec zostawił i odszedł do innej. Ogólnie dopiero będąc ponad trzydziestoletnim facetem spotkał dot z ojcem. Zastanawiał się co mu powiedzieć...., myślał, modlił się o to i stresował.... W końcu gdy go zobaczył to my powiedział, że Jezus Go