Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Od kilku lat mam problem z ogromną nieśmiałością i kompletnym brakiem pewności siebie.

Już jakoś w 6 klasie szkoły podstawowej byłem często wyśmiewany z mojego wyglądu (wówczas był problem z nadpotliwością, trądzikiem i owłosieniem na całym ciele). Gimnazjum było dla mnie istnym piekłem, tam dalej były męczone wcześniejsze tematy, a do tego doszła diastema (była już wcześniej, ale nie zwracali wtedy na to uwagi), no ogólnie pewna grupa osób dążyła do poniżenia mnie na każdym możliwym kroku, w tym podczas poznawania nowych osób. Idąc do szkoły średniej psycha była już dosyć nisko, moja pewność siebie, która kiedyś była na całkiem niezłym poziomie, legła w gruzach. Miałem ogrom kompleksów związanych z moim wyglądem, nienawidziłem (i w sumie nadal nienawidzę) siebie. Mimo, że w szkole średniej sytuacja nieco się uspokoiła, to nadal kilka osób (nadal te same, z gimnazjum), skutecznie zatruwały moje życie. Można powiedzieć, że spokój od takiego nękania mam jakoś od dwóch lat (nadal się zdarza, ale na tyle rzadko, że nie biorę tego pod uwagę). Niestety #!$%@? zostało.

Jestem lvl 20, szkołę niedługo kończę i trzeba myśleć co dalej - u mnie pustka. Przydałoby się pójść do pracy, ale nie wiem gdzie mógłbym iść, szczególnie, że nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Zawsze jestem spięty, unikam rozmów z nieznajomymi, ciągle czuję się obserwowany i po prostu odczuwam jakiś taki strach. Boję się pomyłki.

Kilka przykładowych sytuacji:

- dosyć świeża, w zeszłym tygodniu musiałem zadzwonić i zapisać się do lekarza - "przygotowanie się" zajęło mi około 8h, tak, osiem godzin wypełnionych stresem przed minutową rozmową. Podobnie mam, gdy chcę zamówić np. jedzenie. Ogólnie nienawidzę rozmawiać przez telefon, już bardziej komfortowe dla mnie jest pójście i zapytanie f2f, nie wiem czemu. Choć nawet w przypadku rozmowy f2f, jeśli coś pójdzie nie po mojej myśli (np. będę musiał wrócić z produktem i poprosić o wymianę, dokonać reklamacji, cokolwiek) nagle umieram w środku i panikuję.

- na spotkaniach rodzinnych też boję się odezwać, tu mam wrażenie, że jest to nieco wina tego jak zostałem wychowany, tzn. że mam zawsze przytakiwać starszym

- przez trzy miesiące odbywałem praktyki szkolne w korpo, każdy dzień to była kupa stresu (już zaczynając od samego przywitania się ze wszystkimi), nie potrafiłem przejść na "ty" z tymi ludźmi w biurze, zawsze takie coś wprawia mnie w ogromny dyskomfort. Przez 3 miesiące nie udało mi się zaaklimatyzować. Pamiętam, że był tam wtedy inny praktykant w moim wieku, on już pierwszego dnia idealnie się ze wszystkimi dogadywał, widać było, że czuł się strasznie swobodnie. Podziwiałem tego chłopaka, waliło od niego na kilometr pewnością siebie.

- obecnie trzymam się z 6 osobami, które raczej niezbyt przejęłyby się moim zniknięciem, nie mamy zbyt wielu zainteresowań, jedyne co razem robimy, to chlejemy od czasu do czasu. Jednakże tylko wśród nich potrafię mieć nieco luzu i nie być aż tak spiętym. Problem pojawia się tylko, gdy zapraszają też swoich innych znajomych. U mnie pojawia się nagle blokada, nie potrafię porozmawiać z takimi "obcymi" osobami, wskutek czego jestem tylko takim cieniem, na który nikt nie zwróci uwagi przez większość czasu.

- o wystąpieniach przed grupą osób chyba nawet nie muszę mówić

i najbardziej istotne, jest to chyba jedyna rzecz, której tak bardzo żałuję w życiu i jednocześnie dlatego chciałbym spróbować coś zmienić:

W gimnazjum sporo pisałem z jedną dziewczyną, z którą znałem się z podstawówki (w podstawówce całkiem nieźle się dogadywaliśmy, szczerze mówiąc to wówczas się w niej podkochiwałem, później kontakt umarł, ale ona nawiązała ze mną kontakt właśnie w gim). Dogadywaliśmy się nieźle, choć nie mieliśmy zbyt wiele wspólnych zainteresowań, to w pewnych kwestiach mieliśmy bardzo podobny charakter. Po kilku miesiącach pisania coś tam też zdarzało się pogadać, ona zaczęła też proponować spotkania, których ja unikałem jak ognia, przez sytuację jaką miałem w gimnazjum. Na początku średniej spotkaliśmy się, było całkiem ok, ale moje #!$%@? wzięło górę i jakoś po 1,5h coś ściemniłem, że za pół godziny mam wizytę u lekarza i muszę się zbierać. Od tego czasu znów unikałem wszystkich spotkań, choć ona wytrwale próbowała mnie przekonać. Później znalazła chłopaka, kontakt się nieco urwał, po jakimś roku znów się odezwała i wytłumaczyła mi, że wtedy czasami wręcz naciskała na te spotkania, bo też się jej podobałem i liczyła na coś więcej. Mimo wszystko chciała, abyśmy pozostali przyjaciółmi. Później znów kontakt się urwał, jedynie życzenia sobie pisaliśmy na święta, urodziny itd. aż znów się odezwała na początku tego roku. Troszkę popisaliśmy, znowu chciała się spotkać, ale standardowo moja wewnętrzna blokada kazała szukać wymówek. Tak niesamowicie mnie to boli i irytuje, że nie potrafię się przemóc, ale mam ku temu trzy, głupie powody:
-> Nie wiem o czym moglibyśmy rozmawiać, nie mamy wspólnych zainteresowań jak wspomniałem. Nienawidzę tej niezręcznej ciszy. Na komunikatorze jak nie ma tematu to po prostu nie piszemy, a tu tak nie zrobimy. Ja sam uważam się za nudną osobę, moje poczucie humoru jest raczej beznadziejne (albo lepiej można powiedzieć, że go nie ma), nie do końca wiem, czy jest szansa, aby to we mnie naprawić.

-> Mieszkam w stosunkowo niewielkim mieście, w zasadzie są tu tylko dwa punkty, w których jest usiąść, porozmawiać, wypić coś czy zjeść. Jak można się domyślić, z tego powodu nietrudno trafić na "starych znajomych", którzy zaraz cykną fotki, że jestem z tą dziewczyną i rozsieją po swoich i moich obecnych znajomych, wywołując "bekę" i jednocześnie wypisując głupoty do tej koleżanki.

-> Nadal wstydzę się swojego wyglądu, niby próbuję zmienić się na plus (leczenia, bardziej wyszukany ubiór, dobre kosmetyki), ale w większości przypadków rzucany jest mi kamień pod nogi od życia.

Jest mi po prostu głupio, że cały czas ją zlewam, ale jednocześnie mój wewnętrzny strach jest tak duży, że nie pozwala mi zrobić kroku w tę dobrą stronę. Cała ta sytuacja jest moją największą porażką, która ciągle od tych kilku lat mnie wręcz nęka. Krótko mówiąc, zachowuję się jak największa #!$%@?.

------------------------

Jeśli chodzi o wygląd, to trądzik częściowo wyeliminowałem (można powiedzieć, że tak w 80% - zostały syfy na nosie i w jednym miejscu często wyskakuje mi pryszcz, zawsze w tym samym, więc nie wiem czy jest to na pewno trądzik), do perfekcji trochę brakuje, ale już nic więcej raczej z tego nie będzie. Diastema jak była tak jest, nie wiem, czy uda mi się to zrobić w najbliższym czasie (rodzice nie widzieli sensu zakładania mi aparatu za dzieciaka...). Nadpotliwość również, jedynie pod pachami ogarniam to blokerami, ale nadal pocą mi się dłonie, plecy, czy twarz. Mam jednak #wadawymowy (być może spowodowana krzywą szczęką, nie wiem). Przez ten czas doszły jeszcze zakola (nw2 - lvl 20) i można spokojnie powiedzieć, że jest to obecnie moim kompleksem nr 1. Beznadziejnie wyglądam jako łysol, czacha kompletnie nie pasuje, wyglądam jak jajo. Brałem finasteryd przez 3 miechy, ale stworzyło mi się gino i lekarz kazał przestać brać ten lek.

---------------

Przez te kilka lat myślałem, że jestem po prostu mocno wstydliwy, ale gdy ostatnio nieco zagłębiłem się w ten temat, to moje objawy pasują chyba pod #fobiaspoleczna. Moje pytanie do osób z tagu, czy to rzeczywiście może być to? Jest szansa, aby to wyleczyć, czy już "przegrałem"? Są jakieś skuteczne metody leczenia tego na własną rękę? Czytałem, że psychiatra przypisuje jakieś tabletki na to (#ssri czy coś takiego), ale raczej niezbyt skuteczne, a przy tym bardzo uzależniające.

Tak, wiem, że powinienem udać się do psychiatry sam, ale na mojej drodze nadal stoją rodzice, którzy uważają, że w dupie mi się przewraca i wymyślam cholera wie co. Gdy powiedziałem, że chyba potrzebuję pomocy, to kazali mi przestać zmyślać, bo co rodzina i sąsiedzi powiedzą i że na gorsze mi to tylko wyjdzie. Na własną rękę się zapisać nie mogę, bo rodzice maja spore znajomości w okolicznych przychodniach i szybko się dowiedzą, a wtedy będzie problem. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Za jakiś czas będę próbował ponownie z nimi porozmawiać (pewnie jak już skończę szkołę), ale chciałbym zacząć działać już teraz i próbować w jakiś sposób sobie pomóc, bo jeśli jest to możliwe, to z pewnością jest to robota na dłuższy czas.

-----------

Podsumowując (gdyby ktoś nie ogarnął po co to wszystko napisałem), chciałbym otrzymać odpowiedzi na poniższe pytania od osób "w temacie":
1. Czy opisane przeze mnie sytuacje rzeczywiście mogą być związane z fobią społeczną? Jeśli tak, to czy jest szansa, aby to wyleczyć, czy już jestem na przegranej pozycji? Są jakieś skuteczne metody leczenia tego na własną rękę?
2. Macie jakieś sprawdzone metody na radzenie sobie z takim stresem, żeby jakoś się przemóc do działania?
3. W jakich zawodach pracujecie mając fobię społeczną?
4. Jeśli macie jakieś porady, jak mogę w miarę tanim sposobem choć lekko zmniejszyć niektóre z powyższych problemów z wyglądem i nie tylko (w końcu wada wymowy to nie wygląd), to również bardzo chętnie przeczytam.
5. Jestem otwarty na jakiekolwiek inne propozycje, które są w zakresie moich obecnych możliwości, a mogłyby poprawić mój stan życia. Nawet za najmniejsze poważne wskazówki będę cholernie wdzięczny.

Dzięki za wysłuchanie i życzę miłego dnia. ;-)

#fobiaspoleczna #depresja #zalesie #tradzik #zakola #lysienie #finasteryd #wyglad #izotek #psychologia #zeby #praca #przegryw ##!$%@?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #606a454a82dcd1000b6c983d
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Przekaż darowiznę
  • 19
@AnonimoweMirkoWyznania:

Najpierw to gratuluję odwagi żeby to wszystko spisać i opublikować, szczególnie na portalu na którym siedzi banda prawdziwych przegrywów i frustratów, którzy czekają tylko, żeby się dowartościować Twoim kosztem. To znaczy, że dostrzegasz problem, widzisz, że coś Tobie nie pasuje, coś jest nie tak, a to jest podstawa żeby zmienić coś w swoim życiu na lepsze.

1. Może, a może nie. Nie licz na internetowych fachowców, bo bardzo ciężko poznać
@AnonimoweMirkoWyznania: mam podobnie, jestem mega nieśmiała, zrobiłam z siebie idiotkę x razy, bo nie wiedziałam co powiedzieć, nawet jak ktoś próbował zagadać - ja zawsze uciekam w takich sytuacjach. Co do telefonów mi osobiście pomogła praca w call center - po tym doświadczeniu wiem, że masa osób ma tak samo, wstydzą się, mylą, nie wiedzą co powiedzieć, jak powiedzieć, czasem przeliterować własnego nazwiska ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@AnonimoweMirkoWyznania: PS Apropo randkowania, doceń, że ta dziewczyna się stara o kontakt z Tobą, nie musisz być wylewny, ale napisz że doceniasz relację z nią jednak masz pewne opory i problemy wewnętrzne. Czy tak faktycznie napiszesz i w jakiej formie to już zależy od Ciebie.
@AnonimoweMirkoWyznania: Masz 20 lat i nadal pytasz rodziców czy możesz pójść do lekarza? Odcięcie pępowiny to będzie twój pierwszy krok do normalności, jesteś dorosły, idź do psychiatry i skonsultuj swoje problemy bez oglądania się na to, co mamusia na to powie.

Tak, brzmi to z opisu jak fobia społeczna, sama miałam identycznie i do pewnego stopnia nadal mam. Co pomogło - wystawianie się celowo na sytuacje, w których czuję się niekomfortowo
OP: Dziękuję serdecznie za Wasze rady i dobre słowo, naprawdę wiele to dla mnie znaczy. ()

Pokochaj siebie, tj zacznij się o siebie troszczyć i pielęgnować tak, jak byś tego oczekiwał od ukochanej osoby albo od siebie względem takiej. Polecam książkę "Charakter" Łukasza Kielbana.


Dzięki, poszukam, bo z tego co widzę to z dostępnością jest lekki problem.

Wiem, że też nie do końca o
@AnonimoweMirkoWyznania: jeśli masz wadę szczęki to tak - najpierw ortodonta, może leczenie operacyjne, później leczenie logopedyczne. Nigdy za późno nie jest. A call center polecam tylko z odpowiednim nastawieniem - powiedz sobie, że będziesz udawał profesjonalistę i będziesz w stanie obsłużyć ludzi bez myślenia nad tym po jakimś czasie. Ćwiczenie czyni mistrza. Powodzenia.
OP: @fastnbulbous: pieniądze mam (niewiele, ale coś tam jeszcze zostało, żeby nawet przeznaczyć na tę jedną wizytę), więc prawdopodobnie zrobię jak radzicie i wybiorę się prywatnie. Zrobię to (mam nadzieję) w przyszłym miesiącu, jak wspominałem w poście, za niedługo czeka mnie egzamin maturalny i na razie muszę oddać mu się w 100%, choć w gorsze dni ciężko jest się skupić na nauce. Przed tym mimo wszystko spróbuję jeszcze raz porozmawiać