Wpis z mikrobloga

2/20 "Zabierzemy cię i rozerwiemy na strzępy..." - lady Heurodis i król elfów

Jednym z ciekawszych średniowiecznych utworów, w których zostały opisane interakcje ludzi z elfami - czy w szerszym kontekście, z istotami fey - jest Król Orfeo (Sir Orfeo), staroangielski poemat, którego najstarsza wersja jest datowana na ok. 1330 r. Jeśli komuś ten tytuł kojarzy się z Tolkienem, to prawidłowo - Christopher Tolkien po śmierci ojca znalazł w jego zapiskach nieoszlifowane tłumaczenie Sir Orfeo, które po dopracowaniu i zredagowaniu zostało wydane w zbiorze Sir Gawain and the Green Knight, Pearl, and Sir Orfeo.

Ponieważ poemat jest długi i zawiera wiele interesujących wątków związanych z elfami, dzisiaj weźmiemy na tapet tylko jedną część. Dowiemy się z niej kilku rzeczy o wyglądzie średniowiecznych elfów, o ich obyczajach oraz o tym, jak mogły postrzegać śmiertelników.

Poemat, jak można się zorientować po tytule, jest średniowieczną przeróbką mitu o Orfeuszu. Mamy zatem głównego bohatera - władcę o imieniu Orfeo, który jest nie tylko dobrym i szanowanym królem, ale i niezrównanym harfiarzem. Orfeo ma ukochaną żonę, lady Heurodis (zniekształcone imię Eurydyki), opisaną jako najpiękniejsza kobieta, jaka kiedykolwiek stąpała po ziemi.

Pewnego pięknego majowego dnia, w samo południe, Heurodis ucina sobie długą drzemkę w ogrodzie w cieniu drzewa owocowego. Podczas tej drzemki śni sen (?), w którym przybywają do niej dwaj wspaniali, dworni rycerze odziani w zbroje i oznajmiają jej, że mają ją zabrać na spotkanie ze swoim władcą. Nie jest to w zasadzie zaproszenie - raczej polecenie.

Jak można się domyślić, rycerze nie są ludźmi, a władcą mającym życzenie zobaczyć się z Heurodis jest sam król elfów.

Heurodis najwyraźniej przeczuwa, jak się mają sprawy, bo "śmiało i szczerze" odpowiada rycerzom, że nie śmie ani nie chce widzieć się z ich panem. Odprawieni posłańcy odjeżdżają na swoich rumakach... ale zaraz potem Heurodis widzi przed sobą samego króla elfów z całym jego orszakiem: ponad stu rycerzy i równie wiele dam. Jak sama później opisuje:

Nigdy nigdzie nie widziałam ludu tak niezrównanego i tak pięknego.

Tu następuje opis wyglądu elfów: wszystkie postaci w orszaku mają na sobie mlecznobiałe szaty i dosiadają śnieżnobiałych koni, król elfów natomiast ma na skroniach "koronę ze światła" - opis podkreśla wyraźnie, że nie jest to korona z żadnego metalu, "ni z czerwonego złota, ni z białego srebra." W tej świetlistej koronie jest osadzony jeden jedyny klejnot lśniący tak jasno, "jak słońce w południe." To powiązanie elfów z nieziemskim pięknem, bielą i świetlistością to motyw przewijający się też w innych źródłach średniowiecznych.

Rycerzom może i dało radę odmówić, ale z samym królem elfów nie ma to, tamto. Heurodis - chce czy nie chce - zostaje wciągnięta na jednego z białych koni i zmuszona do przejażdżki przy boku króla, który zabiera ją na wycieczkę do Innego Świata:

...i przywiódł mnie do swego pałacu, pięknej i zdumiewająco zbudowanej siedziby. Pokazał mi zamki i wieże, wody i dzikie tereny, i lasy, i kwiaty, i bogate pastwiska na równinie.

Po tej uroczej przejażdżce, król eskortuje Heurodis z powrotem do sadu pod drzewo owocowe, zaczyna się dwornie żegnać... i to jest ten moment, kiedy przestaje być miło. Elf mówi bowiem:

Bacz, pani, że jutro musisz przyjść w to samo miejsce, pod to drzewo owocowe. Odtąd z nami będziesz jeździć i z nami mieszkać po wsze czasy. Jeśli zaniechasz przyjścia lub będziesz się ociągać, to gdziekolwiek byś nie była - zabierzemy cię i rozerwiemy na strzępy, potargamy ci kończyny i żadna ludzka pomoc nie będzie dla ciebie wybawieniem. I taka poszarpana i potargana zostaniesz przez nas uniesiona w dal.

Czarujące ( )

O co w tym chodzi? Dlaczego król elfów upatrzył sobie Heurodis i dlaczego w ogóle traktuje ją w taki sposób, mimo że nic mu nie zrobiła? Na pewno nie chodzi tu o miłość ani nic podobnego, bo w dalszej części poematu dostajemy informację, że król ma już partnerkę i nie jest zainteresowany romansem - Heurodis ma zostać po prostu włączona do jego dworu.

Perspektywa elfów w średniowiecznych poematach nigdy nie jest przedstawiana, więc nie możemy jednoznacznie stwierdzić, co siedzi w ich głowach (zwłaszcza, że ich zachowanie jest często kompletnie pokręcone), ale w tym przypadku odpowiedzi należy być może szukać w niezrównanej urodzie Heurodis. Elfy w średniowiecznych opowieściach zwykle ciągnie do młodości i piękna śmiertelników - ale nie tak zupełnie "po ludzku," tylko trochę w taki sposób, w jaki kolekcjonera może ciągnąć do pięknych, rzadkich przedmiotów.

Król elfów - choć jego motywacja w poemacie nigdy nie zostaje jednoznacznie wyjaśniona - zachowuje się tu trochę jak taki właśnie kolekcjoner. Zobaczmy: zwraca uwagę na najpiękniejszą żyjącą śmiertelniczkę, w dogodnym momencie organizuje jazdę próbną żeby sprawdzić, jak Heurodis będzie pasować do jego orszaku i do jego krainy, po czym odstawia ją tymczasowo do domu i na koniec informuje o ostatecznym terminie i warunkach odbioru. Heurodis nie jest w zasadzie traktowana jak żywa, czująca istota - raczej jak unikatowy okaz, który po obejrzeniu i zaakceptowaniu trzeba szybko włączyć do kolekcji zanim (jak to ludzie mają w zwyczaju) z czasem straci urodę albo weźmie i nagle umrze.

Jak przekonamy się później, ten konkretny król elfów poza pięknem kolekcjonuje również ból i cierpienie śmiertelników. Ale o tym w następnej części ;)

Ilustracja poniżej: Amelia Leonards,
Unseelie Court_. W średniowieczu nie bardzo malowano elfy, więc będę wrzucać raczej współczesne arty.

#apaturium #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #gruparatowaniapoziomu #magia #elfy i trochę też #ksiazki
Pobierz Apaturia - 2/20 "Zabierzemy cię i rozerwiemy na strzępy..." - lady Heurodis i król el...
źródło: comment_1637593698YBMG6ir3G932nAPGqQU9uh.jpg
  • 8