Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 877
Rynek pracownika XD jakiś czas temu złożyłam CV do firmy, gdzie wymagana jest znajomość pewnego niszowego języka. Po miesiącu pani z HR do mnie oddzwoniła, przeprowadziła wstępną rozmowę o dupie marynie i poinformowała, że wyśle mi link do testu językowego. Test wypełniłam, później czekała mnie rozmowa z lektorką w tym niszowym języku, a w międzyczasie miałam zrobić trzy arkusze zadań, jakieś excele i zadania logiczne. Potem miałam ponowną rozmowę z panią z HR, na której pytała się, czy nie ogarnęłabym jeszcze drugiego niszowego języka, który jest bardzo podobny do tego, który znam, oczywiście z pomocą słowników. Dzisiaj mam już rozmowę z menagerem, choć dalej nie wiem, czy to ostatni stopień tej rekrutacji xD Wszystko za najniższą krajową, ale nie mogę wybrzydzać, bo ostatnio nawet z CCC nie oddzwaniali ( ͡° ʖ̯ ͡°) #praca #rynekpracy #pracbaza #jezykiobce
Tl;dr

  • 188
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

żeby dostać najniższą krajową muszę znać biegle niszowy język obcy (a właściwie nawet dwa) i przejść absurdalnie dlugi proces rekrutacji


@highhopes:

nie, po prostu jestes idiotka, ktora twardo walczy twardo o stanowisko za najnizsze wynagrodzenie
  • Odpowiedz
@highhopes: Pracy jest pełno, jak na najniższą - bez żadnych wymagań. Obecnie problem jest jeśli aspiracje są wysokie, bo wszystkie korpy robią redukcję. Może trzeba zacząć w programowanie ? Albo kurs księgowości, tam pełno ofert, ale brak kumatych chętnych...
  • Odpowiedz
@highhopes: A ja Ci się wcale nie dziwię. "Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma"...

Sama przeżywałam coś bardzo podobnego, szukając pierwszej pracy w tym legendarnym IT. I bardzo podobna sytuacja - studia dzienne, więc koniecznie potrzebowałam elastycznego grafiku oraz pracy na część etatu, co już okazało się być przeogromnym problemem... który nie do końca rozumiem, bo natknęłam się na masę firm, które szukały do pracy studentów, ale tylko i wyłącznie na cały etat ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tak, wiem, że istnieje coś takiego jak studia zaoczne, ale na zaocznych studiach też uczyć się przecież trzeba - dla mnie to dość śmieszne wymagać więc statusu studenta, a równocześnie nie oferować absolutnie żadnej elastyczności, nawet w postaci pracy na część etatu, zamiast pełnego wymiaru godzin (tak jakby to btw niby tak wiele zmieniało, czy się pracuje 6h, czy 8h... Wydajna osoba w 4h więcej zrobi niż ktoś inny w 8h).

Miałam wcześniej jakieś doświadczenia, ale nie związane z branżą. Oczekiwałam, że skoro mam studia i jakieś projekty własne, skille, to z pracą będzie mi dużo łatwiej, niż szukając pracy w liceum... No a okazało się, że było zupełnie odwrotnie! Kiedy byłam w liceum i nie miałam żadnych kwalifikacji, puste CV i chęci do pracy, bardzo łatwo znajdowałam nowe i nowe roboty. Udało mi się nawet zaczepić w cc za 3k/msc. A potem szukanie pracy w branży to była mordęga... Nikt się nie odzywał, a jak już się ktoś odzywał, to wieloetapowe rekrutacje. Byłam tak zdesperowana, że wzięłam robotę za 2500 zł/msc brutto, byle już gdziekolwiek się zaczepić i mieć w końcu jakiś wpis w CV... Dostałam od razu UOP i byłam jeszcze bardziej sfrustrowana, bo na rękę wyszło mi mniej, niż planowałam mieć - a to wszystko w pracy wymagającej przecież dużo większej kwalifikacji niż to głupie cc, w którym przyjęli mnie od ręki bez niczego
  • Odpowiedz
@highhopes: Sama znam rynek pracy z językiem czeskim dość dobrze i za minimalną to chyba szukali do pracy w jakimś januszexie. Takie oferty faktycznie widziałam, do jakichś hurtowni zazwyczaj, żeby przyjmować zamówienia od klientów z Czech. Dodatkowo, jeśli jesteś z terenów przygranicznych, to sytuację może komplikować fakt, że więcej osób tam zna czeski i jeśli znajomość nie jest potrzebna jakaś pro, to też mogą oferować marną kasę. No ale skoro
  • Odpowiedz
@Phyrexia: akurat siedzę w temacie pośrednio i nie masz racji. Czechów w Polsce jest mało (koło 2000) a po bohemistyce z językiem na naszym rodzimym rynku pracuje garstka osób (jak to po filologiach). Osoby trwałe związane z bohemistyką go garstka może 200 osób, gdzie nie pojedziesz czy Gdańsk czy Kraków - zawsze te same mordy na eventach. W Polsce jest koło 2000 Czechów, w samej Warszawie jest ich mniej, niż
  • Odpowiedz
@Phyrexia: Szeregowe baby rekruterki to największy rak firmy. Nic tak nie utrudnia zrekrutowania pracownika i nie wydłuża (podnosząc koszty) procesu niż samoleczenie ich kompleksu niższości.
  • Odpowiedz
podnosząc koszty


@hellyea: Bzdura kompletna. Załóżmy, że na stanowisko z przewidywanym wynagrodzeniem ok. 4000 złotych netto rekruterka potrafiła znaleźć kogoś, kto nie tylko przeszedł proces rekrutacji pomyślnie i nadaje się na stanowisko, ale również kogoś kto nadaje się na nie trochę lepiej. W skrócie, inna osoba już praktycznie ma to stanowisko, natomiast warto sprawdzić jaka była by reakcja innych kandydatów np. na propozycję dużo niższej pensji. Po kolejnym etapie okazuje
  • Odpowiedz