Wpis z mikrobloga

@i-kamieni-kupa: Zwykle jestem nieczuły na takie zachowania, ale w przypadku pierwszych klas wydaje mi się, że powinni zrobić wyjątek, oczywiście z jakimiś rozsądnymi obostrzeniami. To nowe miejsce dla dzieciaków i nie chodzi o to, że nie potrafią się ubrać, tylko o całe doświadczenie, które bez rodzica w szatni może być trochę traumatyczne. Jak przypominam sobie swój pierwszy dzień w szkole (lata 90.), to chyba bym się zesrał gdybym miał się w
@asique: @agataen: system w tym roku jest #!$%@? wyjątkowo ale co pomogą panikujący rodzice użalając się nad tymi maluchami? Mój też poszedł w tym roku do pierwszej klasy i nie wchodziliśmy z nim do szkoły w pierwszym dniu. Ale kurde nigdy do szatni rodzice nie mieli wstępu. Jest pani woźna pani wychowawczyni i one mają pomagać w razie potrzeby. A zresztą te dzieci nie są głupie i obsługa kurtki szafki
@zagu: ej czekaj 7 letnie dzieci majace problem z czytaniem? To ja bylem jakis wyjatkowy, ze nie mialem z tym problemow i w wieku 7 lat juz bylem w pelni funkcjonalna jednostka?

Oczywiscie z reszta posta sie zgadzam
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Xysz: Ja dość wcześnie umiałem czytać, ale przynajmniej kilku kolegów jeszcze w czwartej klasie ledwo ogarniało ¯\_(ツ)_/¯
7letnie dzieci w nowym miejscu, pierwszy dzień i beka, bo sobie nie radzą.

Nawet jak idę do nowej pracy, to ktoś mi pokazuje, gdzie jest co, gdzie szukać pomocy, żeby zredukować stres. Ale dzieci powinny sobie same radzić.


@asique: hmm. A w szkole nauczycieli nie ma?
@i-kamieni-kupa: Nie. Rozpoczęcie roku było na boisku bez wchodzenia do szkoły. U nas 6 klas o 8 rano pchało się do szkoły, każdemu mierzono temperaturę, harmider i wrzaski. Moj i tak to niezle zniósł bo miał brata obok. Ale duża cześć dzieciaków płakała i wcale im się nie dziwie. Nie wiadomo co zrobić ani w która stronę pójść. Totalny bajzel.
@Bover: Inne czasy. Ja chodziłam w latach 80tych, mnóstwo dzieci w szkole, nauczyciele nie pomagali, mieliśmy woźną, która nas goniła z miotlą.
Pierwsze roczniki przychodziły z rodzicami, bo ryzykowano stłamszeniem.
Ale już jako 9latki same chodziły do domu
Pomagali wychowawcy


@furcio: Nie wiem, jak to było u Ciebie, ale w latach 80tych w mojej szkole wychowawcy dzieciom nie pomagali, bo jeden wychowawca nie wystarczył na ponad 20tkę dzieciaków.
Dzieci zazwyczaj radziły sobie same lub - jak już pisałam - w pierwszych dniach byli rodzice.
@i-kamieni-kupa: #!$%@? ludzie w klasach 1-3 nauczyciel przebywa cały czas z dziećmi - sala, szatnia, przerwa itd. Już widzę po raz 3 nowy wątek z tym zdjęciem - ileż można.
Też mam 7 letnie dziecko, też poszło do szkoły, panią zaprowadziła wszystkich do szatni tam się rozebrali i poszli z nią do sali.
Ale jak była różnica? Że nie było okien i nikt z rodziców nie widział dzieci i dzieci nie
@tomy86 Współlokatorka mojej znajomej przyjechała na studia z Chin, w ramach jakiejś wymiany. Przez kilka tygodni jadła tylko suchy prowiant, czekając aż rodzice jej doślą ryżowar, argumentując, że używanie kuchenki jest niebezpieczne, bo można się na przykład poparzyć. W związku z tym nie wydaje mi się, by Chińczycy byli dobrym wzorem samodzielności.
Ogólnie jakaś #!$%@? akcja, rodzice nie mogą wejść do szkoły bo koronowirus, a to dzieci nie zarażają? I tak te dzieci widzą się z rodzicami w domu, a na zdjęciu nie widzę żeby były jakieś odległości i maseczk między rodzicamii. Absurd
@asique: ma 3 zadania - przejść do szatni, do której drogę mu pokazano. Zdjąć kurtkę. Przejść do miejsca zbiórki lub pod salę, do której drogę już mu pokazano. Którego z tych trzech przerażających punktów Twój odwazniak się tak boi, żeby płakać i żebyś musiała mu pokazywać wskazówki przez szybę?
@KindGuy: Nie ma problemu, a wiesz czemu?
Bo a) jest dosyć odwazny b) mogliśmy przyjść w inny dzień, jak nie ma tłumów, pokazać jego wieszak i salę.
Ale szkoła ma ekstra podejście i dba o to, aby uczeń, który jest pierwszy dzień w budynku, miał czas na zaznajomienie się ze szkołą i nauczycielem.