Wpis z mikrobloga

Śniło mi się, że nastąpił niezapowiedziany koniec świata i Janusz Piechociński miał walczyć z szatanem o dusze Polaków. No i szatan, wielki, czerwony, napakowany - w lewym narożniku, a Janusz Piechociński - w prawym.
Szatan atakuje, a Piechociński tylko się ledwo rusza w bok, i naciska lekko stopą deski ringu, bo wie, że korniki mają czas lęgowy właśnie teraz, a delikatne myzianie ich starymi tenisówkami marki Stomil, produkowanymi na eksport do krajów RWPG, sprawia, że są one w stanie przyspieszyć metabolizm i procesy pokarmowe i w ciągu sekundy zjeść oszałamiającą ilość półtora metra kwadratowego drewna, co laikowi wydaje się wynikiem niesamowitym i wręcz niemożliwym, a człowiek światły potrafi pomnożyć średnią liczbę korników w zagłębiu lęgowym przez cm2 powierzchni i już się tak nie dziwi. Szatanowi więc ring zapada się pod stopami, leci on w dół, a na dole - szybko rzuca okiem Piechociński - klepisko, a z klepiska wyrasta skromny kłączek powoju stronniczka ludowego. Piechociński wie, że powój taki lubi wyrastać w miejscu, gdzie występują złoża siarki, a tej w Polsce wydobywa się rocznie 0,666 mln ton rocznie, wyciąga z kieszeni zapałkę wykonaną przez Polski Związek Zapałkarski, pociera o podeszwę tenisówki, wiedząc, z jaką należy pocierać siłą i pod jakim kątem, żeby powstało odpowiednie tarcie, i rzuca ją w dół, obok powoju. Następuje grzmot, otwiera się ziemia, szatan wraca do piekła, ale chwyta się jeszcze w ostatniej sekundzie krawędzi ziemi, i rzuca Piechocińskiemu: skąd, wielki magu, znasz te wszystkie tajemnice?
A Piechociński: to nie są tajemnice, bo największą i najpotężniejszą księgą magiczną jest rocznik statystyczny i dane na stronie GUS-u, miałeś wszystko przed oczami przez cały czas na moim koncie twitterowym, tylko trzeba nie tylko umieć czytać, ale i rozumieć, po co się czyta, synu.
Spluwa na niego i odchodzi. Wiodąc polskie dusze za ręce w kierunku Królestwa Niebieskiego.

#heheszki #pasta #piechocinski #twitter
  • 8