Wpis z mikrobloga

  • 1647
TL;DR Warto się zaszczepić, bo analiza bezpieczeństwa w krótkim terminie od szczepienia jest wystarczająca, a co do odległych skutków szczepienia nie mamy podstaw sądzić, by mogłyby one być gorsze niż zdobycie uodpornienia po kontakcie z samym wirusem. A jak tak dalej pójdzie, to go spotkamy wszyscy i to nie raz.

Zakładałam, że nie będę nic pisać o szczepieniu na COVID-19, bo sama jako lekarz do czasu udostępnienia wyników badań przez firmy podchodziłam sceptycznie do wielu kwestii z tym związanych (to były bardziej techniczne wątpliwości). Tym bardziej nie dziwi mnie sceptycyzm osób nie związanych z medycyną, a poziom wiedzy z genetyki i immunologii przekazywany do momentu rozszerzonej matury z biologii to nadal zbyt mało, by zrozumieć na jakim etapie jest współczesna medycyna.

Nie kieruję tego wpisu do proepidemików i ludzi twierdzących że to „plandemia”. Jeśli ktoś twierdzi, że Pfizer i Moderna wypuścili w świat mikrochipy – to tak jak było ujęte w pewnym memie – z pewnością nie będą mikro tylko w ch wielkie.

Nie ma co z tym absurdem dyskutować, bo o ile brak wiedzy w danym temacie to nie grzech – to wykształcenie odporności na jej zdobywanie i obieranie cudzych urojeń za naukowe źródło już grzechem jest.

Być może moja wypowiedź zmotywuje kogoś z grupy niezdecydowanych do zgłębienia wiedzy i racjonalnej analizy argumentów.

Szczepienia należy rozpatrywać w dwóch aspektach: jednostki i społeczeństwa. Każdy z nas jest w jakiejś części egoistą, więc ważniejszy dla wielu będzie najpierw ten pierwszy punkt.

1.
Idea szczepień przeciwko wirusom

Prezentujemy organizmowi antygen (np. białko) wirusa. W jaki sposób? W zależności od szczepionki i etapu wiedzy medycznej i możliwości technicznych na którym powstawała – podaje się np. odzjadliwiony wirus w całości, albo same jego białka.

Nasz organizm ma szansę nauczyć się w bezpieczny sposób, jak obronić się przed 'obcym wewnątrz', produkując przeciwciała. Gdy spotka dany antygen ponownie (podczas zachorowania) – zareaguje szybciej i w większej ilości, całkowicie neutralizując wirus lub niedopuszczając do niekontrolowanej ekspansji i skrajnie ciężkich objawów i powikłań.

2.
Technologia „nowa”, „nie do końca zbadana”, to poszło „zbyt szybko”, ma słowo „genetyczny” w nazwie.

Nie taka nowa. Pomysł zrodził się kilkadziesiąt lat temu i utrzymał się do dziś jako warty uwagi. W międzyczasie to, co wiedziano już wtedy na temat genetyki, zostało podtrzymane, a metody inżynierii poszły do przodu, co umożliwiło wcielenie pomysłu w życie.

Poszło szybko, ale na wyjątkowo dużej grupie z ogromnymi nakładami finansowymi i nie pominięto żadnego etapu tych badań. Zrobiono co najmniej tyle samo jak w przypadku innych szczepionek w historii. Do tego wiedza medyczna i technologiczna jest większa i więcej można przewidzieć, jest więcej zgromadzonych doświadczeń na podstawie innych substancji wprowadzanych do obrotu. Stąd nie obawiałabym się bezpieczeństwa samej szczepionki.

Możemy dyskutować o długoterminowych skutkach szczepienia, bo czas obserwacji wymuszony przez pandemię jest faktycznie krótki w porównaniu z innymi szczepionkami (np. negocjowano czy warto wykładać pieniądze na badanie pewnych aspektów, a czas obserwacji grupy kontrolnej płynął) ale jednocześnie nie ma podstaw by sądzić, że te skutki będą istotniejsze niż samo przechorowanie COVID-19. Kolejne punkty to tłumaczą.

Na przykładach szczepień:

Preparat stosowany do powszechnego szczepienia populacji przeciwko WZW B – uważany za jedną z najbezpieczniejszych szczepionek z uwagi na to, że jest dziełem inżynierii genetycznej. Zaprojektowano białko wirusa (znając jego sekwencję DNA), odpowiednio je „namnożono” i zapakowano w fiolki. Tym samym uczy się organizmy jak radzić sobie z wirusem bez udziału wirusa, co jest bezpieczniejsze niż z jego udziałem. Bo jak on sam wniknie do naszego organizmu to z całym swoim wirionowym pakietem, nie będziemy wybierać które białka chcemy a które nie.

Im mniej obcych białek, tym lepiej. Tak samo SARS-CoV-2.

Dlatego nauka poszła o krok dalej – po co wprowadzać jakiekolwiek białka mniej lub bardziej 'czyste' 'nierozłożonego' jeszcze na części pierwsze wirusa, jak można powiedzieć organizmowi jak to białko wygląda (stworzone przez człowieka mRNA), organizm sam w małej ilości (bo w ograniczonej do ilości podanego, nietrwałego mRNA) to białko wyprodukuje z dostępnego mu budulca, a komórki odpornościowe zrobią z tym białkiem co należy – wyprodukują przeciwciała.

„Bo to się wbuduje w genom” - BZDURA.

Skoro twierdzisz, że mRNA ze szczepionki zmieni Ci genom, to dlaczego nie obawiasz się tego, że wirus zrobi to tym bardziej?

Wirus to pasożyt wewnatrzkomórkowy. Musi wniknąć do komórki i nauczyć ją składać kolejne swoje pokolenia wirionów. W jaki sposób? W cytoplazmie, z użyciem przyniesionych przez siebie narzędzi, produkują własne mRNA. W niekontrolowany sposób, po swojemu, jak im się podoba. To mRNA nie daje pojedynczego białka Spike, tylko z rozmachem – od razu cały wirion.

I jak tam wasz genom ozdrowieńcy? Zmalau, urus?

To samo robi każdy inny wirus, a biegunki wirusowe/przeziębienia każdy z nas zalicza od czasu do czasu, nie myśląc o swoim materiale genetycznym.

Trudne do zrozumienia jest to, że ludzie obawiają się mRNA o dokładnie znanym rozpracowanym składzie, a nie boją się w tym kontekście mRNA wirusowego.

Samo mRNA ze szczepionki ma swój docelowy punkt w cytoplazmie i nie wnika dalej do jądra komórki (a to tam, w uproszczeniu, jest nasz genom). Żeby wniknął do jądra, potrzebowałby specjalnej sekwencji-przepustki – a jej nie posiada, bo człowiek go tam nie umieścił. Wnika do organizmu, spełnia swoją funkcję w cytoplazmie i się szybko rozpada tak jak niezliczone ilości mRNA codziennie w naszym organizmie.

Większość przechodzi łagodnie, więc po co szczepić? Nie jestem przecież w grupie ryzyka.

Przykro mi, ale ten rok pandemii pokazał, że jednak nie wiadomo jak przejdziesz.

Sporo jest młodych zdrowych do przeszczepu płuc, nie spodziewali się. Na szczęście 'młodych zdrowych' – bo kwalifikują się do ECMO i przeszczepu.

Poza tym często pozostają pewne drobiazgi, które może nie zabijają, ale uprzykrzają życie. Drobne zaburzenia neurologiczne, zmuszające do szukania pomocy lekarskiej. O tym się mało mówi.

Do tego szerszy aspekt – mając przeciwciała po wniknięciu wirusa albo go zneutralizujesz, albo nie będziesz aż tak zakaźny dla innych. Szczepiąc się budujesz odporność zbiorową, wytworzona w krótkim czasie przez szczepienia na odpowiednim poziomie kurczy rezerwuar dla wirusa, tym samym jest możliwe pozbycie się go (niestety nie całkowite, jak w przypadku polio, bo posiada on rezerwuar zwierzęcy). Bez tego pozostawałoby naturalne budowanie tej odporności przez przechorowanie – z powikłaniami i zgonami, skutkami ekonomicznymi, w różnym czasie przez różne grupy – co może trwać lata.

Odporność po COVID-19 nie jest uznawana za trwałą, są przypadki reinfekcji. Po co więc się szczepić? Po co szczepić ozdrowieńców?

W przypadku przechorowania szacuje się że przeciwciała pozostają przez 6 miesięcy (jedni mają je krócej, co weryfikuje się gdy chcą po paru tygodniach być dawcami osocza, inni mają je dłużej). Jest nadzieja, że mimo że przeciwciała nie są oznaczalne, to organizm pamięta tę 'lekcję' i kolejny raz mimo wszystko będzie wiedział co robić, chociaż nieco bardziej opieszale niż gdyby miał gotowe przeciwciała.

I tu jest odpowiedź po co szczepić, w tym ozdrowieńców – żeby zwiększyć ilość przeciwciał. Żeby w razie kontaktu z wirusem organizm nie odpowiadał z 'poziomu zero'.

Na dzisiaj przewidywane są 2 dawki szczepionki. Być może wystarczą 'do końca pandemii', może będziemy doszczepiać się jedną dawką, a może będziemy po roku przerabiać to od nowa. Tego nie wiemy. Wydaje się, że w razie nietrwałej skuteczności zależy to od zdyscyplinowania społeczeństwa, od osiągnięcia w krótkim czasie odporności zbiorowej.

Alergie na składniki szczepionki**

Ktoś tu przytaczał trafną statystykę – częściej po orzeszkach ziemnych. Myślisz o tym jak otwierasz paczkę? Obawiasz się tego, jak przyjmujesz lek przeciwbólowy, którego nie brałeś nigdy wcześniej?

Obawy mogą budzić zawsze substancje pomocnicze, zarówno przy pierwszym jak i kolejnych podaniach leku/szczepienia. W tym wypadku substancje pomocnicze nie są aż tak nowatorskie jak sama technologia.

W każdym punkcie szczepień jest zestaw przeciwwstrząsowy z adrenaliną. Jest też lekarz kwalifikujący do szczepień i pielęgniarka sprawnie podająca zastrzyki domięśniowe. Po prostu posiedź w poczekalni te pół godziny i sprawdź czy wszystko ok. Jak się boisz – to posiedź nawet dłużej, zapewnij sobie towarzystwo bliskiej osoby, która będzie Cię obserwować i w razie czego zareaguje – tak powinno być w kwestii każdego szczepienia.

Jest jeszcze kilka aspektów, które by należało poruszyć, np. odpowiedzialności finansowej za NOP (A specjalnego funduszu na powikłania po COVID-19 nie chcecie? A, w sumie już jest, nazywa się renta inwalidzka, a płatnikiem jest ZUS), ale wpis już jest i tak za długi.

Zaszczepiłam się dzisiaj, mój mąż (też lekarz, ozdrowieniec, dawca osocza) – w drugim dniu szczepień. Przyjęliśmy szczepienie ze świadomością niewiadomych odległych skutków, ale bez większych obaw o nie. Bo w naszej ocenie ryzyko jest i tak mniejsze niż to, które niesie sama infekcja.

#medcontent #lekarz #medycyna #covid19 #koronawirus #szczepienie #zdrowie #bekazfoliarzy #gruparatowaniapoziomu
  • 365
@Wjolka: Dzięki za dobry i treściwy wpis. Jedyne co, to zawsze mile widziane są linki ze źródłami i jednak wyzerowanie złośliwości i zarozumiałości. Żeby była jasność, nie zarzucam ci pisania nieprawdy, ani nie chcę atakować cię jako osoby. Jedynie zwracam uwagę na sposob w jaki się komunikujesz i to, że twoim celem jest przekonanie niezdecydowanych. Im dalej czyta się wpis (czy komentarze), tym bardziej momentami przebija zarozumiałość, która w wielu przypadkach
@Wjolka zastanawia mnie głównie wątek ozdrowieńców, bo w tej grupie się znajduję.
Jeśli dobrze zrozumiałem, przy pewnych założeniach (że nie jestem ułamkiem procenta, który po prostu zetknął się z wirusem, ale go nie zwalczył, a przeczekał), mój system odpornościowy poradził sobie z wirusem i jest w stanie usuwać go z mojego organizmu. Nie ma żadnych podstaw, aby uważać, że organizm zapomni jak zwalczać tego wirusa (choć zdajesz się twierdzić inaczej - czy
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Wjolka: dziękuję za poświęcenie czasu na ten wpis, nie każdemu lekarzowi się by chciało, przecież za to nie płacą, a czas jest i tak cenniejszy, mogłaś poświęcić go na oglądanie Dr House od nowa ;) byłem sceptycznie nastawiony ale obserwuje cieod jakiegoś czasu i mimo że zabrzmi to śmiesznie, jakoś ci ufam ( )
@Wjolka

O nie, wygrałeś,


nie miałem zamiaru z Tobą wygrać, oczekiwałem, że w przebiegu dyskusji mnie przekonasz jakimiś nowymi argumenatami być może do zmiany zdania. Na razie Ci się to po prostu nie udało.
Naprawdę nie każda rozmowa musi polegac na tym, ze ktos wygra albo przegra, ja tego tak nie odbieram

Grypa grozniejsza od covid o identycznym przebiegu

wat? Co to za chochoł? Gdzie ja cos takiego napisałem?

Zapomnialam ze to
@Wjolka: jaki mógłby być długoterminowy skutek? Tzn. wg jakiego mechanizmu zachodzić? Czy skoro nie stosuje się tam składników, które mogłyby potencjalnie akumulować się w organizmie, to możliwe jest ujawnienie się jakichś skutków ubocznych po dłużej niż parunastu godzinach (czas półrwania mRNA)? Czy coś takiego działo się dla jakichkolwiek innych szczepionek?


@Wjolka: przypominam się uprzejmie z pytaniem :P
@Wjolka fajny wpis ale tych którzy chcą sie zaszczepić przekonać nie trzeba, a tych anty z różnych powodów nie przekona nic. Robota fake newsow, szurow, Chłopskiego rozumu, ich specjalistów + farmy trolli zrobiła to co mamy teraz. Widać jakie przyniósło to efekty. Dodatkowo od wielu lat typowy chłop i nauka oddalają sie od siebie szybciej i postępy są ktore dokonują sie codziwnnie w różnych dziedzinach nie tylko medycznych sa nie czytelne dla
@Wjolka łokej, ale panuje ogromna dezinformacja + rząd też olewa rzetelne informowanie, tylko traktuje ludzi jak bydło, "macie się zaszczepić bo ja wam każę". Także nie dziw się, że ludzie są nieufni, a mało kto ma jakąkolwiek wiedzę medyczną, żeby zrozumieć jakieśtam badania. To jest pożywka dla różnego rodzaju teorii spiskowych, które też podkopują zaufanie. To nie jest problem w ludziach, bo ludzie mają prawo wątpić i zadawać pytania. To problem z
@Wjolka przeczytałem tylko tl;dr: o jakim uodpornieniu mowa?

Nie ma żadnych rzetelnych i pokazujących w sposób jednoznaczny danych, które wskazują na to że zdobyta przez przechorowanie odporność jest trwała, jest wystarczająco silna żeby mieć pewność co do własnego bezpieczeństwa czy pozwala stworzyć tzw. stadną odporność

Te wszystkie posty osób będących świecie przekonanych o tym że po przejściu koronaświrusa są bezpieczni to musi być jakaś oplacana akcja
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Wjolka:

Poza tym często pozostają pewne drobiazgi, które może nie zabijają, ale uprzykrzają życie. Drobne zaburzenia neurologiczne, zmuszające do szukania pomocy lekarskiej. O tym się mało mówi.


Mozesz napisac wiecej albo podac jakies zrodlo? Nie słyszałem o tym, a chetnie bym poczytał.
@Wjolka:
Sympatyczny wpis. Chociaż - bez urazy - zbędny, bo podobnych pojawia się na wykopie przeciętnie 3 na minutę ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Parę uwag:

1) Jak to jest, że każdy wykopowy medyk manifestuje - czasem jawnie (jak pewne znane buce) czasem subtelnie - jak Ty - swój autorytet płynący z posiadania dyplomu? Gdybym przyszedł np. do reumatologa z prośbą o opinię na terapię SM, albo do
Dutch - @Wjolka: 
Sympatyczny wpis. Chociaż - bez urazy - zbędny, bo podobnych pojaw...
@Wjolka: doktor Wiolu ja też się zaszczepię, ale: czytałem ChPL ciekaw po jakim czasie oznajmiono o skuteczności 95% i wynik w grupie 16-65 podany jest w pacjentolatach, u mnie ze statystykami krucho, ale podobno to okres 7-120 dni. Niechaj będzie, ale od wyników minęło już trochę czasu i chce znać jaka jest AKTUALNIE skuteczność tej szczepionki- i nie mogę tego znaleźć. Podobno minister twierdzi, że jak dobrze pójdzie to połowę Polski