#slubodpierwszegowejrzenia Koleś chce robić dzieciaka dziewczynie, którą zna tydzień i na stwierdzenie, że mieszkać można w połowie drogi od siebie wyraża kategoryczny sprzeciw bo dziadkowie…. ;) to jest jakaś tragikomedia.
Lublin(Dorota) - fajne miasto - dwa lata tam spędziłem - tętniące życiem miasto studenckie, piękne stare miasto, mnóstwo miejsc gdzie można pójść; nie mówiąc już o tym co jest w okolicach. Pewnie z robotą nie jest jakoś różowo więc migracja wydaje się opcją do rozważenia.
Zdunska Wola (Piotr) - byłem 3 razy, była różowa pochodziła z tego miasta - smutne małe miasteczko gdzie nic nie ma, raczej ciężko o perspektywy; dobrze że mają Łódź niedaleko - chyba jedyny plus.
Lepszym wyborem wydaje się z tych dwóch miast - Lublin, ewentualnie spotkanie się po środku w Warszawie, ewentualnie Łódź lub gdziekolwiek; ale raczej mu nie przetłumaczy Dorotka :) bo dziadkowie (ʘ‿ʘ)
@DildoShwaggins: ale on tylko poruszył kwestię dzieci, a nie chciał ich robić. Koleś działa mi na nerwy i nie podoba się, ale już przestańcie koloryzować.
@Inch7allah: To nie jest koloryzowanie; rozważanie o podejściu do dzieci, wtrącanie w to dziadków, mówienie że za 2-3 lata to za późno - po TYGODNIU znajomosci to serio jakaś masakra; wszystkie niezdesperowane na dzieciaka by się zawinęły po takim czymś.
@DildoShwaggins: owszem, jest koloryzowane. A branie udziału w takim programie to nie jest masakra? Skoro dla niego to taki priorytet i nie jest w stanie iść na żaden kompromis, to przynajmniej uczciwie daje szansę żeby oboje wiedzieli na czym stoją. On tak ma i tyle. Ludzie są różni.
@DildoShwaggins: ale ma chłop troche racji że fajnie jest mieć dziadków/rodzine blisko jak się pojawia kaszojad. Zawsze to jakaś pomoc i wsparcie. Dzieci nie mam i nie planuje ale jakbym miała to bym z chęcią przyjmowała każdą pare rąk do pomocy. Czy to umyć dzieciora, przebrać, ponosić jak się drze, wziąć na spacer albo pomóc w porządkach w domu czy obiad ugotować.
@miki4ever: trochę przysypiałam na tym odcinku ale ja to zrozumiałam że on nie chciał się spotkać „w połowie” tylko albo mieszkać blisko jednych albo drugich. A to że chce dzieciora teraz już to inna kwestia. Napisałam tylko że w tej danej kwestii ma trochę racji
@natlly22: Wiadomo, że dziadkowie czy ogólnie rodzina na miejscu przy dziecku to nieoceniona pomoc; ale życie różnie się układa; sam dla różowej przeniosłem się 400km i rodzinę to widzę kilka razy w roku, no ale co zrobić:) oprócz dziecka to masz jeszcze życie - gdzieś trzeba pracować i znaleźć sobie jakąś przestrzeń - ona na pewno się do zdunskiej woli nie przeprowadzi; a niekoniecznie musi chcieć mieszkać w Lublinie; już widzę
@miki4ever: Nie powiedział tak, aczkolwiek moim zdaniem tak myśli :) w polowie absolutnie nie, u niej do rozważenia ale na nie ;) aczkolwiek w jego głowie nie siedzę. @natlly22 Do Łodzi od niego jest rzut beretem, do warszawy tez w miarę blisko i od niego i od niej - więc generalnie nie wiem o co typowi chodzi z tymi dziadkami których raz na rok dziecko zobaczy.
@DildoShwaggins: Tez mialam po tygodniu wstepnie omowiony temat dzieci i miejscowosci, w ktorej bedziemy mieszkac, ale to bylo na zasadzie jest chemia, pasujwmy do siebie, wiec wykluczmy wszelkie powazne punkty sporne, zeby w razie czego nie skonczyc za dwa lata z polamanymi sercami. Tak ze ja takie rozmowy i ustalenia rozumiem, ale po pierwsze musi to miec znamiona luznej wymiany wizji, nie narzucania komus swojej, po drugie tak naprawde niezgodnosc w
@zjem_twoj_bigos: Tak. Ja też rozumiem takie rozmowy na początku związku, jak się ma 29 i 34 lata, bo nikt nie chce tracić czasu, i serca na związek, który nie będzie dążył do wspólnych celów (tutaj rodzina, dzieci). Tylko ta dziewczynka nawet siebie nie zna i nie rozumie, że ktoś jest zdecydowany na jakąś wizję przyszłości (co jest w sumie spoko, bo jej nie zwodzi latami i wprost mówi, co chce). Myślę,
@ProResHq: To jest rozumowanie logiczne, we wlasnym zyciu kierowalam sie dokladnie taka kalkulacja i kolezanki na mnie wsiadaly, ze powinnam sie upierac i stawiac na swoim ¯\_(ツ)_/¯ Zatem jest to tez rozumowanie niemodne chyba.
@zjem_twoj_bigos: Po tym, co się działo na tagu myslalam, że to się inaczej odbyło, ale typ w sumie miał coś sensownego do powodzenia na tych setkach i widać, że powaznie podchodzi do relacji, i faktycznie chce coś budować, a ta księżniczka myśli, że tupnie nogą - jak tacie - i będzie nowe mieszkanie w obcym mieście. Poza tym, ja jej nie widzę w roli matki, bo sama jest potężnym dzieciuchem i
Koleś chce robić dzieciaka dziewczynie, którą zna tydzień i na stwierdzenie, że mieszkać można w połowie drogi od siebie wyraża kategoryczny sprzeciw bo dziadkowie…. ;) to jest jakaś tragikomedia.
Lublin(Dorota) - fajne miasto - dwa lata tam spędziłem - tętniące życiem miasto studenckie, piękne stare miasto, mnóstwo miejsc gdzie można pójść; nie mówiąc już o tym co jest w okolicach. Pewnie z robotą nie jest jakoś różowo więc migracja wydaje się opcją do rozważenia.
Zdunska Wola (Piotr) - byłem 3 razy, była różowa pochodziła z tego miasta - smutne małe miasteczko gdzie nic nie ma, raczej ciężko o perspektywy; dobrze że mają Łódź niedaleko - chyba jedyny plus.
Lepszym wyborem wydaje się z tych dwóch miast - Lublin, ewentualnie spotkanie się po środku w Warszawie, ewentualnie Łódź lub gdziekolwiek; ale raczej mu nie przetłumaczy Dorotka :) bo dziadkowie (ʘ‿ʘ)
@natlly22
Do Łodzi od niego jest rzut beretem, do warszawy tez w miarę blisko i od niego i od niej - więc generalnie nie wiem o co typowi chodzi z tymi dziadkami których raz na rok dziecko zobaczy.
@natlly22: z reguły jesli chodzi o to to kobiety wolą pomoc własnej mamy niż teściowej przy niemowlaku. Ale są też wyjątki.