Jeśli pamiętasz podróżowanie pociągami podmiejskimi z otwartymi drzwiami podczas jazdy, to miałeś zajebiste dzieciństwo. Piękna słoneczna pogoda, wiatr we włosach... Świetna sprawa zwłaszcza na upały ( ͡°͜ʖ͡°)
Jeszcze 15 lat temu nie było z tym totalnie żadnego problemu, nawet kierownicy pociągu przymykali na to oko. Przekręcało się dźwigienkę nad drzwiami, gdzie był już zawsze zerwany drucik będący żałosną plombą bezpieczeństwa, drzwi otwierały się a pociąg dalej normalnie jechał. Dziwnie nikt się tego nie bał - normalnie siadało się na podłodze wzdłuż otwartych drzwi lub opierało nogi na stopniach.
Potem kierownicy zaczęli się tego czepiać, jakoś w latach 2008-2009, a następnie zmodernizowano wszystkie stare składy EN57 i usunięto znad drzwi dobrze nam znane dźwigienki. Jazda na mostku z otwartymi drzwiami - nieźle szaleliśmy, choć wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jest to szaleństwo :)
@wez_idz_sobie: slyszalem historie typka co otworzyl drzwi, zlapal sie tych zewnetrznych poreczy, jego kumple zamkneli drzwi, on przejechal do nastepnej stacji stojac na stopniu i trzymajac sie poreczy. Cwiczyl sztuki walki i byl niezlym kozakiem w tym, wiec w sumie bylbym sklonny uwierzyc, choc nie mam pewnosci, czy to nie urban legend, bo tego nie widzialem
@piotrveyner: Raz byłem świadkiem jak grupa nayebusów bawiła się przy takich drzwiach. Wreszcie jeden wystawił nogę jak najdalej potrafił. I pyk - spotkanie ze słupem. Dobrze, że go nie wyciągnęło na zewnątrz ale i tak trzeba było czekać na karetkę (złamana noga).
@piotrveyner: tja i impreza w ostatniej czesci pociagu gdzie konduktorzy wpadali na jednego. Nie licząc terminów gdy "grupa rezrwy szła do cywila" bo wtedy chlew był w całym pociągu. Jak sie 5-6 lat temu konduktora zapytalem gdzie tu mozna zajarac to sie pytał ile siedziałem. Kiedyś to byli czasy...
@hankel: na mostkach zawsze kwitlo zycie towarzyskie a z tylu wlasnie siedzialy prawdziwe lokalne tuzy - praktycznie kazdy ze szlugiem i piwem ( ͡°͜ʖ͡°) nieraz widzialo sie, ze i cos mocniejszego bylo pite. I wtedy nie patrzelismy na to jak na patole tylko norme, nikogo to nie dziwilo i nawet zbytnio nie czulismy, zeby komus szkodzilo
@piotrveyner: ta... pamiętam dojeżdżanie do liceum zimą. Jeżeli już jakimś cudem przyjechał, był tak napakowany ludźmi, że trzeba było stać na lodzie przy tych otwartych drzwiach przy -20 na dworze.
@piotrveyner: 10-12 lat temu jeździłem kiblami prawie codziennie. Jak była awaria lub postój z innej przyczyny, a obok był przystanek autobusowy lub było blisko do domu to często dziesiątki osób wychodziło z pociągu. Duże miasto, 6 torów, pociągi dalekobieżne i 200 osób łażących po torach :) Kierowca autobusu musiał być zdziwiony jak na przystanku na zadupiu nagle chciało wsiąść 100 osób.
@piotrveyner: Pamiętam jak kiedyś facetka z j. pol się wkurzała "co wy ztak z tymi opóźnieniami? ile się pociąg moze spoźnić?! 15 min?!" cóż pamiętam jak kiedyś mi się zimą pociąg 4 dni spóźnił :D
@piotrveyner: pamiętam jak raz tak jechaliśmy, poszedłem do tej części z siedzeniami, wracam, a tam drzwi dalej otwarte, a ziomka nie ma. Zdążyłem się przestraszyć, że wyleciał, ale znalazł się w kiblu.
@piotrveyner ja pośpiechami jeździłem stojąc w otwartych drzwiach xD
Na górze był rygiel, który często nie łapał i drzwi same się otwierały podczas jazdy. Czasami ktoś stał na fajku, czasami tylko wyglądał, czasami konduktor zamykał.
Pełnię szczęścia dodawało lato i to że pociąg jechał przez łąki i lasy (na trasie Lublin <-> Warszawa) (。◕‿‿◕。)
@piotrveyner najlepsze to było jak zimą drzwi sie nie domykały, a z tyłu grzejnik grzał w dupę na maksa i było tyle ludzi w tym przejściu, że nie dało sie odsunąć xD Śnieg na gębie i pożar na dupie jednocześnie xD
Ja tam do tej pory lubie jeździć pociągami, ale wiadomo ze teraz klimat juz nie ten. Pare dobrych imprez tez sie zaliczyło. Ostatnia to jakiś 2017-19. Jechałem z Wrocka do Katowic albo Krakowa. Coś się spierdzieliło z torami +/- w połowie drogi, zatrzymaliśmy się na stacji na jakiejś wiosce w której na szczęście był sklep. Atrakcją wycieczki była grupa różowych która jechała na panieński. Kto mógł kołował sobie transport dalej, kto nie
@piotrveyner: w tym kiblu? tam wszystko waliło przegrzanymi i przepoconymi metalowymi elementami mającymi po 50 lat ( ͡°ʖ̯͡°) chyba Ci nostalgia zakrzywia rzeczywistość
@piotrveyner: Zawsze się tak jechało na koncerty. Palacze siadali w drzwiach z nogami na schodkach i kopcili na zewnątrz ( ͡°͜ʖ͡°) Ewentualnie najstarsi z ekipy (zwanej u mnie w mieście "załogą") mogli sobie stanąć w takich uchylonych drzwiach i jechać niemal na świeżym powietrzu.
@piotrveyner Bo wtedy jak jakiś debil otworzył drzwi i wyskoczył to nie szedł potem do sądu, że maszynista i kierownik chcieli go zabić, a sąd nie stwierdzał, że no faktycznie, bo maszynista nie podał RP1.
W zeszłym roku baba poszła do kibla, odkręciła podsufitkę i spuściła ją sobie na łeb, bo potrzebowała rezonansu i nie chciało jej się czekać albo za to bulić. Tym razem się nie udało, bo przyłaoał ją kokejarz
@hankel: Jazda z rezerwistami, to osobna kategoria atrakcji turystycznych. Z dobre 20 lat temu z dziewczyną jechałem w góry i napatoczyła się taka ekipa z chustami, wódą i całym innym ekwipunkiem. Robili chlew już na wejściu. Zaczepki do pasażerów. Na szczęście największe bydle wśród nich, to był całkiem spoko koleś, który popatrzył na mnie, na moją dziewczynę i ryknął do kompanów "tylko k...a do tego przedziału nie wchodzić, tu kawaler z
@piotrveyner: kiedyś byłem świadkiem, jak grupa żołnierzy na przepustce (albo po odbyciu służby zasadniczej), wracała do domu. Nigdy się nie interesowałem tym, ale mieli te swoje bogato zdobione chusty z tygrysami i gołymi babami i tankowali wódę jakby jutra miało nie być. Sam przechodząc do toalety obok ich przedziału, zostałem zaproszony na kielicha (akurat wracałem, z pracy do swojego miasta rodzinnego, pracowałem wtedy fizycznie i rozładowywanie napięcia alkoholem w weekend było
Jeszcze 15 lat temu nie było z tym totalnie żadnego problemu, nawet kierownicy pociągu przymykali na to oko. Przekręcało się dźwigienkę nad drzwiami, gdzie był już zawsze zerwany drucik będący żałosną plombą bezpieczeństwa, drzwi otwierały się a pociąg dalej normalnie jechał. Dziwnie nikt się tego nie bał - normalnie siadało się na podłodze wzdłuż otwartych drzwi lub opierało nogi na stopniach.
Potem kierownicy zaczęli się tego czepiać, jakoś w latach 2008-2009, a następnie zmodernizowano wszystkie stare składy EN57 i usunięto znad drzwi dobrze nam znane dźwigienki. Jazda na mostku z otwartymi drzwiami - nieźle szaleliśmy, choć wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jest to szaleństwo :)
#gimbynieznajo #kolej #pociagi #kolejemazowieckie #koleje #coolstory #90s #wykop30plus #30plusclub #nostalgia #podroze
Tak więc nie bez podstaw wprowadzili te zasady ;)
Na górze był rygiel, który często nie łapał i drzwi same się otwierały podczas jazdy. Czasami ktoś stał na fajku, czasami tylko wyglądał, czasami konduktor zamykał.
Pełnię szczęścia dodawało lato i to że pociąg jechał przez łąki i lasy (na trasie Lublin <-> Warszawa) (。◕‿‿◕。)
@piotrveyner: w tym kiblu? tam wszystko waliło przegrzanymi i przepoconymi metalowymi elementami mającymi po 50 lat ( ͡° ʖ̯ ͡°) chyba Ci nostalgia zakrzywia rzeczywistość
W zeszłym roku baba poszła do kibla, odkręciła podsufitkę i spuściła ją sobie na łeb, bo potrzebowała rezonansu i nie chciało jej się czekać albo za to bulić. Tym razem się nie udało, bo przyłaoał ją kokejarz