Wpis z mikrobloga

Historia o tym, jak prawie dałam się zrobić w #!$%@?

Ja i siostra dostałyśmy propozycje napisana i zilustrowana książki, o roślinkach, ekologii dla dzieci. Szczęście nas rozpieralo, bo miałyśmy pole do popisu i mogłyśmy robić coś, co kochamy. Zleceniodawca jest znajomym siostry, wiec niby zaufany, wszystko na gębę, nie chciałyśmy z niego zdzierać hajsu wiec zaproponowaliśmy śmieszna kwotę za nasza prace. Znalazł się inwestor i mogliśmy zacząć działać. Pomysł na tematykę książki był zleceniodawcy, stworzenie postaci, historii, świata i jak to wszystko będzie wyglądać, spoczywalo na nas i tak tez się stało - tekst zrobiony, ilustracje również, hajs - bez umowy, która miałyśmy na dniach podpisać - wręczony i tutaj dochodzimy do newralgicznej części historii.
Plan o jakim zostałyśmy poinformowane to: książka ma sie pojawić w szkołach, darmowa i jak już wspomniałam dla dzieci. Koniec, nic więcej. Po prostu książka by sobie była w celach edukacyjnych. Cel ambitny, temat na czasie, jednak zastanawiało nas to, co on i inwestorzy będą z tego wszystkiego mieli? No właśnie - prawa autorskie.

Zleceniodawca nie poinformował nas, ze później te wszystkie rzeczy, które my wytworzylysmy chciał wykorzystać na kubkach, torbach i innych #!$%@? dla dzieci, a my przekazując prawa autorskie na niego, nie dostalybysmy nawet grosza.

Przykre jest to, ze myślał, ze jestesmy głupie gęsi i nie zorientujemy się, ze coś tu śmierdzi. Co prawda trochę późno, ale jednak. Zaczęłyśmy drążyć, czytać, gadać z ludźmi no i stwierdziliśmy, ze najlepiej dla nas by było gdyby nasze twory były na licencji lub nastąpiłoby czasowe przeniesienie praw autorskich. Zleceniodawca powiedział kategoryczne NIE, on chce całe prawa autorskie i do tego się dowiedziałyśmy, ze nie jesteśmy częścią projektu tylko wyrobniczkami ( ͡° ʖ̯ ͡°) i on prosi nas o oddanie mu praw autorskich do tego co zostało już stworzone (cała książka). No i gdyby nie jakaś piąta klepka to pewnie chłop miałby nas teraz w garści i za jakiś czas liczyłby banknoty w dziesiątkach tysięcy, a my za marne grosze - i ogrom włożonej pracy - bylybysmy jedynie wspomniane na jednej stronie książki. Przykro mi, bo spędziłam nad ilustracjami dobre ponad 50h, sprawiało mi to radość i wiązałam z tym projektem nadzieje, plan był taki, ze nawet znana noblistka miałaby się do projektu przyłączyć.

Gość po prostu jawnie zataił informacje przed nami, co tak naprawdę chce z tym wszystkim zrobić. Miało być darmowe dla dzieci, a okazało się ze hajs nabijalby się poza naszymi plecami z reszty gadżetów, które nota bene byłyby naszym pomysłem. Gdybyśmy wiedziały od początku jak to ma wyglądać to albo cena poszłaby dużo do gory albo po prostu nie wzielybysmy tego projektu.
Hajs mamy oddać, oni nie wykorzystają naszych rzeczy. No #!$%@? się skończyło.

#mirkowyznania #anonimowemirkowyznania #wyznania #zalesie #rozowepaski #prawaautorskie #bezsennosc
  • 65
@katienca: z tego co piszesz, to przedmiotem dzieła było stworzenie treści do konkretnego produktu: książki. Więc moim zdaniem nie oddawajcie pieniędzy, spiszcie umowę z udzieleniem praw do tego konkretnego produktu i tyle. Tak wynika z umowy słownej, która zawaroiscie. Jest coś zrobione i za to należy się hajs. Jeśli nie byłyście informowane o konieczności przekazania praw majątkowych ( prawa autorskie są niezbywalne w Polsce ;) ) to nie było to częścią
@SRzeyamlon Mama Tomka, przychodzi do ciebie czy nie zrobiłbyś dla jej synka książeczki ilustrowanej, bo on lubi samochody. Zawieracie umowę zlecenia wykonania książeczki z przeniesieniem praw autorskich. Od jednego dziecka i matki nie będziesz żądał dużo, więc robisz to pewnie za małą sumę. I tak to tylko dla Tomka.

Mama Tomka przemilczała, że wykorzystując ilustracje z twojej książki otwiera merch z koszulkami dla dzieci, i twoje ilustracje są nadrukami na nich.

Nie
@Dziekciu:

Nie, wszystko wymyśliłeś.

Mama Tomka, przychodzi do ciebie czy nie zrobiłbyś dla jej synka książeczki ilustrowanej, bo on lubi samochody.


@Dziekciu: Do opa ktoś przyszedł po rysunki do projektu. Nie wiemy czy coś było zatajone, nie wiemy nawet czy jest jakikolwiek hajs w projekcie, bo może zysk z koszulek ma pokryć ich prace, lub być przeznaczony na inne cele niż nabicie kabzy na dzieciakach w szkolnej dystrybucji xD

Zawieracie
@Dziekciu: dowalasz się do słówek. Mamy prawa autorskie majątkowe i prawa autorskie osobiste. Te pierwsze są zbywalne, te drugie nie. W mowie potocznej do pierwszych stosuje się skrót 'prawa majatkowe' a do drugich 'prawa autorskie'. Miłego dnia.
@miodeksmrodek jaka mowa potoczna? Dowaliłem się, bo dla ciebie to tylko słówka, a w takich kwestiach te "tylko słówka" znaczą bardzo dużo XD

Każde prawo autorskie majątkowe jest prawem majątkowym, ale nie każde prawo majtkowe jest prawem autorskim.

Twoje "potoczne skróty" są mylące i nigdy się nie spotkałem aby ktoś tak ich używał ( ͡º ͜ʖ͡º)
stwierdziliśmy, ze najlepiej dla nas by było gdyby nasze twory były na licencji lub nastąpiłoby czasowe przeniesienie praw autorskich. Zleceniodawca powiedział kategoryczne NIE, on chce całe prawa autorskie i do tego się dowiedziałyśmy, ze nie jesteśmy częścią projektu tylko wyrobniczkami


@katienca: no bo jesteście, tylko że on powinien za to odpowiednio zapłacić. współpracuję czasem z ilustratorami i nawet nie biorę pod uwagę żadnego licencjonowania czy czasowego przekazania praw, zawsze w umowie
@masacrada: dzięki mirku! Nie pienilabym się, gdyby wszystko było jasne od samego początku.
A tfu dla frustratów, którzy nie maja pojęcia jak działają prawa autorskie/majątkowe i po mnie jadą, za to ze koleś zataił fakty. Zapłacił nam za zrobienie książki po 1k zł, TYSIONC!
ale stwierdziliśmy ze fajna inicjatywa i nie będziemy hajsu z niego zdzierać. I za to tysiąc złotych chciał prawa sobie od nas „kupić” i mieć gotowy biznes.
@spacja_enter: ale dlaczego żal? Umówiliśmy się, ze zrobimy książeczkę, która będzie darmowa i nikt z tego nie będzie czerpał zysków. Tak nam powiedziano, wszystko za darmo dla dzieci, górnolotny cel. Pytałam nawet chłopa, co inwestor ma z tego ze inwestuje w jakieś rzeczy, to powiedział ze po prostu ma darmowa reklamę i info dla innych, ze wspiera dobre rzeczy. Gdybyśmy wiedziały, ze książka ma być w sprzedaży to cena oczywiście poszłaby
@masacrada: ale tu nie ma mowy w ogóle o jakiejkolwiek umowie, na krzywy ryj to można wszystko powiedzieć. Kto wie, czy przedsiębiorca nie powiedział wprost, że będzie zarabiał na gadżetach, a dziewczyny zorientowały się dopiero co tracą, gdy projekt był na ukończeniu? Znasz tylko wersję jednej ze stron.

@katienca: no i miała być darmowa, inwestor nie będzie czerpał zysków ze sprzedaży książki, akurat tu dotrzymał słowa. Jak wam przeszkadzało to,